sobota, 27 września 2008

Spekulant

Dzisiaj kolejna seria wpisów z cyklu na odprężenie ;-) W sierpniu opisywałem na łamach bloga film zatytułowany „Wall Street” i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał. Poświęciłem trochę czasu, aby znaleźć produkcje o podobnej tematyce i trafiłem na prawdziwą perełkę – „Rogue Trader”, który w Polsce znany jest pod tytułem „Spekulant”.


Został on nakręcony w 1999 roku, za scenariusz i reżyserię odpowiada James Dearden. W rolę tytułowego spekulanta Nicka Leesona wciela się Evan McGregor. Trzeba przyznać, że ta rola przysporzyła mu wielu fanów na całym świecie i nie spotkałem się jeszcze z krytyczną opinią na temat jego gry. Klimat buduje muzyka, podkładana przez Leftfield, Blur oraz Apollo 440.

Film został oparty na faktach autentycznych, scenariusz na podstawie książki Nicka Leesona "Łajdak na giełdzie" ("Rogue Trader"). Ciekawostką może być to, że ogromne honoraria autorskie poszły na opłacenie adwokatów. Sceny kręcono głównie w londyńskim City, na Malezji i w Singapurze.

Rozpoczyna się od przedstawienia sylwetki Nicka Leesona, pracownika najstarszego i najbardziej prestiżowego brytyjskiego banku Barings Bank. Mężczyzna ma wielkie ambicje i za wszelką cenę chce stać się kimś więcej, niż zwykłym bankowym urzędnikiem. Kiedy jego firma proponuje mu mało atrakcyjną misję w Dżakarcie, której nikt nie chce przyjąć, Nick traktuje to jako swoją wielką szansę.

W Indonezji radzi sobie świetnie, zdobywając kolejne szczeble sławy. Sława jak nic innego przyciąga kobiety – poznaje on tym samym przyszłą żonę, Lisę, z którą przenosi się do Singapuru, gdzie ma pracować z ramienia swojego banku. Po kolejnych sukcesach, Nickiem zaczyna władać, coś co prawdopodobnie zna każdy z nas – uzależnienie od pieniędzy(konkretniej zysku). Każda nasza transakcja wydaje się uzasadniona, nie widzimy ryzyka, a nawet jeśli je dostrzegamy to marginalizujemy jego znaczenie. Dodatkowo, „pożycza” on pieniądze od swoich klientów i gra nimi na tajnym koncie. Po początkowych zarobkowych transakcjach przychodzą te gorsze... Strata zaczyna rosnąć i żeby ją pokryć, Nick zmuszony jest fałszować dokumenty, oszukując tym samym siebie, swoją żonę a także zwierzchników.

Przełomem w filmie jest moment, kiedy jego żona traci swoje nienarodzone dziecko. Załamany Nick, aby uratować dobre imię, ślepo rzuca się w wir potężnych transakcji finansowych, które kończą się totalną porażką. Po przez splot negatywnych i nieprzewidywalnych sytuacji(m.in. trzęsienie ziemi) światowe indeksy tracą, tym samym pogrążając finanse Barings Banku, który zmuszony jest ogłosić swoją upadłość. Desperacka próba ucieczki Nicka do Niemiec kończy się niepowodzeniem – zostaje złapany i trafia do więzienia z którego wychodzi po pięciu latach z powodu wykrycia raka.

Czego możemy nauczyć się po tym seansie? Na pewno uświadomimy sobie, że kopanie z rynkiem kończy się niepowodzeniem i bardzo szybko może doprowadzić do bankructwa. Strategia inwestowania określana mianem timingu, jest bardzo ciężka do opanowania, nawet przez zaawansowanych inwestorów. Do historii przeszedł już cytat "Gra na giełdzie jest jak szaleństwo w gigantycznym kasynie".

PS: Pamiętajcie, żeby po obejrzeniu filmu podzielić się na blogu swoimi wrażeniami ;-) Jeśli znacie inne produkcje, które mogą być ciekawe z punktu widzenia inwestora giełdowego, zapraszam podzielenia się tytułami i dopisania ich w komentarzu pod tym postem.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zapomniales dodac ze ten film znasz dzieki mojej rekomendacji.

To ja ci go zasugerowalem.

Szkoda ze nie zamiesciles w poscie linka do mojego bloga.

Na moim blogu w przyszlym tygodniu notka o tym, czy gielda jest stworzona po to, aby na niej przegrywac.

Integralny

Cheed pisze...

Marcinie, nie pamiętałem, że to Ty mi go poleciłeś :-) Przyznać muszę, że film zrobił na mnie niezłe wrażenie.

Co do Twojej notki to z pewnością ją przeczytam.

Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Cheed, jedna uwaga do Ciebie jako bloggera -> nie ma czegoś takiego jak "fakt autentyczny". Są fakty lub fikcje. Pozdrowienia, prof. Honey.

Cheed pisze...

Rzeczywiście, masz racje - groźne zjawisko bo błędy, które przyjęły się w powszechny sposób w telewizji niezauważone wchodzą do naszego języka.

Również pozdrawiam i dziękuję za uwagę.

Podobne posty