niedziela, 30 sierpnia 2009

Blog Day 2009

"BlogDay został stworzony w wierze, że blogerzy powinni mieć jeden taki dzień kiedy będą mogli poznać innych blogerów z innych krajów i innych kręgów zainteresowań. Tego dnia blogerzy polecają swoim czytelnikom inne blogi.
W założeniu każdy bloger ma polecić swoim gościom 5 nowych blogów. Tym sposobem każdy bloger będzie mógł, wędrując po linkach, odkryć nowe, nieznane dotychczas blogi."


1) Na początek coś z mojej branży ale być może nieznane wielu czytelnikom. Mowa tutaj o blogu The Simple Dollar. Jego autor opisuje wszystko co tyczy się efektywnego oszczędzania, inwestowania czy motywowania. Naprawdę polecam...

2) Teraz coś politycznego ;) Od dawna wiadomo, że w parlamencie zasiadają politycy, którzy przez wiele lat ciągłych kłótni i walk nie są w stanie wyprodukować nawet jednego konstruktywnego pomysłu. Dlatego w najbliższych wyborach dajmy szanse młodym ludziom, takim jak Krzysztof Jakubowski. Nie głosujmy na partie, zagłosujmy na konkretnych ludzi, którzy mają ciekawe pomysły i nie boją się ich realizować.

3) Psychika.net - blog prowadzony przez Marcina. Regularne wpisy, poruszający palące wszystkich kwestie związane z naszym życiem. Warto czytać, warto aktywnie uczestniczyć w życiu strony, dzięki czemu możemy poznać wspaniałych ludzi.

4) Jacek Krużycki prowadzi serwis który ma pomóc wszystkim publikującym treści w internecie ale nie tylko. Dzięki jego stronie poznacie wszelkie kwestie tyczące się blogowania czy surfowania w internecie.

5) Nokia 5310 - sam posiadam taki model telefonu i sprawuje się naprawdę wyśmienicie. Na stronie możecie dowiedzieć się między innymi jak wgrać polskie menu czy nowy motyw odmieniający jej wygląd. Może nieładnie reklamować swoje, ale naprawdę miałem problem znaleźć 5 blog do tego zestawienia :)

wtorek, 25 sierpnia 2009

Dziwna transakcja

Dzisiaj chciałem zaprezentować czytelnikom jedną ze swoją ostatnich transakcji. Nazwałem ją dziwną, ponieważ mimo dobrych założeń, kompletnie nie trafiłem z jej kupnem. Jak widać na giełdzie, dopóki nie mamy znajomych insiderów nigdy nie możemy być pewni swego. Ścisłe trzymanie się swoich zasad inwestycyjnych nie do końca się w tym przypadku opłacało, ale prawdopodobnie jeszcze kilka miesięcy wcześniej zakończyłbym taką transakcję z kilkudziesięcioprocentowym minusem.

Spółka o której piszę od początku tego posta to Sygnity. Jakiś czas temu Zbyszek z bloga Appfunds zauważył, że polskie spółki technologiczne zachowują się gorzej od tych z innych branż. Inaczej sytuacja wyglądała w USA, gdzie tamtejszy Nasdaq zaczynał się „gotować”, stąd prosty wniosek, że w najbliższej przyszłości może to się przełożyć na rodzime spółki z tego sektora.

Po przejrzeniu kilku walorów i ich przede wszystkim sytuacji technicznej zdecydowałem się na kupno Sygnity. Na szczęście nie duży pakiet 100 akcji kupowałem po 16,30zł (zaznaczone na wykresie zielonym kolorem). Stop Loss był bardzo łatwy w ustawieniu, wystarczyło złożyć takie zlecenie kilka groszy poniżej lipcowych dołków (okolice 15 złotych).


Bodaj dwie sesje po zakupie, kurs akcji wspiął się o złotówkę ponad cenę zakupu. Nie powiem, kusiło mnie żeby sprzedać, ale po ostatnich doświadczenia z Noble oraz MCI, kiedy to sprzedałem te akcje z 5-10 procentowym zyskiem, podczas gdy do zgarnięcia były grube setki złotych, postanowiłem się jeszcze wstrzymać. Nagle, po sesji 20 sierpnia, jak grom z jasnego nieba spadła informacja „Sygnity: Spółka poinformowała w komunikacie, że wyniki, jakie zanotuje w II kwartale, będą "istotnie różniły się od wskazywanych wcześniej w rynkowych prognozach biur maklerskich". Szacowana strata operacyjna Grupy Kapitałowej Sygnity za II kwartał 2009 roku wyniesie 80-90 mln zł, przy przychodach grupy w granicach 140-150 mln zł.” Przypomnę, że wcześniej prezes przebąkiwał o małym zysku, stąd panika inwestorów w żadnym stopniu nie dziwi.

Następnego dnia po feralnym komunikacie, kurs akcji spadł drastycznie do 13,90zł (przy rekordowych w historii obrotach) co jednoznacznie wiązało się z wypadnięciem spółki z mojego koszyka. Jak mówi stara zasada inwestorów, ze stop lossem się nie dyskutuje. Trudno... Dzisiaj widać, że kurs akcji wrócił do poziomów mojego zakupu, ale mnie już na tej spółce długo nie będzie – sparzyłem się. Zastanawiam się czy wam często trafiają się takie nieudane spekulacje? Tutaj wyraźnie trzeba mówić o dużym pechu z 350 spółek notowanych na warszawskiej giełdzie trafiłem idealnie w największego antybohatera ostatnich dni :)

Co może w największym stopniu poprawić humor po takiej transakcji? Kolejna, tym razem zyskowna – mam tylko nadzieję, że to nie jest objaw uzależnienia :) Na wczorajszej sesji kupiłem akcje Kopexu po 21,30 (zaznaczone zielonym kolorem, wiem wiem mogłem taniej hehe), widząc że naruszony został opór hamujący te akcje w czerwcu oraz na przełomie lipca/sierpnia. Dzisiaj te akcje wyraźnie wybiły do 22,61zł na dużym wolumenie. Potencjalny zasięg fali wzrostowej może wynieść nawet 30zł, stąd póki co trzymam akcje podnosząc stopniowo stop lossa.


Sam rynek jest teraz bardzo gorący i dosiadanie się do pędzącego pociągu może nie być najlepszym wyjściem. Z drugiej strony kto nie ryzykuje ten nie ma, stąd dobrze obliczając wielkość naszej pozycji oraz zabezpieczając się dostępnymi instrumentami, możemy korzystać z lepszego sentymentu dla całej Europy Wschodniej.

PS: W wydawnictwie Złote Myśli ponownie ruszyła akcja w której możecie ściągnąć ciekawego ebooka za darmo i samodzielnie zdecydować czy warto zapłacić autorowi(nawet symboliczną złotówkę) czy jednak nie. Jeśli jesteście zainteresowani zajrzyjcie tutaj.

czwartek, 20 sierpnia 2009

Stop Loss/Limit

Rozważając kupno akcji, pierwszą czynnością, którą powinniśmy wykonać jest określenie maksymalnego poziomu straty w bieżącej transakcji. Możemy go określić wartością procentową, procentową w odniesieniu do całego kapitału, bądź pieniężną. Takie przygotowanie pozwoli nam, chłodne i racjonalne śledzenie transakcji, bez wykonywania zbędnych, nerwowych ruchów. Mogą to nam umożliwić zlecenia typu Stop Loss, Stop Limit oraz ich przeróżne modyfikacje.


Zlecenie Stop Loss, służy przede wszystkim ochronie naszych pieniędzy przed pomyłką w analizie. Jest to „najtańsze frycowe” jakie może zapłacić niedoświadczony inwestor. Samo zlecenie polega na sprzedaży akcji, w momencie gdy kurs spadnie do poziomu wyznaczonego przez nas w limicie aktywacji.

Dla przykładu weźmy spółkę Sygnity, która posiadam w swoim portfelu od kilku dni. Kupowana była po 16,35zł (kolor zielony), jednak przeglądając jej wykres widzimy, że jeśli kurs akcji, spadłby poniżej 15zł (lipcowe dołki, kolor czerwony) to spółka szukała by swojego nowego dna, nawet kilkadziesiąt procent niżej. Aby się przed tych uchronić ustawimy zlecenie Stop Loss. Ważność zlecenia ustawiamy oczywiście według własnego uznania.


Wchodząc w zakładkę zleceń, ustawiamy Limit Aktywacji na na 14,95zł (troszeczkę poniżej aby jako tako ubezpieczyć się przed „czyszczeniem stopów”) oraz Limit Ceny na PKC (po każdej cenie).

Czym więc jest wspomniany wcześniej Stop Limit? Jest on niemal identycznym zleceniem z tą różnicą, że tutaj podajemy najniższą cenę (Limit Ceny) po jakiej jesteśmy w stanie sprzedać nasze akcje. Musi ona być równa bądź niższa Limitowi Aktywacji. Przy okazji ustawienia zlecenia Stop Loss, jesteśmy pewni, że zlecenie zostanie wykonane, nie znamy niestety ceny (PKC nawet 1 grosz chociaż ciężko sobie taką sytuację wyobrazić). W przypadku Stop Limit, możemy orientacyjnie określić cenę jaką uzyskamy za posiadane akcje, nie mamy niestety pewności co do wykonania samego zlecenia – może się bowiem pojawić sytuacja, że widełki będą duże i pominą nasze zlecenie. Dla ułatwienia zaleca się aby na mało płynnych spółkach (szczególnie NewConnect) stosować zlecenie Stop Loss, natomiast na tych bardziej płynnych sugeruje się stosowanie Stop Limit aby efektywniej zarządzać swoim budżetem.

Na sam koniec zaprezentuję na zdjęciu jak powinno wyglądać w Alior Banku zlecenie Stop Loss...


... oraz Stop Limit


Dla zainteresowanych przypominam, że kiedyś pisałem również o zleceniu Stop Loss w mBanku.

środa, 5 sierpnia 2009

Boiler Room

Mamy wakacje, pogoda nie sprzyja ślęczeniu przed ekranem monitora i obserwowaniem notowań. Większości z nas prawdopodobnie spadają obroty na rachunku maklerskim i bardzo dobrze – spacer po świeżym powietrzu pozwoli nam się zregenerować i trzeźwo myśleć. Są jednak dni, kiedy każdy z nas ma totalnego lenia i najchętniej leżałby na łóżku i oglądał film.

Na moim blogu już dwukrotnie rekomendowałem filmy o tematyce giełdowej. Za pierwszym razem, we sierpniu ubiegłego roku było to Wall Street za drugim natomiast we wrześniu Spekulant. Dzisiaj chciałem przedstawić wam Boiler Room, choć niektórzy z was prawdopodobnie zetknęli się z polską nazwą Ryzyko.


Głównym bohaterem filmu jest Seth Davis (Giovanni Ribisi), 19 latek który wyraźnie nie może znaleźć sobie miejsca w życiu. Jego pomysły nigdy nie spotykają się z akceptacją wymagającego ojca. Chcąc zyskać w jego oczach podejmuje współpracę z małą, ale dynamicznie rozwijającą się firmą JT Marlin. Zatrudnia ona młodych maklerów szukających dobrze płatnej pracy, obiecując im osiągnięcie miliona dolarów w zaledwie trzy lata.

Początkowo profesjonalne biuro maklerskie wydaje się świetnym miejscem aby legalnie zarobić pieniądze oraz zyskać poważanie u ojca. Seth od pierwszych dni swojej pracy osiąga olbrzymie sukcesy czego efektem jest zdanie egzaminu maklerskiego z maksymalną liczbą punktów. Wkrótce Seth zaczyna mieszkać wspólnie ze swoimi kolegami z biura Chrisem (Vin Diesel) i Gregiem (Nicky Katt). Zaczyna również spotykać się z recepcjonistką Debbie (Nia Long).

Ich praca polega tak naprawdę na zwykłej akwizycji a sukces opiera się na piramidzie finansowej. Papierowe zyski pokrywane są z wpłat od nowych klientów. Z czasem Seth zaczyna się zastanawiać w jaki sposób jego koledzy stają się coraz bardziej bogaci (zobaczycie te samochody :)) a klienci coraz bardziej biedni. Splot dziwnych okoliczności sprawia, że nielegalnymi interesami firmy zaczynają interesować się agenci federalni, co jest tak naprawdę końcem kariery młodych maklerów.

Czy możemy wynieść coś z filmu? Jako inwestorzy giełdowi niewiele, nie usłyszymy tam wskazówek, nikt nie nauczy nas analizy fundamentalnej czy technicznej. Poznamy jednak metody działania akwizytorów z którymi spotykamy się codziennie. Dowiemy się, że tak naprawdę nie liczy się co oni mówią ani jaki produkt nam oferują – liczy się to aby go sprzedali. „Jeśli jest grubą rybą to zrobimy go na grubą forsę. Prowizja...” Początkowe profity to tylko zachęta „pokaż mu 3 procent zysku a odda Ci dzieci na weekend”. No i moje ulubione... „Nie obsługujemy kobiet. [...] Są utrapieniem... Dzwonią codziennie i gadają godzinami” :)

A czy wy oglądaliście już ten film? Może znacie inne tytuły godne polecenia?

niedziela, 2 sierpnia 2009

Podsumowanie lipca

Mija trzynasty miesiąc mojej działalności w ramach bloga. W lipcu powstały zaledwie 3 wpisy, od rozpoczęcia działalności w lipcu 2008 – 95. Słaba aktywność spowodowana była głównie wyjazdami i dobrą pogodą :) Z komentarzami było tak jak z częstotliwością wpisów, tym razem powstało ich tylko 18. Mimo wszystko dziękuję.

1) Podsumowanie czerwca

2) Zmiany w podatkach

3) Złoto - jak kupić?

Lipiec był na giełdzie bardzo udanym okresem. W przeciągu całego miesiąca WIG20 zyskał 13,5 procent i dał odetchnąć giełdowym inwestorom. Jeśli ktoś idealnie trafił w dołek, to na samych bankach mógł zarobić blisko 30 procent. Widać, że nastroje się poprawiają i 3-6 miesięczne lokaty dające nawet 8 procent na rok nie są już takie atrakcyjne.


Jeśli chodzi o transakcje giełdowe to z racji mniejszej ilości czasu, zrealizowałem tylko dwie - obie zyskowne. W pierwszym przypadku chodziło o Getin Bank - jeden z najlepiej rokujących polskich banków. Od kilku miesięcy posiadam tam konto i zaglądając od czasu do czasu do oddziału, widzę co tam się dzieje - jednym słowem Meksyk :) Kolejki często są tak długie, że w moim oddziale nie ma gdzie stanąć nie mówiąc już o miejscu siedzącym. Zysk z transakcji wyniósł około złotówkę na akcję.

Drugą transakcją było kupno Trakcji Polskiej w oczekiwaniu na dywidendę. Pierwotny plan zakładał sprzedaż spółki przed samym przyznaniem prawa do dywidendy - niestety nie było spodziewanego przeze mnie rajdu. Na szczęście kurs po odcięciu dywidendy zachował się bardzo dobrze i już kilkanaście godzin później wrócił na poziom sprzed przyznania praw do dywidendy. Ostatecznie transakcja przyniosła 16 groszy zysku + 10 groszy dywidendy. Gdybym sprzedał akcje w piątek było by to nawet 23 grosze zysku, ale nie ma co gdybać - ważny jest zysk.

Jak niektórzy może jeszcze pamiętają w sierpniu, miałem wykonać mały trick z rachunkiem maklerskim w Alior Banku. Miało on polegać na obniżeniu prowizji od transakcji giełdowych. Niestety Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych podniosło dwukrotnie składkę członkowską(do 60zł i 90zł w zależności od wieku) i teraz nie wygląda to już tak atrakcyjnie. Całą sprawę będę musiał jeszcze raz przekalkulować.

Na sam koniec czas najwyższy podsumować ankietę w której mogliście głosować przez cały lipiec. Pytanie brzmiało: "Polskie PKB w tym roku...". Jej wyniki możecie prześledzić na załączonym poniżej obrazku. Po jej wynikach widać, że moi czytelnicy są optymistami i bardzo dobrze :) Już teraz gorąco zachęcam do wzięcia udziału w najnowszej ankiecie, którą możecie znaleźć jak zawsze w prawym górnym rogu.


Podobne posty