sobota, 27 marca 2010

Czas skończyć z Getin Bankiem

W kwietniu ubiegłego roku założyłem konto w Getin Banku. Wtedy była to naprawdę atrakcyjna oferta - darmowe prowadzenie konta (po rezygnacji z karty debetowej), konto oszczędnościowe oprocentowane na 6% (nielimitowane wypłaty) i 60zł w prezencie. Idealnie nadawało się jako drugie konto czyli tzw. wpłatomat. Oferta cieszyła się dużym zainteresowaniem, szczególnie dla mieszkańców mniejszych miast (główny target Getinu). Wszystko jednak zniweczył kryzys, przez który spece z banku Czarneckiego zaczęli myśleć tylko o zysku...


Pierwsze czerwone światełko zapaliło się już we wrześniu 2009. Wtedy to Getin Bank zagrał nieczysto. Po cichu wprowadził opłaty za drugi i kolejny przelew w miesiącu z konta oszczędnościowego. Co więcej, nie była to opłata mała, bo wynosiła aż 9,99zł (utrzymana do dzisiaj). Oliwy do ognia dołożył również spadek oprocentowania konta oszczędnościowego.

Od kilku tygodni, spece z Getinu, majstrują przy nazwie marketingowej swojego konta internetowego. Początkowy pakiet e-Getin zmienił się na obecny getin24. Nie obyło się oczywiście bez zmian w ofercie - w większości niestety na gorsze.

1) Oprocentowanie konta oszczędnościowego spadło do 4,75 procent. Jest to nadal więcej niż w mBanku (4% na eMax+, 4,5% na lokacie jednodniowej) ale po wprowadzeniu opłaty za drugi i kolejny przelew w miesiącu, jego utrzymywanie nie jest już tak opłacalne.

2) Nowe opłaty do karty debetowej (mnie nie dotyczą). Chodzi o prowizję 0,99zł za sprawdzenie salda (we wszystkich bankomatach), 0,99zł za wypłatę z BZWBK i eCARDu (darmowy tylko Euronet). Wypłata z pozostałych bankomatów obciążona jest prowizją 2 procent kwoty transakcji (min. 5zł).

3) Zakończenie promocji zwolnienia z opłaty za posiadanie karty debetowej przez okres 6 miesięcy. Dla klientów, którzy uzyskali już ten przywilej, pozostaje on nadal w mocy.

Na tych przykładach widać, że Czarnecki zamierza oskubać swoich klientów na każdym kroku. Po roku przygody z Getin Bankiem czas ją zakończyć. Wcześniej nie mogłem tego zrobić, ponieważ rozwiązanie umowy przed upływem 12 miesięcy, wyceniane jest przez Getin na 50zł. W związku z tym powstanie mała luka którą zamierzam wypełnić. W najbliższym czasie mam zamiar otworzyć następne konto i podobnie jak w przypadku eGetinu chciałbym na nim zyskać. Oczywistym kandydatem wydaje się nowy produkt BZWBK (100zł w prezencie), niestety nie znam póki co jego specyfiki. A może któryś z czytelników ma dla mnie inną propozycję? Będę wdzięczny za wszelkie sugestie.

poniedziałek, 22 marca 2010

Timothy Ferriss 4 godzinny tydzień pracy - recenzja

Kilka tygodni temu przeczytałem tytułową książkę Ferrisa, jednak dopiero teraz miałem trochę czasu aby ją zrecenzować. Zacznijmy od tego, że w moje ręce trafiło wydanie polskie, które nie jest do końca przygotowane profesjonalne. Wielokrotnie, czytając fragmenty książki, nie byłem w stanie zrozumieć o co chodziło autorowi (a może tłumaczowi? ;)). Przyznam szczerze, że od początku negatywnie nastawiłem się do tej publikacji. Już przez sam tytuł wydawała mi się sztampowa. Oczekiwałem kolejnej książki o niezależności finansowej, pracy w nielimitowanych godzinach pracy i innego bujania w obłokach. Jednak już po kilkudziesięciu pierwszych stronach, książka "wkręciła" mnie na dobrych kilka dni...


Sam autor, w momencie wydania książki, był prawdziwym guru.... Bądź na takiego się kreuje, jak to często się zdarza w tym biznesie... W wieku 30 lat posiada rentowny biznesu (który tylko dogląda po kilka godzin w tygodniu), jest wpisany jako rekodzista księgi Guinessa, posiada tytuł mistrza Chin w sztukach walki oraz występuje w serialach telewizyjnych. Nieźle jak na tak młodego człowieka, prawda? Pewnie zastanawiasz się teraz w jaki sposób był w stanie osiągnąć tak wiele? Odpowiedź znajduje się w trzech hasłach, które są kluczem w jego życiu. Chodzi o 80/20, automatyzację oraz podróżowanie.

1) Zasada 80/20

Polega ona na założeniu, że 80 procent efektów jest zasługą 20 procent włożonej pracy. Zgodnie z tym rozumowaniem, człowiek wykonuje w życiu wiele niepotrzebnych działań czy operacji, które pochłaniają jego czas nie przynosząc jednocześnie korzyści. Trzeba jednak zaznaczyć, że korzyści nie są rozumiane bezpośrednio jako dochód/pieniądze. Liczą się w tym również inne wartości takie potrzeba kształcenia, uznania czy samorealizacji. Analizując nasze życie widzimy, że część z czynności jakie wykonujemy na co dzień nie przynosi nam żadnych rezultatów. W związku z tym naturalne wydają się dwa rozwiązania. Pierwszym jest zmiana celu oraz ścieżki dojścia do niego tak aby można było go osiągnąć. Jeśli jest to niemożliwe, najlepszym rozwiązaniem będzie porzucenie tych działań i skupienie się na tym co przynosi nam prawdziwe rezultaty. Oczywiście trzeba pamiętać, że jest to tylko zasada i od niej również znajdziemy wyjątki.

2) Automatyzacja

W tym tym pojęciu Timothy Ferris skupia się głównie na biznesie. Chodzi o stworzenie takiego mechanizmu, który zapewni nam stały i zadowalający dochód z minimalnym wkładem pracy (my jako inwestorzy powiedzielibyśmy dochód pasywny). Sprzedaż produktów na Allegro (jeśli oczywiście ją samodzielnie obsługujemy) takim biznesem nie będzie - w końcu musimy przyjąć zamówienie, zapakować je, wysłać na poczcie a na końcu wystawić kontrahentowi komentarz. Przy kilkudziesięciu transakcjach w miesiącu, taki biznes pochłonie nam każdego dnia po kilka godzin, co jest swoistym zaprzeczeniem automatyzacji. Ferris podaje w książce kilka tricków, dzięki którym stworzenie automatycznego biznesu stanie się prostsze. Można na przykład zająć się produktami o wysokich cenach, przez co zamówień będzie mniej a potencjalne marże wyższe. Ważna jest również sama platforma transakcyjna, która w miarę możliwości, powinna wykonywać za nas najprostsze czynności (np. autoresponding z numerem konta, sms od banku o wpływie pieniędzy na konto itp). Nie brakuje również pomysłów, które dla szarego polskiego przedsiębiorcy mogą wydawać się śmieszne (np. przeniesienie Call Center gdzieś do Bombaju :)).

3) Podróżowanie

Czytając książkę, jednego możemy być pewni - autor kocha podróżować. Z drugiej strony, któż z nas nie lubi? Problem w tym, że większość zwiedza świat "palcem po mapie". Mało kto decyduje się na wyjazd a jeśli już, to są to oklepane kierunki takie jak Grecja, Włochy czy Hiszpania. Aby móc podróżować i zwiedzać dziewicze zakątki świata (bez olbrzymiego uszczerbku w portfelu) wykorzystujemy zjawisko geoarbitrażu. Najprościej rzecz ujmując, polega on na zarabianiu w krajach o wysokich zarobkach i spożytkowaniu pieniędzy w krajach o niższych kosztach utrzymania. Dla przykładu, możesz zarabiać w Polsce 2000zł netto i żyć za te pieniądze na całkiem niezłym poziomie na Panamie czy w Tajlandii. Brzmi kusząco prawda? Aby zarabiać w Polsce i żyć na drugim końcu świata musisz jednak mieć do tego odpowiednią pracę. Pracownik budowlany raczej nie pogodzi już tak swoich obowiązków, ale informatyk? Dlaczego by nie... Kwestią podstawową jest przekonanie szefa/zleceniodawcy, że pracując poza biurem możemy wykonywać tą samą pracę z co najmniej takim samym zaangażowaniem i efektami. Timothy Ferris szczegółowo opisuje w jaki sposób przygotować się do takiej rozmowy. Gorąco zachęcam do przeczytania tego fragmentu.

Podsumowując, książka przerosła moje początkowe oczekiwania. Może nie stała się dla mnie takim przełomem jak dla Marcina (przeczytaj np. o jego wyprawie na Majorkę), ale mimo wszystko otworzyła umysł na niektóre sprawy. Od kilkunastu dni planuje ze znajomymi swoją pierwszą, nazwijmy to "niekomercyjną", podróż gdzieś po Europie. W swoim życiu staram się wdrożyć jak najwięcej z zasady 80/20 (nie przywiązują się sztywno do tej proporcji). Na każdy dzień ustalam sobie co najmniej jedną ważną rzecz, którą muszę dzisiaj zrobić. I nie ma przeproś, chociażby się nie chciało... Pomaga mi ten fragment - "robienie rzeczy nieważnej sprawia, że nie zrobisz czegoś ważnego. Ciekawy jestem, co zmieniło się w waszym życiu, po przeczytaniu tej książki? Może osiągnęliście już pierwsze, założone sukcesy, którymi można się pochwalić? Zachęcam was do podzielenia się swoimi przemyśleniami.

środa, 17 marca 2010

Konto dbNET - test

Po kilku tygodniach użytkowania konta dbNET pojawiły się w mojej głowie pierwsze przemyślenia. Przypomnę tylko, że zdecydowałem się na jego otwarcie ze względu na darmowe prowadzenie, przelewy oraz wypłaty ze wszystkich bankomatów w Polsce. Słowem całościowa obsługa podstawowych funkcji kosztuje okrągłe 0 zł. Co więcej, bank poinformował swoich klientów, o tym iż niezmienność warunków jest gwarantowana do co najmniej 2013 roku. Brzmi kusząco prawda? :)


Otworzenie konta

Jest banalnie proste i całość operacji wykonujemy za pośrednictwem internetu. Wypełnienie wniosku zajmuje dwie-trzy minutki. Wszystko przebiega bezproblemowo. Następnie musimy poczekać na telefon od kuriera, który umawia się z nami na podpisanie umowy w dogodnym terminie. W moim przypadku trzeba było poczekać około dwóch tygodni. Z informacji jakie udało mi się uzyskać, dowiedziałem się iż trwało to długo, ponieważ bardzo duża ilość klientów zakładała konta w krótkim czasie. Teraz powinno realizować się to sprawniej.

Sama wizyta kuriera to formalności, złożenie kilku podpisów itp. Od razu dostajemy pakiet aktywacyjny, który niestety przez kilka dni (do momentu dostarczenia umowy od kuriera do Deutsche Banku) jest nieużyteczny. Później możemy już wszystko ładnie konfigurować według własnych upodobań. Aby uzyskać pełną funkcjonalność konta musimy poczekać około tygodnia aż poczta dostarczy nam upragnioną kartę debetową.

System internetowy

Wszyscy szukający informacji o koncie dbNET spotkali się zapewne z nieprzychylnymi informacjami na jego temat. Rzeczywiście wszystko wygląda dosyć archaicznie, chociaż nie różni się według mnie zbyt wiele od Inteligo czy mBanku. Dodatkowo mamy możliwość konfiguracji systemu i wyświetlania na głównej stronie tylko tych najpotrzebniejszych rubryk. Jeśli wiemy, że nigdy nie skorzystamy z produktów depozytowych, możemy je usunąć po przez zmianę opcji w ustawieniach. Za to wielki plus dla DB - wszyscy pamiętamy jak wkurzające jest nieusuwalne "konto mobile" w mBanku. Po koncie chodzi się w miarę intuicyjnie i mam wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu. Dodatkowo dostajemy dostęp do kupna Funduszy Inwestycyjnych. Niestety do tej pory nie miałem okazji przetestować ich w praktyce.


Transakcje

Przelewy z innych banków jak i do innych banków realizowane są bez zastrzeżeń. Nie spotkałem się tutaj z przetrzymywaniem pieniędzy przez bank, na co narzekają niektórzy posiadacze konta w Alior Banku. Problem jest natomiast z przelewami pomiędzy własnymi kontami. Szczególnie irytujące jest przesyłanie pieniędzy z konta rozliczeniowego (ROR) na konto oszczędnościowe (KO). Klienci migrujący z mBanku mogą być zszokowani, że taki przelew nie jest realizowany natychmiast i trzeba poczekać te kilka/kilkanaście minut. Sam natomiast jestem już, jako posiadacz konta eGetin, przyzwyczajony do takiej funkcjonalności i nie robi ona na mnie większego (negatywnego) wrażenia. Nadal jednak traktuje ją jako minus. Same transakcje są jasno i klarownie opisane, chociaż nigdzie nie mogę znaleźć blokad pieniędzy pod przelewy.


Karta debetowa

Do konta dostajemy standardową płaską kartę Visa Electron. Szkoda, że nie jest wypukła, ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Jeśli chodzi o design to na kolana nie powala o czym możecie przekonać się na zdjęciu poniżej. Wydaje mi się jednak, ze nie to jest najważniejsze prawda? :) Co do obsługi karty, to widzimy ją cały czas po zalogowaniu w systemie. Możemy tam przeglądać historię karty i... w zasadzie tyle. Przy wypłacie pieniędzy z bankomatów (różnych od PKO BP przez BGŻ po Euronet) nie miałem żadnych problemów - wszystko działa sprawnie i jak należy (czytaj karta nie została wciągnięta, nie pobrano prowizji). Problemy pojawiały się dopiero przy płatnościach w sklepie. Po podliczeniu rachunku i przepisaniu kwoty do zapłaty do terminala następuje chwila kiedy podajemy PIN. Po wprowadzeniu PINu i zatwierdzeniu zielonym przyciskiem kilkukrotnie nie było połączenia. Dopiero ponowne wprowadzenie kwoty przez kasjerkę oraz PINu przeze mnie skutkowało opłaceniem transakcji. Karta dbNET najzwyczajniej w świecie "wolno jarzy" przez co jesteśmy zmuszeni oglądać zirytowane spojrzenia ludzi w kolejce. Ja w takich chwilach odwzajemniam się im tym samym :)


Podsumowanie

Czytając ten test macie pewnie wrażenie, że dużo w nim zastrzeżeń a sama funkcjonalność konta jest bardzo uboga. Jest to w dużej mierze zasługa speców od marketingu w Deutsche Banku. Wyartykułowali oni w reklamach największe plusy, skrzętnie ukrywając niedociągnięcia, które wychodzą dopiero w praniu. Najważniejsze jest jednak to, że na te niedociągnięcia można przymrużyć oko i sprawnie korzystać z konta. Nadaje się ono świetnie jako uzupełnienie podstawowego konta (np Inteligo czy mBanku). Nikt nie powinien pogardzić możliwością darmowej wypłaty pieniędzy ze wszystkich bankomatów w Polsce. Osobiście bardzo mi się spodobała swoboda - teraz jadąc do innego miasta nie muszę już szukać bankomatów oznaczonych logo Euronetu/PKO BP. Jeśli ktoś natomiast zamierza założyć konto dbNET i uczynić je swoim podstawowym, to raczej odradzałbym taki ruch. Deutsche Bank jest "świeżym" graczem na rynku kont internetowych i należy dać mu trochę czasu na nadrobienie zaległości do konkurencji.

PS: Jeśli macie ochotę założyć to konto, możecie to zrobić za darmo np. tutaj. Nie zapomnijcie się również podzielić swoimi wrażeniami/opiniami odnośnie dbNET.

piątek, 12 marca 2010

Strata z funduszy i inne zagadnienia podatkowe

Zapewne większość z was dostała już roczne informacje o przychodach od swoich biur maklerskich (PIT8C). 2009 rok był dobrym rokiem dla giełdowych inwestorów. Od początku stycznia do końca grudnia, główny indeks warszawskiej giełdy WIG20, zyskał blisko 30 procent. Jeszcze więcej można było zarobić, kupując akcje w połowie lutego. Wtedy zysk dla indeksu blue chipów wynosił 80 procent. Z tego wniosek, że większość z was powinna wykazać dochód w rozliczeniu rocznym z Urzędem Skarbowym. Jeśli z informacji od biura maklerskiego wynika, że masz stratę, czas przeanalizować swój system inwestycyjny.


Pora przejść jednak do konkretów. Skoro mamy dochód, to wiąże się on z powstaniem zobowiązania podatkowego. Podatek od zysków kapitałowych jak tak skonstruowany, że potencjalny zysk można zbilansować ze stratą z lat ubiegłych (dokładnie pięciu). Przy tym pamiętać trzeba, że możemy odliczyć łącznie maksymalnie połowę straty z każdego roku. Jeśli ktoś nie zaksięgował straty z lat ubiegłych i chciałby zoptymalizować swoją sytuację podatkową, to warto poszukać rozwiązań, które pozwolą np. powiększyć koszty działalności inwestycyjnej.

1) Strata z funduszy bilansowana z zyskiem z akcji

Niedawno (19 grudnia 2009), za sprawą WSA w Warszawie, wybuchła bomba w świecie podatku od dochodów kapitałowych. Ww. sąd stwierdził w swoim wyroku, że stratę z funduszy inwestycyjnych można zbilansować z zyskiem z inwestycji w akcje. Jest to z pewnością rewolucyjny wyrok, który nie idzie po dotychczasowej linii orzecznictwa (Interpretacje podatkowe: IPPB2/415-380/08-2/SP; IBPB2/415-889/08/MZ). Na czym opierał się warszawski sąd? Przede wszystkim wyszedł od tego, że przychody z funduszy inwestycyjnych i dochody z papierów wartościowych należą do tej samej grupy - kapitałów pieniężnych. Następnie sąd wskazał, że poza sporem jest, iż w ustawie o PIT został wprost zapisany zakaz odliczania od zysków z funduszy inwestycyjnych strat np. z inwestycji w akcje. Ale takiego zakazu już nie ma w odwrotnej sytuacji. Skoro więc zyski z inwestycji w fundusze inwestycyjne i z gry na giełdzie są jednym i tym samym źródłem przychodu, to nie ma żadnych przeszkód, aby w rozliczeniu rocznym pomniejszyć zyski z giełdy o straty z funduszy inwestycyjnych. Pomysłowe prawda?

Podam teraz dwa przykłady, które pokażą jak można wykorzystać wyrok.

a) Inwestor stracił na funduszach inwestycyjnych 10 tysięcy złotych i tyle samo zarobił inwestując samodzielnie na giełdzie. Zgodnie z wyrokiem WSA, może on zbilansować stratę z zyskiem i podatek należy będzie wynosił 0. Należy jednak pamiętać, że ten sposób obliczenia nie będzie uwzględniony w PIT8C, który dostaniemy od biura.

b) Inwestor zarobił na funduszach 10 tysięcy złotych i tyle samo stracił inwestując samodzielnie na giełdzie. Zgodnie z wyrokiem WSA, nie może on zbilansować ww. straty z zyskiem, gdyż wprost nie pozwala na to prawo podatkowe.

Na sam koniec chciałem zaznaczyć, iż jest to jedynie wyrok wydany w pierwszej instancji. Ministerstwo Finansów z pewnością jest niezadowolone z takiego obrotu sprawy i będzie odwoływało się do NSA. Jeśli odwołanie nie przyniesie skutku, czeka nas najprawdopodobniej nowelizacja. Warto jednak sprawę obserwować i próbować wykorzystywać takie "kruczki" w kontaktach z Urzędem Skarbowym.

2) Literatura fachowa, dostęp do serwisów branżowych, udział w szkoleniach

Wiele osób zastanawia się, czy wrzucić w koszty wydatki poniesione na literaturę fachową (np. książki), gazety/czasopisma branżowe (np. Puls Biznesu), czy kursy. Z informacji jakie udało mi się uzyskać w Urzędach Skarbowych, podatnicy starają się nie wchodzić w spór z pracownikami administracji publicznej i przepisują informacje z PIT8C. Zgodnie jednak z interpretacją podatkową (np. PD/415-14/BJ/07) koszty poniesiona na nabycie papierów wartościowych możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza, to koszty bezpośrednio przypisane do konkretnej transakcji a więc cena za akcje + prowizja. Z kolei druga grupa (ważna dla nas) to koszty poniesione przez podatnika w roku podatkowym w celu uzyskania przychodu.

"Zatem jeżeli podatnik poniósł wydatki na zakup prenumeraty prasy i literatury fachowej o tematyce ściśle związanej z inwestowaniem na giełdzie oraz opłacał dostęp do serwisów informacyjnych i ponosił koszty udziału w szkoleniach dotyczących inwestowania na giełdzie, a wydatki te pozostają w związku z przychodem o charakterze przyczynowo-skutkowym albo gospodarczym, wówczas wydatki te będą stanowić koszty uzyskania przychody z odpłatnego zbycia papierów wartościowych (akcji)." Fajnie prawda? :)

Trzeba tylko pamiętać, że w przypadku gdy wykażemy koszty wyższe, niż w PIT8C przesłanym z biura maklerskiego do urzędu skarbowego, to zostaniemy wezwani na konsultacje. W związku z tym trzeba się do takiej rozmowy odpowiednio przygotować. Przede wszystkim potrzebujemy potwierdzenia poniesienia wydatku (np. wydruk z konta bankowego o zapłacie za prenumeratę Parkietu czy Pulsu Biznesu). Następnie, gdy udowodnimy poniesienie kosztu, pozostaje nam wykazać związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy przychodem a wydatkiem. Możemy np wydrukować potwierdzenie kupna akcji PKO BP z pozytywną informacją odnośnie tej spółki (np wypłata dywidendy). Oczywiście data artykułu powinna być wcześniejsza. No i nie możemy zapomnieć o tym aby wziąć ze sobą odpowiednią interpretację podatkową, ponieważ urzędnicy skarbowi nie mają ich wszystkich w głowie. Nic nie zastąpi interpretacji wydanej przez MF na nasze nazwisko, ale to zawsze dodatkowy argument w sporze z US.

3) Sprzedaż Akcji NFI

O tym zwolnieniu, pisałem już w lipcu 2008 roku. Kto jest zainteresowany, to odsyłam do linku powyżej. Dodam tylko, że gdyby Urząd Skarbowy zakwestionował nasze rozliczenie (z uwzględnieniem sprzedaży akcji NFI), to możemy się poprzeć Pismem Urzędu Skarbowego Warszawa-Ursynów z dnia 19 czerwca 2007 roku (1438/DF-1/415-21/116/07AG). Podam tutaj interesujący nas fragment. "Jednakże w myśl art. 21 ust.1 pkt 42 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, wolne od podatku są dochody uzyskane ze sprzedaży narodowych funduszy inwestycyjnych NFI - w skali roku do łącznej wysokości połowy jednomiesięcznego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Jeżeli podatnik uzyska w roku podatkowym dochód w kwocie przekraczającej połowę jednomiesięcznego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, wówczas opodatkowaniu podlega nadwyżka ponad tę kwotę." Dodam tylko, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2009 r. wyniosło 3102,96 zł.

To by było na tyle. Ciekawy jestem waszych opinii na temat ulg i zwolnień w tzw. podatku Belki. A może ktoś ma doświadczenia w sporach z Urzędem Skarbowym? Skomentujesz?

sobota, 6 marca 2010

Najlepsze lokaty - marzec 2010

Jeszcze rok temu bankowcy rozpieszczali nas ofertami lokat na 8 do 10 procent w skali roku. Takie eldorado, przy stosunkowo niskiej inflacji, nie powtórzy się w najbliższych miesiącach. Z tego względu, musimy szukać jak najkorzystniejszych form lokowania naszych pieniędzy. Jest to ważne również ze względu na stosunkowo wysoką inflację, która w styczniu 2010 wyniosła 3,6 procent. To o 1,1 procent powyżej celu inflacyjnego i o 0,1 procent powyżej widełek ustalonych przez NBP.


Musimy również pamiętać, że lokaty zakładamy na okres kilku miesięcy, dlatego też dla obliczenia przyszłych zysków, lepiej posłużyć się projekcją inflacji. Najnowszą, datowaną na luty 2010, możemy znaleźć tutaj. Wynika z niej, że inflacja w przeciągu najbliższych dwóch lat powinna kształtować się w granicach 2,4 - 3,5 procent z tendencją rosnącą. Oznacza to tyle, że nasze pieniądze realnie zyskują na wartości, kiedy są zdeponowane na co najmniej 4,5 procent netto. W obecnej sytuacji rynkowej, większość kont oszczędnościowych znajduje się pod kreską. Sytuację ratują lokaty internetowe z których najciekawsze chciałem dzisiaj przedstawić.

1) FM Bank - 5,72 procent (7,09% brutto)

FM Lokata z dzienna kapitalizacją to produkt depozytowy nowego tworu bankowego na polskim rynku. Można ją założyć na okres 3/6/12 miesięcy co daje dużą swobodę wyboru. Wniosek złożony za pośrednictwem strony internetowej jest ważny 3 dni. Kwota minimalna to 3 tysiące złotych a maksymalna to 15 tysięcy złotych. Istnieje możliwość automatycznego odnowienia. Lokatę zakładamy oczywiście przez internet bez wychodzenia z domu. FM Bank jest wpisany na listę Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, przez co zdeponowane tam środki są gwarantowane w przypadku niewypłacalności banku (do 50 tysięcy euro). Produkt wydaje się naprawdę ciekawy, trzeba jednak uważać aby nie dać się naciągnąć na atrakcyjnie wyglądające konto osobiste, które jest pełne haczyków (2PLN opłata za kartę, 19PLN za wznowienie karty i 2,5PLN za wypłatę z bankomatów Cash4you). Dla maniaków optymalizacji nadmienię, iż optymalną kwotą lokaty jest 3032zł - dzięki zaokrągleniom efektywne oprocentowanie wzrasta do 5,78 procent.

2) Open Finance - 5,65 procent (7,07% brutto)

Lokata zakładana w Noble Banku po przez pośrednika Open Finance. Czas trwania lokaty to w zależności od naszego wyboru 3/6/12 miesięcy z oprocentowaniem 7,07% brutto (5,65% netto). Kwota minimalna 500 złotych, maksymalna 15 tysięcy z tym, że możemy założyć nieskończoną ilość lokat. Lokatę zakładamy oczywiście przez internet bez wychodzenia z domu. Do tego dochodzi aktualny podgląd online, dzięki czemu możemy obserwować dzienny przyrost odsetek. Mamy również możliwość złożenia dyspozycji przedłużenia lokaty. Noble Bank jest wpisany na listę Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, przez co zdeponowane tam środki są gwarantowane w przypadku niewypłacalności banku (do 50 tysięcy euro). Przed otworzeniem Lokaty Optymalnej (można złożyć wniosek który jest ważny 14 dni) warto skorzystać z Lokaty Na Start dzięki której przez 7 dni nasze środki oprocentowane są na 10 procent. Przy zerwaniu lokaty Optymalnej, utracimy 70 procent naliczonych nam odsetek. Dla maniaków optymalizacji nadmienię, iż optymalną kwotą lokaty jest 549,12zł - dzięki zaokrągleniom efektywne oprocentowanie wzrasta do 5,98 procent.

3) Meritum Bank - 5,6 procent (7% brutto)

Lokata Meritum Zysku w internecie z kapitalizacją dzienną na 5/6/12 miesięcy oprocentowana na 7% brutto (5,6% netto). Kwota minimalna 3 tysiące złotych, maksymalna 10 tysięcy z tym, że możemy założyć nieskończoną ilość lokat. Lokatę zakładamy oczywiście przez internet bez wychodzenia z domu. Mamy możliwość złożenia również dyspozycji przedłużenia lokaty. Meritum Bank jest wpisany na listę Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, przez co zdeponowane tam środki są gwarantowane w przypadku niewypłacalności banku (do 50 tysięcy euro). Jeśli ktoś chce się związać z bankiem na dłużej (konto osobiste) to może zyskać dodatkowo 10 procent odsetek (7,37%), dzięki promocji "Z rachunkiem korzystniej". Dla maniaków optymalizacji nadmienię, iż optymalną kwotą lokaty na 5 miesięcy jest 3030,81zł - dzięki zaokrągleniom efektywne oprocentowanie wzrasta do 5,66 procent.

4) mBank - 4,5 procent (~5,5% brutto)

mLokata jednodniowa to nowy produkt depozytowy mBanku. Mimo iż nie oferuje tak atrakcyjnego oprocentowania jak rynkowa konkurencja, to ma nad nią jeden plus. Jest to lokata jednodniowa w pełnym tego słowa znaczeniu, co oznacza, że możemy ją zerwać każdego dnia bez dodatkowych konsekwencji. Jeśli nie złożymy dyspozycji zerwania, lokata automatycznie odnawia się każdego dnia bez naszej ingerencji. Kwota minimalna to 1000 złotych, natomiast kwota maksymalna nie została określona. Dla celów podatkowych nie powinniśmy przekraczać kwoty 20 000 złotych, aby uniknąć konieczności płacenia podatku Belki. Lokatę zakładamy oczywiście przez internet bez wychodzenia z domu. Potrzebne jest do tego konto oszczędnościowe eMax+ z którym lokata będzie powiązana (tam przelewane są codziennie odsetki). mBank posiada oczywiście gwarancje Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, przez co zdeponowane tam środki są gwarantowane w przypadku niewypłacalności banku (do 50 tysięcy euro). Dla maniaków optymalizacji nadmienię, iż optymalną kwotą lokaty jest 1013,89zł - dzięki zaokrągleniom efektywne oprocentowanie wzrasta do 4,68 procent.

poniedziałek, 1 marca 2010

Podsumowanie lutego

Minął dwudziesty miesiąc mojej działalności w ramach bloga. W lutym powstało 5 wpisów, od początku funkcjonowania strony 132. Utrzymałem się na poziomie rozsądnego minimum. Oby taka tendencja utrzymała się jak najdłużej. Z komentarzami było średnio - powstało ich 25. To o 14 mniej niż miesiąc wcześniej. Mimo wszystko za aktywność serdecznie dziękuję.

1) Podsumowanie stycznia

2) Jak rozliczyć PIT przez internet?

3) Jak dobrać właściwą wielkość pozycji?

4) Jak wykonać przelew zagraniczny?

5) Oferta dla Ciebie i inne nowinki mBanku

Luty nie był najlepszym miesiącem dla giełdowych inwestorów. WIG20 stracił w przeciągu ostatnich 28 dni ponad 4 procent. O efekcie stycznia już nikt nie pamięta. W końcu doczekaliśmy się korekty przy której według mnie będzie można uzupełnić portfel. Trzeba jednak pamiętać o rozsądnych stop lossach na poziomie 10-15 procent. Obecnie wygląda jakby WIG20 rysował podwójne dno z linią szyi na poziomie 2285 punktów.

Wydarzeniem miesiąca była z pewnością podwyżka stopy dyskontowej o 25 punktów bazowych do 0,75 procent. FED ciągle powtarza, że nie zamierza zmieniać dotychczasowej polityki monetarnej. Uczestnicy rynku nie do końca wierzą w słowa Bena Bernanke i dyskontują spodziewane zaostrzenie polityki i dokręcenie kurka bankom. Oprócz tego, dowiedzieliśmy się, że PKB USA wzrósł w IV kwartale 2009 roku o 5,9 proc. (dane liczone kwartał do kwartału, zaanualizowane). Wynik wygląda na papierze ładnie, ale ekonomiści zgłaszają do niego swoje zastrzeżenia.

W ostatnim tygodniu lutego, mogliśmy również przeczytać raport Komisji Europejskiej traktujący o prognozach gospodarczych dla największych gospodarek Unii Europejskiej. W Polsce wzrost gospodarczy ma być najwyższy spośród państw członkowskich i wyniesie w 2010 r. 2,6 proc. PKB. Niestety w drugiej połowie tego roku, możemy spodziewać się dalszego pogorszenia sytuacji na rynku pracy. Już teraz, zgodnie z oficjalnymi danymi GUS, stopa bezrobocia w styczniu wyniosła 12,7 procent.


Na blogu w lutym nie było większych zmian. Przez miesiąc mogliście oglądać baner sponsorowany nowego konta mobilnego w Raiffeisen Bank. Jest to z pewnością gradka dla wszystkich posiadaczy iPhonów, którzy dzięki niemu mają dostęp do swoich pieniędzy przez 24 godziny na dobę. Oprócz tego zarejstrowałem się w systemie AdTaily i rozważam jego umieszczenie na blogu. Póki co obserwuje doświadczenia zaprzyjaźnionych bloggerów. Z chęcią poznam waszą opinię na temat nowego systemu.

Jak co miesiąc, prezentuję teraz listę trzech blogów, które skierowały największy ruch na moją stronę.

1) Oszczedzanie.net - blog Pawła Katy jak zawsze bezkonkurencyjny.

2) Appfunds - drugie miejsce Zbyszka z bloga Appfunds.

3) Milion z tysiąca - podobnie jak miesiąc temu trzecie miejsce.

Na sam koniec czas najwyższy podsumować ankietę w której mogliście głosować przez cały luty. Pytanie brzmiało: "Jakim kapitałem obecnie dysponujesz?". Jej wyniki możecie prześledzić na załączonym poniżej obrazku. Dodam tylko, że 40 procent z was posiada kapitał większy od 20 tysięcy. Jest to z pewnością powód do dumy, ale nie można na tym poprzestawać. Każdy krok zbliża nas do celu - bądźcie wytrwali! Już teraz gorąco zachęcam do wzięcia udziału w najnowszej ankiecie, którą możecie znaleźć jak zawsze w prawym górnym rogu.


Podobne posty