wtorek, 23 grudnia 2008

Życzenia Świąteczne

Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia chciałem złożyć wszystkim czytelnikom najserdeczniejsze życzenia. Nie będę tutaj oryginalny i skopiuję to co wymyślił WatchDog z serwisu StockWatch - koniecznie tam zajrzycie :-)

Dużo zieleni w 2009 roku - długoterminowcom.
Szalonej zmienności - day traderom.
Książkowych patternów - technikom.
Wzrostu wartości - fundamentalistom.
Tanich kredytów - firmom i konsumentom.
Niskich podatków - wszystkim bez wyjątku.

A przede wszystkim - ZAPOMNIENIA o akcjach na parę świątecznych dni...

Mam nadzieję, że te święta będą wyglądały troszkę lepiej niż na obrazku poniżej ;)



PS: Nowe, niespodziewane obowiązki pochłaniają mi teraz olbrzymie ilości czasu i postanowiłem zawiesić na jakiś czas działalność na blogu. Nowe wpisy będą ukazywały się rzadziej - niestety siła wyższa. Pamiętajcie, że nowy rok zaczynacie z pustą kartką - nie popełniajcie tych samych grzechów ponownie...

niedziela, 14 grudnia 2008

Bieżące przemyślenia

Sztab prezydenta-elekta Baracka Obamy rozważa plan wyciągnięcia amerykańskiej gospodarki z recesji, który może opiewać nawet na bilion dolarów w ciągu dwóch lat - powiadomił w sobotę dziennik "Wall Street Journal".

Ciężko sobie nawet wyobrazić taką górę pieniędzy, wydaje się, że możliwości drukarek FED są w obecnej sytuacji nieskończone. Wiadome jest, że za wszelką cenę ratowany będzie sektor finansowy, który w całości odpowiada za obecny kryzys.

Problemy pojawiają się jednak również w innych branżach. Języczkiem uwagi na pewno jest obecnie przemysł motoryzacyjny. Projekt ustawy, opiewający na 14 miliardów dolarów pożyczki dla zagrożonych koncernów samochodowych, przyjęty przez Izbę Reprezentantów ostatecznie przepadł w Senacie. Dziwi to tym bardziej, że amerykanie są bardzo przywiązani do swoich marek takich jak General Motors, Chrysler czy Ford. Ich upadek na pewno obniży słupki sondażowe decydentów odpowiedzialnych za to.

Same koszty upadku tych gigantów, łącznie ze świadczeniami socjalnymi, spadkiem konsumpcji, szacowane są na 100 miliardów dolarów. Nie mam jednak wątpliwości, że pakiet pomocy zostanie wkrótce przyjęty. Odbywa się to podobnie jak z planem ratunkowym dla branży finansowej – nie wszyscy zdążyli nabyć akcję pod spodziewane odbicie rynków finansowych po ogłoszeniu wspaniałomyślnej decyzji.

W internecie już zaczęły pojawiać się zabawne obrazki opisujące bieżące wydarzenia – jeden z nich załączam wam poniżej :)


A co słychać na naszym rodzimym podwórku? Dane makroekonomiczne na pewno nas nie rozpieszczają i zwiastują dramatyczne spowolnienie gospodarki już w przyszłym roku. Nasz eksport wyrażony w euro spadł po raz pierwszy w historii od rozpoczęcia publikowania tego wskaźnika o 1,2% mierząc rok do roku.

Rynek giełdowy wyraźnie(poza małym wyłamaniem z kanału) rysuje trójkąt symetryczny. Po dorysowaniu się formacji na poziomie 1630 punktów, będziemy zastanawiać w którą stronę się z niego wybijemy.


PS: Nie zapomnijcie, że możecie dodać mojego bloga do waszego czytnika RSS - albo przez Feedburnera w prawym górnym rogu, lub po prostu przez Firefoxa klikając w ten link.

czwartek, 11 grudnia 2008

Czy ta firma poradzi sobie na konkurencyjnym rynku?

Kolejny post z serii, który ma na celu umożliwić wam wybór spółki na najbliższą hossę. Aby odpowiedzieć na to pytanie, musisz dowiedzieć się, czy konkretna spółka jest przewidywalna czy też nie.

Aby firma była przewidywalna, musi posiadać jakiś rodzaj trwałej przewagi nad konkurencją. Buffet określa to jako „trwała przewaga nad konkurencją chroni przed atakami, tak jak fosa chroni zamek”. Kolokwialnie pisząc, szukamy firmy, posiadającą ogromną „Zabezpieczającą Fosę”, którą bardzo trudno jest pokonać aby zaatakować zamek.


W uproszczeniu możemy stwierdzić, że jeśli jakaś branża sprawia wrażenie, że bardzo łatwo jest się nią zając, to nie ma tam fosy. Z drugiej strony, jeśli wygląda na to, że bardzo trudno jest zająć się jakąś branżą i co więcej odnieść w niej sukces, to prawdopodobnie znajdziesz w niej firmy, które mają szerokie „Zabezpieczające Fosy”.

Dla lepszego zobrazowania, spójrzmy na przykłady prosto z Ameryki. Na pewno każdy z nas zna firmy takiej jak Coca Cola czy Pepsi. Zarabiają mnóstwo pieniędzy, dlaczego by więc nie zająć się tym biznesem? Na polskim rynku jest kilka przedsiębiorstw(Hoop, Zbyszko), które starają się konkurować z tymi tuzami, niestety bez WIĘKSZYCH sukcesów. Dlaczego? Wszystko regulują prawa popytu i podaży...

Właściciel sklepu ma na swoich lodówkach tylko określoną ilość miejsca. Coca Cola i Pepsi zajęły około 90% miejsca przeznaczonego na napoje tego typu, ponieważ klienci wchodzą na sklepu kupić właśnie te produkty. Powodem dla którego kupują akurat te towary są całodzienne spoty reklamowe, za które właściciel nie płaci załamanego grosza. Nie sposób nie wspomnieć również o pewnych zasadach/umowach w których właściciele za pewne określone profity, są zachęcani do tego, by w ich sklepach były tylko, albo przede wszystkim Coca Cola i Pepsi. Dlaczego właściciel sklepu ma sprzedawać nikomu nieznany, niszowy napój?

„Zabezpieczająca Fosa” ma jeszcze jedną ważną cechę – ma chronić spółkę przed zabójczym skutkiem inflacji. Musi pozwalać firmie, wraz ze wzrostem inflacji podnosić ceny, nie tracąc przy tym udziałów w rynku. Mężczyźni, mimo coraz wyższych cen maszynek do golenia, zawsze będą kupować produkty Gillette, ponieważ oferują największy komfort, są najbardziej dostępne i najbardziej rozpoznawalne – również dzięki reklamie.

Spójrzmy teraz jakie możemy wyróżnić rodzaje takich buforów bezpieczeństwa:

1) Marka – produkt, za który jesteś gotów zapłacić więcej, ponieważ masz do niego zaufanie. Tutaj podpadają wcześniej już omawiane Coca Cola, Pepsi czy Gillette.
2) Tajemnica handlowa – firma, która posiada patent lub tajemnicę handlową sprawiającą, że bezpośrednia konkurencja jest nielegalna lub w znacznym stopniu utrudniona. Przykładem może być Intel – długoletnie doświadczenie w produkcji mikroprocesorów skutkuje ogromem wiedzy, który posiadają jego pracownicy. Innym przykładem może być Glaxo Smith Kline, którego zabezpieczenie opiera się na patentach na leki.
3) „Myto” – firma mająca wyłączoną kontrolę na rynku co daje jej możliwość pobierania „myta” od każdego, kto potrzebuje takiej usługi bądź produktu. Są to najczęściej przedsiębiorstwa publiczne, mające monopol i będące chronione przez prawo. Mowa tutaj np. o spółkach energetycznych, gdzie migracja klientów jest utrudniona. Dodatkowo nie możemy obejść się bez energii a budowa własnego źródła energii elektrycznej póki co nie wchodzi w rachubę.
4) Przestawienie się – firma, która w tak wielkim stopniu stała się częścią naszego życia, że nie warto sobie zadawać trudów, żeby się przestawić. Spójrzmy na przykład Microsoftu – wielu ludzi wręcz nienawidzi tej firmy, mimo to Linux oferowany za darmo, nadal nie zdobył większych udziałów w rynku.
5) Cena – firma, która może oferować produkty po tak niskich cenach, że nikt nie jest w stanie z nią konkurować. Przykładem może być Wal-Mart, oferujący różnego rodzaju produkty nawet o 50% taniej niż malutkie, osiedlowe sklepiki.

Teraz najważniejsze – Firmy posiadające jedną lub więcej fos(zawsze staraj się znaleźć najcięższą do przekroczenia!), potrafią łatwiej przetrwać i rozwijać się niż firmy, które muszą zmagać się z konkurencją. Ponieważ chcemy być dumni z naszej spółki a kupujemy ją, JAKBYŚMY mieli posiadać jej akcje przez 10 lat, powinniśmy mieć pewność, że będzie miała ona „Zabezpieczającą Fosę”. Pamiętaj, że dzisiaj nie uczyłeś się w jakim momencie wejść czy wyjść z danej spółki(na to przyjdzie jeszcze czas) – postaraj się jedynie znaleźć spółki na podstawie tego co napisałem.

Wpis inspirowany książką „Zasada nr 1” Phila Town’a.

niedziela, 7 grudnia 2008

Czy ta firma ma dla Ciebie znaczenie?

Będzie to dalsza część tego wpisu, który pojawił się na moim blogu kilkanaście dni temu. Napisałem tam, że przed podjęciem decyzji o kupnie, musimy odpowiedzieć sobie na cztery ważne pytania. Pytania, które na pierwszy rzut oka wydają się trudne, ale postaram się wyjaśnić wam w czym tkwi rzecz.

Pierwszym z nich brzmiało: Czy ta firma ma dla Ciebie znaczenie? To pytanie sprowadza się do dwóch „podpytań” – Czy chcesz mieć na własność całą firmę i Czy rozumiesz ją na tyle dobrze, żeby zostać jej jedynym właścicielem.

Przed każdą decyzją o kupnie musicie zastanowić się czy chcecie kupić firmę, razem ze wszystkimi zobowiązaniami i konsekwencjami tego ruchu. Dlaczego to robić, skoro przeważnie nabywamy mały pakiet akcji, którego rynek nawet nie dostrzega? Dzięki takiemu tokowi myślenia, zaczynamy myśleć jak właściciel firmy, a nie jak inwestor giełdowy – to daje nam przewagę już na starcie.

Taką kontynuacją tego kroku, może być pewien warunek, który powinien sobie stawiać każdy początkujący inwestor. Jeśli kupujesz spółkę i nie chciałbyś jej mieć przez okres około 10 lat, to nie powinieneś jej trzymać dłużej niż 10 minut. I nie koncentrujmy się tutaj na sztywności, czyli rzeczywistym trzymaniu spółki przez 10 lat. Chodzi o fakt, że kupujemy ją tak, JAKBYŚMY zamierzali trzymać ją przez 10 lat.

Jakiego rodzaju firmy powinniśmy mieć w swoim koszyku? Przecież każdy z nas jest inny, każdy ma inne zainteresowania, pasje, wizje rozwoju. Ważne jest tutaj abyśmy zrozumieli swoją firmę, żebyśmy z pewnym prawdopodobieństwem potrafili przewidzieć, co się z nią wydarzy w przyszłości i ile jest ona tak naprawdę warta obecnie. Nie musisz znać sposobu produkcji danego dobra, czy składników gotowego produktu – skup się na praktyce. Zastanów czy dana firma potrafi sobie radzić w warunkach wolnego rynku, czy potrafi robić swoje lepiej niż inni.

Jak zawęzić krąg poszukiwań naszej wymarzonej spółki? Przygotuj sobie czystą kartkę papieru, weź do ręki ołówek i narysuj 3 okręgi wypełniając je tak jak na obrazku.


W pierwszym okręgu(PASJA) wpisz wszystko, co Cię naprawdę kręci i pasjonuje – rzeczy które kochasz robić. W moim przypadku jest to na przykład pomnażanie pieniędzy, piłka nożna, polityka, jedzenie itp. W drugim okręgu(TALENT) wpisz wszystko do czego masz talent, wszystko w czym jesteś naprawdę dobry. Sam wpisałem swoje zamiłowanie do oszczędzania, organizowania własnego czasu, pracy z ludźmi czy gotowania. W trzecim okręgu(PIENIĄDZE) wypisz wszystkie swoje źródła dochodów i wydatków, czyli np. Dochody: Doradca finansowy, Blog o finansach; Wydatki: Książki i czasopisma finansowe, Ubrania, Fast Foody itp.

Teraz w trzech okręgach szukasz czegoś, co pojawia się więcej niż w jednym – słowa, które wskazuje na jakiś produkt, branżę czy firmę. Wszystko co pojawi się w dwóch czy trzech okręgach będzie tym co rozumiesz lepiej, niż przeciętny szary człowiek z ulicy.

Doszliśmy do prawdziwej, żmudnej pracy domowej... Nie ma jednej, idealnej do tego strony internetowej, ale od siebie mogę polecić 1 i 2 na której musicie znaleźć sektory/spółki/produkty o których pisałem przy okazji okręgów. Nie bój się troszkę poszperać a sam się przekonasz za jakiś czas, że było warto. W moim przypadku może to być sektor bankowy, spożywczy czy media. Nie bójmy się jednak poszukać, jeszcze głębiej i znaleźć konkretne branże czy spółki.

Wystarczy, że jesteś konsumentem towarów i usług, aby znać się na niektórych branżach. Popatrzmy na Warrena Buffeta, który zbudował swoje imperium na napojach bezalkoholowych, gazetach, bankach czy sklepach jubilerskich. Nigdy jednak nie kupił akcji Microsoftu, ponieważ nie rozumiał tego biznesu.

Na naukę odpowiedniego momentu do zakupu przyjdzie jeszcze czas, na razie poszukajcie potencjalnych perełek. Dobrym punktem wyjścia do znalezienia firm, które rozumiesz, jest zastanowienie się nad tym, gdzie wciąż robisz zakupy i jakie dobra ciągle kupujesz.

Wpis inspirowany książką „Zasada nr 1” Phila Town’a.

PS: Jak widzicie, dodałem na blogu książki z wydawnictwa Złote Myśli – tak na miesięczną próbę. Zbliżają się święta, pewnie wielu z was nie wie co kupić swoim najbliższym... Być może dobrym rozwiązaniem będą książki w wersji DRUKOWANEJ, a nie Ebooki? Sam kupiłem jeden pakiet dla brata, dzięki temu mam „przedświąteczny problem prezentowy” z głowy i z pewnością zyskam jego wdzięczność. Nie zapomnijcie też wpisać kuponu rabatowego „prawdziwe prezenty”, który da wam 30% zniżkę i umożliwi udział w losowaniu atrakcyjnych nagród.

czwartek, 4 grudnia 2008

Podsumowanie Listopada

Minął piąty miesiąc mojej działalności w ramach bloga, postaram się go teraz podsumować. Plan pisania postów co 3-4 dni został zrealizowany do połowy miesiąca, później bardzo widoczne były moje problemy z czasem. Wpisów powstało w sumie 8(podobnie jak w październiku), od rozpoczęcia działalności w lipcu - 50, można więc mówić o małym jubileuszu ;)

1) Podsumowanie Października

2) Nowy Prezydent USA

3) Jak zarobiłem 2 000 000 $ na giełdzie

4) Teraz to mi to Lotto

5) Mity o inwestowaniu

6) Rok rządów gabinetu Tuska

7) Trudny debiut Enei

8) Portfel na ciężkie czasy

Miesiąc listopad był dużo lepszy dla inwestorów niż tragiczny październik, kiedy to WIG20 stracił ponad 24%. Od połowy listopada mieliśmy mały Rajd Świętego Mikołaja, chociaż bardziej podoba mi się określenie Rajd Świętego Andrzeja ;) Pozwoliło to zamknąć WIG20 "symboliczną" stratą 4%.


Wydarzeniem miesiąca były z pewnością wyniki wyborów na nowego Prezydenta USA, którym został czarnoskóry kandydat demokratów - Barrack Obama. Jedni widzą w tym potencjalne źródło nowego kryzysu i przepowiadają koniec świata, inni oczekują szybkiego powrotu do dobrej kondycji kolosa jakim jest USA. Jak będzie? Przekonamy się za kilka miesięcy/lat - nie zapominajmy, że Obama nadal jest tylko Prezydentem - Elektem.


W listopadzie poznaliśmy szczegóły rządowego planu stabilności i rozwoju, który zakłada działania na kwotę 91,3 mld zł w latach 2009-2010. Więcej możecie przeczytać tutaj.

Zarząd GPW ogłosił, że od 1 stycznia 2009 roku wejdą w życie zmiany w regulacjach określających zasady przekazywania raportów bieżących. Oznacza to, że wszystkie informacje(oprócz raportów okresowych) będzie można publikować w trakcie sesji bez ograniczeń. Niezbyt dobre rozwiązanie dla inwestorów, dla których giełda nie jest całym życiem...

24 listopada poznaliśmy krytyczną w skutkach wycenę akcji Lotosu na 0zł, którą poczynili analitycy UniCredit. Rozpoczęło to burzę w mediach, czy analizy takie jak te, mogą być w ogóle publikowane. Nie sposób nie wspomnieć tutaj raportów na temat polskiej gospodarki, która według JP Morgan będzie rozwijać się w przyszłym roku w tempie 1,5% a według Paribas 0,4%. Różnica między założeniami NBP, Rządu a ww. raportami jest bardzo duża i może spowodować niemały kryzys w Polsce.

Niestety w tym miesiącu nie udało mi się skorzystać z dobrodziejstwa umacniającego się dolara - nie uzbierałem 100$ w Google Adsense. Miejmy nadzieję, że w grudniu się uda. Chciałem też podziękować wszystkim, którzy przez mojego bloga, czy to założyli konto w mBanku czy to doładowali komórkę biorąc udział w licznych promocjach. Staram się odwdzięczać jak mogę :)

Czas także podsumować ankietę w której głosy mogliście oddawać przez cały listopad. Pytanie brzmiało: "Co będzie najatrakcyjniejszym aktywem w 2009 roku?". Jej wyniki możecie prześledzić na załączonym poniżej obrazku - mimo wszystko nadal jesteście optymistami. Już teraz gorąco zachęcam do wzięcia udziału w najnowszej ankiecie, którą możecie znaleźć w prawym górnym rogu.

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Prowizorka

Dzisiaj będzie pójście na łatwiznę i taka można powiedzieć prowizorka, ale żeby zachować ciągłość wpisów, dodam coś co znalazłem kilka dni temu i uważam, że może być dla was ciekawe i pouczające. Tych, którzy "martwią" się moją tygodniową absencją odsyłam do okienka czata - tam dowiecie się więcej.



Zwróćcie uwagę, że dane są sprzed 2 tygodni, także lekko nieaktualne, mimo wszystko obrazek daje do myślenia. Czyżby oficjalnie ogłoszona recesja była już w cenach?? ;-)

Tutaj z kolei następna z wypowiedzi naszego ulubieńca Petera Schiffa - radzę się wsłuchać.

poniedziałek, 24 listopada 2008

Portfel na ciężkie czasy

Postanowiłem skompletować 10 spółek, które w ostatnim roku zachowywały się zdecydowanie najlepiej. Specjalnie nie piszę, że stabilnie, ponieważ kilka z nich wielokrotnie przemieszczało się „z piekła do nieba”. Niektóre wyniki spowodowane są poprzez jednorazowe wydarzenia, które zaburzyły kurs akcji(np. wezwanie do sprzedaży akcji Hoopa), niektóre natomiast rosną, ponieważ są świetnie zarządzane i powiększają swój udział w rynku(np. Bankier.pl – ludzie w czasie hossy powierzali swoje pieniądze TFI, teraz, gdy pojawiły się straty, starają się dojść, dlaczego tak jest, wzrasta ich świadomość, co skutkuje większym ruchem na serwisach finansowych).

Z 10 prezentowanych walorów aż 5 zanotowało dodatnią stopę zwrotu, co w perspektywie utraty przez WIG20 55% od swojego szczytu na pewno cieszy ich akcjonariuszy. Można było oczywiście zarobić w tym czasie te 6% na lokacie i ochronić pieniądze przed inflacją, ale mało, kto przewidział taki krach.

Bankier + 4,7%

Eurocash – 2,37%

Hoop-Kofola – 1,28%

HTL Strefa + 0,14%

Kredyt Inkaso – 3%

Mediatel + 49,43%

Mostostal Warszawa + 2,25%

Śrubex – 2,08%

Sygnity + 3,62%

TU Europa – 1,24%

To co między innymi łączy te walory jest fakt, że większość(bo aż 9, wyłamało się tylko TU Europa) nie wypłacała w tym roku dywidendy swoim akcjonariuszom. W perspektywie bessy jest to z całą pewnością dobre posunięcie.

Na pewno każdy z was chciałby nauczyć się jak wybrać taką spółkę, która podczas gdy inni liczą swoje straty, wam przynosi stabilny wzrost. Muszę was zmartwić – bez odrobiny szczęścia(inni mogą to nazwać kobiecą intuicją) się nie obędzie. Możecie jednak znacząco zwiększyć swoje szanse wybierając firmę po rzetelnej odpowiedzi na cztery pytania...

1) Czy ta firma ma dla Ciebie znaczenie?

Czy chciałbyś się znaleźć na fotelu prezesa akurat tej firmy? Czy uzależniłbyś zarobki swojej rodziny od kondycji akurat tej konkretnej spółki? Zastanów się czy aby na pewno wiesz czym zajmuje się ta firma i czy na pewno działa na podstawie wartości, które Ci odpowiadają.

2) Czy ta firma poradzi sobie na konkurencyjnym rynku?

Czy na pewno ta firma będzie potrafiła się bronić przed atakami konkurencji? Jakie są jej mocne i słabe strony, zestawiając ją z rywalami? Czy jesteś w stanie przewidzieć jej długoterminową przyszłość?

3) Czy ta firma ma świetne zarządzanie?

Jesteś pewny, że ludzie prowadzący tę firmę będą budować jej solidną przyszłość, zamiast uzyskiwać dla siebie krótkoterminowe korzyści?

4) Czy ta firma ma zadowalający margines bezpieczeństwa?

Zastanów się czy jesteś w stanie kupić tę firmę na tyle tanio, byś mógł ją później sprzedać bez starty pieniędzy, nawet jeśli popełniłeś błąd w ogóle ją kupując?

Na pierwszy rzut oka pewnie wydaje Ci się, że nie jesteś w stanie się tego dowiedzieć. Jestem pewny, że jeśli poświęcisz swój czas na naukę i analizę odniesiesz sukces. Pamiętaj, że nauka na błędach jest naturalna dla każdego człowieka – ważne aby wyciągać z nich wnioski. Jak mówi pewne japońskie przysłowie „Przewróć się siedem razy. Podnieś się osiem razy.” W następnych notkach postaram się omówić dokładniej każde z tych pytań, abyś nie miał problemów z odpowiedzią na nie.

PS: Dzięki wszystkim, którzy skorzystali z promocji doładowań Orange i Plus właśnie z mojego bloga. Powodzenia w losowaniu nagród!
PS2: Na poprawę humoru dołączę dwa obrazki ;-)

1929


2008

piątek, 21 listopada 2008

Trudny debiut Enei

10 listopada na parkiecie zadebiutowały Prawa do Akcji Enei. Dla tych, którzy nie interesowali się tym IPO, przedstawię pokrótce profil działalności spółki. Enea jest firmą energetyczną zaopatrującą w Polsce 2,3 mln klientów(14,6% udziału w rynku) i mającą 8,3% udziału w krajowej produkcji energii elektrycznej. W czasie oferty publicznej Enea wprowadzi ponad 149 milionów akcji i po jej emisji udział państwa w akcjonariacie zmniejszy się do 60,8%.


Jakie spółka ma przed sobą perspektywy rozwoju? Szacuje się, że popyt na energię elektryczną w najbliższych 10 latach wzrośnie o 25%. Nieznane są jeszcze efekty wprowadzenia pakietu klimatycznego na szczeblu europejskim, można jednak mieć pewność, że zmusi to spółkę do znacznych nakładów inwestycyjnych. Oczywiście nie z własnej kieszeni – przełożone zostanie to na klientów. Niestety energia elektryczna to nie samochód, gdzie w momencie wzrostu cen benzyny przesiadamy się do komunikacji miejskiej – tutaj wyboru nie mamy, szczególnie w warunkach ograniczonej konkurencji. Największym zagrożeniem dla spółki, jest to, że ceny energii elektrycznej w Polsce regulowane są przez URE i co za tym idzie, wyniki finansowe są zależne w ścisłym stopniu od innego podmiotu.

Enea z emisji publicznej planuje pozyskać 2,9 mld zł, ale zamierza zainwestować w najbliższych kilku latach nawet 4 razy więcej. Do 2015 roku chciałaby mieć już działające dwa bloki w należącej do grupy Elektrowni Kozienice o łącznej mocy 2 tys. MW, zmodernizowane mają zostać istniejące bloki(by nie trzeba było ich wyłączać). W przeciągu najbliższych 2 lat zamierzają włączyć do swojej sieci elektrownie wiatrowe o mocy co najmniej 300 MW. Obszarem zainteresowania jest także energetyka wodna i biogazowanie. Prezes liczy się z koniecznością ekspansji – na jego oku znajduje się Elektrociepłownia Białystok oraz PEC w Śremie.

Czy prywatyzacja w tak trudnym momencie dla rynku kapitałowego ma sens? Energetyka dramatycznie potrzebuje nie tylko kapitału, ale i nowoczesnego zarządzania kadrami oraz wysokich standardów biznesowych. Upublicznienie jest znakomitą metodą na spełnienie tych potrzeb – wystarczy spojrzeć na dotychczasową historię prywatyzacji spółek przez GPW. Enea była gotowa do wejścia na giełdę już w 2005 roku, kiedy można ją było sprzedać za cenę dwa razy wyższą i sukces byłby murowany. Niestety decyzja ta została odłożona w czasie. Dzisiaj minister skarbu stoi między młotem a kowadłem – sprzedać po wysokiej cenie i narazić się na ryzyko fiaska, ale ochronić przed posądzeniami o sprzedaż majątku narodowego za grosze, czy może jednak sprzedać za niższą cenę aby rozpocząć proces stopniowej prywatyzacji spółki. Minister wybrał opcję pierwszą, nie wiem na ile było to podyktowane słupkami sondażowymi a na ile rzeczywistymi olbrzymimi potrzebami pozyskania kapitału przez polską branżę energetyczną.

Wchodzić czy nie wchodzić?

Naturalny konkurentem dla Enei na warszawskiej giełdzie jest czeski CEZ. Porównując obie spółki szybko nasuwa się jeden wniosek – Enea to spółka droga. Podczas gdy C/Z wynosi dla Cezu ~8,5 to dla Enei jest to już blisko 30(ciężko dokładnie wyliczyć ze względu na chaos panujący w prospekcie). Wyraźnie cena emisyjna nie dyskontuje tutaj załamania z jakim mamy do czynienia od ponad roku...

PS: Chciałem was jeszcze poinformować o promocjach doładowań komórki w mBanku(tam też dostępne są regulaminy – haczyków nie widzę). Mając telefon w Orange i doładowując swoją komórkę dwukrotnie w przeciągu siedmiu dni, otrzymacie bonusowe 200% drugiego doładowania na rozmowy i smsy w Orange(np. doładowujecie dzisiaj za 5zł, za drugim razem za 50zł i dostajecie gratis 100zł).
Jest też druga promocja dla klientów PlusGSM(SamiSwoi, 36,6), doładowując konto za minimum 30zł a następnie wysyłając smsa(1,22zł) o treści WYGRAM na numer 7178 bierzecie udział w losowaniu Toyoty Yaris i 1000 innych atrakcyjnych nagród. Próbujcie szczęścia – mi ono w ostatnim czasie dopisuje ;-)

Jeśli doładujecie telefony po przez kliknięcie w banner z mojej strony(na dole po prawej nad logiem Pajacyka, następnie z menu u góry wybierzcie Inne/Doładowania GSM) dostanę za to jakieś grosze, które w przyszłości być może pójdą na własną domenę. Z góry serdeczne dzięki!

wtorek, 18 listopada 2008

Rok rządów gabinetu Tuska

Staram się unikać tematów politycznych na blogu, ponieważ takie dyskusje zawsze prowadzą do niepotrzebnych sporów. Mimo wszystko, muszę podsumować(postaram się zrobić to obiektywnie!) roczną działalność rządu, ale tylko w tych aspektach, które interesują nas – inwestorów. Uzmysłowić sobie musimy, że tak naprawdę każdy dział administracji rządowej pośrednio wpływa gospodarkę i finanse, my jednak zajmiemy się Ministerstwem Finansów, Gospodarki i Skarbu oraz samym Premierem.


1) Premier - Donald Tusk

W przedwyborczej kampanii rozbudził oczekiwania Polaków za co obecnie przyjdzie mu słono zapłacić. Gdybym zajmował się politycznymi dokonaniami premiera, ocena byłaby wyższa, nam jednak chodzi o gospodarkę i finanse – tutaj kluczowe projekty nie mają szans na wejście w życie bez zgody szefa rządu. Jeszcze w 2007 roku poparcie dla PO wśród członków Business Centre Club wynosiło 82,9%, dzisiaj zwolenników jest już tylko 44% i aż 54% przeciwników. Marek Goliszewski, prezes BCC argumentuje to tak: „To rezultat tego, że my, jako przedsiębiorcy, głosowaliśmy za głęboką reformą finansów publicznych, reformą podatków, kodeksu pracy, likwidacją dotacji do KRUS, zmniejszeniem biurokracji, liczby kontroli, zniesieniem podwójnego opodatkowania dywidendy, zniesieniem podatku Belki itd. Dziś przedsiębiorcy widzą, że reform jak nie było, tak nie ma.” Jesteśmy jednym z trzech najbiedniejszych państw UE(obok Rumunii i Bułgarii) i te reformy są konieczne do tego, aby zmniejszać dystans dzielący nas od rozwiniętych państw UE.

Ocena BCC do której się przychylam: 3,5.

2) Ministerstwo Finansów – Jacek Rostkowski

Trzyma w ryzach nasze finanse publiczne i w znacznym stopniu przyczyni się do przyszłorocznej obniżki deficytu publicznego. Jego aktywne działania w tej materii pozwolą nam spełnić kryteria EMR2. Cieszy oko również przygotowana przez MF mapa drogowa wejścia do strefy Euro, według której powinniśmy zdążyć przed finałami ME2012 w Polsce i na Ukrainie co powinno być traktowane jako priorytet. Pozytywnie także należy przyjąć aktywność na arenie międzynarodowej w dziedzinie finansów po przez udzielenie pożyczki Islandii. Minister Finansów znajduje się troszkę w cieniu, ale tak naprawdę wykonuje olbrzymią pracę.

Żałuję tylko, że nie ustrzegł się kilku poważnych błędów. Z dużą stanowczością opiera się pomysłom likwidacji podatku Belki. Łatanie dziury budżetowej po przez sprzedaż obligacji w sytuacji dużej niepewności na rynkach finansowych nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Z wielkim bólem przyjąłem też wiadomość, że to właśnie urzędnicy z tego ministerstwa najbardziej opierają się rozwiązaniom nazwanym „pakietem Szejnfelda”. Największe zagrożenie widzę, jednak w założeniach do przyszłorocznego budżetu, szczególnie w części zakładanego wzrostu PKB na poziomie 4,8%, podczas gdy szacunki różnych analityków wskazują, że będzie to od 1,5-4%. Oby Minister Rostkowski nie musiał się tłumaczyć przed wyborcami z podwyżki podatków czy składki emerytalnej. Szacowane przyszłoroczne potrzeby finansowania zagranicznego wynoszą w przypadku Polski 114 mld $, podczas gdy dla Rosji są to 203 mld $ a Ukrainy 69 mld $. Takie dane redukują wiarygodność zapewnień o redukcji podatków.

Wystawiając szkolną ocenę ministrowi Rostkowskiemu, przychylę się do oceny przyznanej mu przez przedsiębiorców zrzeszonych w BCC, którzy ocenili go na 3,5.

3) Ministerstwo Skarbu – Aleksander Grad

Zacznę od tego, że poprzednicy mieli znakomitą sytuację – brak kryzysu, giełdy światowe na swoich szczytach i powinni wtedy sprywatyzować większość państwowych molochów. Niestety nie zrobili tego a rzeczywistość w jakiej obecnie żyjemy jest taka jak jest – albo prywatyzujemy majątek narodowy za marne grosze, albo się z tym wstrzymujemy.

Jaką strategię wybrał polski rząd? W zasadzie ciężko ocenić, niby próbuje się prywatyzować(Enea, ZA Tarnów), ale tegoroczne założenia wpływów o których mówił Minister Grad, wskazując na kwotę 5 mld zł, są nierealne. Zapowiedzi szybkiej prywatyzacji wielu dużych przedsiębiorstw państwowych pozostają jedynie zapowiedziami. Kilka dni temu mieliśmy wizytę przedstawicieli polskiego rządu na Bliskim Wschodzie - rozmowy dotyczyły między innymi udziału tamtejszych inwestorów w polskich projektach prywatyzacyjnych. Póki co efekty tych rozmów nie są znane a oceniam jedynie realne działania - nie obietnicę.

Tutaj również przychylę się do oceny przedsiębiorców z BCC, którzy ocenili Aleksandra Grada na 2,8.

4) Minister Gospodarki – Waldemar Pawlak

Być może moja niska ocena wynika z niewiedzy, bo tak naprawdę Waldemar Pawlak wyraźnie stoi w cieniu, próżno szukać większych osiągnięć tego resortu. Minęły już czasy w których wystarczy nie psuć, żeby być dobrze ocenianym – gospodarka mimo zyskującego poparcie liberalnego podejścia nie jest kompletnym „samograjem”. Brakuje długoletnich planów rozwoju poszczególnych gałęzi. Niby mówi się o upowszechnieniu internetu na wsi, o konieczności budowy elektrowni atomowych, ale same słowa to jak już pisałem za mało. Ucichła też sprawa o nowoczesnym, spełniającym wymogi ochrony środowiska naturalnego, wykorzystaniu naszych zasobów węgla... Być może obowiązki pełnienia funkcji wicepremiera za bardzo obciążają Waldemara Pawlaka?

Uważam, że 2,44 wystawione przez przedsiębiorców z BCC jest adekwatne do wyników pracy tego resortu.

piątek, 14 listopada 2008

Mity o inwestowaniu

Przeczytałem ostatnio, że rekordową popularnością cieszą się obligacje emitowane przez skarb państwa. Ich oprocentowanie niewiele przewyższa inflację, jest niższe od większości lokat bankowych, mimo wszystko Polacy ochoczo je kupują.


Dlaczego? Ponieważ są przekonani, że wyższa stopa zwrotu zawsze oznacza znacznie większe ryzyko. Sam jednak uważam, że jeśli trzymamy się pewnych ściśle określonych reguł, możemy zminimalizować potencjalne ryzyko. Trzeba się także pozbyć kilku mitów, które skutecznie wbijają nam do głowy guru światowych finansów.

1) Żeby zarządzać pieniędzmi, musisz być ekspertem.

Jest to jeden z pierwszych mitów, sugerujący, że zarządzanie Twoimi pieniędzmi wymaga dużo czasu i specjalistycznej wiedzy. Zapewnia nas o tym branża finansowa, która dzięki temu zarabia na różnego rodzaju prowizjach i opłatach miliardy dolarów. Powierzmy swoje pieniądze fachowcom, najlepiej mądrym, wykształconym maklerom czy analitykom ;-)

I tak rzeczywiście było do początku lat 90tych. Wszystko zmieniło się diametralnie w momencie upowszechnienia stałego dostępu do internetu. Obecnie mamy do dyspozycji tak wiele wartościowych informacji i publikacji, że nie jesteśmy w stanie się z tym wszystkim zapoznać.

Samo to, że trafiłeś na tego bloga, oznacza, że interesujesz się swoimi pieniędzmi i jesteś w stanie je pomnażać. Nie mogę obiecać, że dzięki moim wpisom staniesz się bogaty, mogę jednak obiecać, że jeśli mocno przyłożysz się do nauki pomnażania pieniędzy w przyszłości odniesiesz sukces.

2) Nie jesteś w stanie pobić rynku.

Według magazynu Forbes ok. 96% menadżerów funduszy inwestycyjnych nie było w stanie pobić rynku przez ostatnie dwadzieścia lat. Dane te dotycząc rynku amerykańskiego, ale u nas możemy zaobserwować podobną tendencję. Funduszowi bardzo ciężko jest pobić nasz rodzimy indeks WIG20, jeszcze gorzej wygląda sytuacja w czasie bessy, bo umówmy się gdy indeks traci 50% a fundusz 40% - marna z tego pociecha. W trakcje pisania tej notki przypomniał mi się pewien eksperyment i prosiłbym was abyście się z nim zapoznali. Wszystko napisane „z jajem” także powinno wam się spodobać.

Dlaczego jestem tak negatywnie nastawiony do różnego rodzaju funduszy inwestycyjnych? Parę lat temu Warren Buffet powiedział coś co utkwiło mi w pamięci: „Fachowcy z innych dziedzin, tacy jak na przykład dentyści, dają laikowi bardzo wiele, jednak zawodowi doradcy inwestycyjni nie dają ludziom nic w zamian za pieniądze, które im się płaci”. Ciężko się nie zgodzić prawda? Skoro nawet małe dziecko potrafi losowo zbudować portfel, który będzie osiągał lepsze wyniki, niż dobrze opłacani specjaliści.

3) Najlepszym sposobem zminimalizowania ryzyka jest zróżnicowanie portfela i utrzymywanie go długoterminowo.

Każdy wie, że to najbezpieczniejszy sposób inwestowania na giełdzie, prawda? Ale z drugiej strony wszyscy kiedyś wiedzieli, że Ziemia jest płaska ;-) Dywersyfikacja jest dobra dla ludzi, którzy mają spory kapitał, 30 lat do emerytury, nie chcą się uczyć inwestowania i będą zadowoleni z pięcioprocentowej rocznej stopy zwrotu. Chyba nie o to nam chodzi?

Musimy stać się świadomymi inwestorami i zamiast rozdrabniać swoją inwestycję na akcje, obligacje, lokaty, monety, dzieła sztuki wybrać kilka spółek, których działalność rozumiemy, wyznaczyć moment wejścia i ściśle trzymać się reguł, które sobie ustaliliśmy. Jeśli będziemy konsekwentni to na pewno zmienimy swoje życie na lepsze...

wtorek, 11 listopada 2008

Teraz to mi to Lotto

Kilka dni temu mieliśmy okazję na rekordową wygraną 40 milionów w naszym narodowym totalizatorze sportowym. Mogliśmy zostać 601 milionerem, który wygrał w Lotto. Złudzony górą pieniędzy jak zawsze zakupiłem kupon i co ciekawe trafiłem – szkoda, że tylko dwójkę ;-) Szczęśliwców było pięciu i dostaną w przybliżeniu po 8 milionów złotych.


Co skłania nas do ciągłego obserwowania i słuchania o kolejnych rekordowych kumulacjach? Na pewno każdy zadaje sobie pytanie: Co by było gdyby...?, Nie mam szczęścia w życiu może teraz mi się uda? Każdy z nas marzy o wolności finansowej, chce sam decydować o swoim życiu, godzinach pracy itp. No to pomarzyliśmy a świat sprowadził nas twardo na ziemię...

W gry totalizatora sportowego gra około 60% Polaków. Szansa trafienia w Lotka wynosi jeden do 13 983 816. Teoretycznie można by więc kupić 14 milionów losów po 2 złote i - wydając 28 milionów - wygrać 40 mln zł. Jednak gdy szczęśliwą kombinację numerów wytypuje kilka osób, wygrana zostanie podzielona pomiędzy nie...

Za co płacimy kupując zakład w Dużego Lotka za 2zł?

1) Dodatek na rozwój sportu – 32 gr. Trafia on i zostaje rozdysponowany przez Ministerstwo Sportu.
2) Dodatek na rozwój kultury – 8gr. Trafia on i zostaje rozdysponowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
3) Podatek od gier – 32 gr. Podatek dla gier liczbowych wynosi 20% ceny zakładu nie wliczając tu dodatku na kulturę i sport.
4) Koszty działalności Totalizatora Sportowego – 26 gr. Realne koszty działania Totalizatora Sportowego(pomijając podatki) sięgają 450 mln zł.
5) Zysk Totalizatora sportowego – 20 gr. Zalicza się tutaj między innymi podatek dochodowy i dywidenda dla skarbu państwa.
6) Kwota przeznaczona na wygrane – 82 gr. Jest to 41% kwoty wydanej na zakup kuponu.

Totalizator zauważył, że to główna wygrana przyciąga do kolektur rzesze ludzi, dlatego aż 36% puli przeznaczonej na wygrane kierowane jest na „szóstki”, 10% na „piątki”, a pozostałe środki na „czwórki” i „trójki”. Warto zaznaczyć, że aż 55% przychodów, totalizator uzyskuje z zakładów w Dużego Lotka.

Ciężko nie zgodzić się z tezą, że „ludzie grają a budżet państwa wygrywa”. W samym 2007 roku Totalizator zarobił 356 mln zł brutto i odprowadził prawie 48 mln zł podatku dochodowego.

Podsumowując, na przyszłość muszę zapamiętać jedno – szczęściu trzeba pomóc, dlatego przy każdej większej kumulacji będę nabywał kupon, ale tylko jeden - za 2zł...

PS: Ciekawy jestem czy udało wam się wygrać kiedyś jakaś większą kwotę?? Napiszcie w komentarzach. Przypominam też o możliwości subskrypcji mojego bloga przez Feedburnera – pomarańczowa ikonka w prawym górnym rogu. Możecie być wtedy pewni, że nie ominie was żaden nowy wpis.

sobota, 8 listopada 2008

Jak zarobiłem 2 000 000 $ na giełdzie

Jest to tytuł jednej z książek, którą miałem okazję ostatnio przeczytać - Agata i Monika, dzięki za prezent! :-). Będzie to niejako uzupełnienie wpisu AppFunds. Opisuje ona „historię jednego z najgłośniejszych sukcesów giełdowych” i uważam, że w wolnej chwili grzechem byłoby się z nią nie zapoznać.


Jej autor – Nicolas Darvas, był zawodowym tancerzem, który przypadkiem zainteresował się giełdą. Dodajmy od razu, że miał on okazję inwestować w Kanadzie oraz USA i jak sam przyznaje, nie wie czy taki system sprawdziłby się np. na FTSE w Londynie. Ciekawostką może być fakt, że swoją fortunę zdobywał bez udziału większych emocji, ponieważ inwestował z różnych części świata za pomocą poleceń przekazywanych w telegramach swojemu maklerowi.

Jedną z pierwszych rzeczy na które zwróciłem uwagę jest podział na etapy różnych form „wtajemniczenia” inwestora giełdowego. Myślę, że jest on znany każdemu z nas i czytając książkę nie raz uśmiechniemy się pod nosem przypominając sobie nasze perypetie :-)

1) Gracz – impulsywna i niemądra spekulacja. Najtrudniejszym zadaniem jest zdobycie wartościowej informacji o spółce - jak wybrać tą, która ma potencjał do wzrostu. Szukamy wtedy kontaktu z innymi ludźmi, którzy mogą nam coś doradzić. O dziwo każdy kogo zapytamy zna jakieś ciekawe akcje. Swoją argumentacją na pewno będą potrafili nas przekonać i jak tu nie zainwestować? Jeśli uda nam się na tym zarobić, cały sukces przypisujemy swoim umiejętnościom selekcji konkretnej spółki, gdy przyjdą pierwsze porażki, zdamy sobie sprawę, że tak naprawdę wszyscy którzy nam doradzali są amatorami. To samo tyczy się rekomendacji, które w większości przypadków są mocno chybione. Żeby coś zarobić musimy zdobyć przynajmniej rąbek tajemnej wiedzy...

2) Fundamentalista – zaczynamy czytać coraz więcej analiz specjalistów od rynku. Jeszcze nie rozumiemy dokładnie wszystkich zwrotów, ale coraz więcej pojęć takich jak kapitalizacja, zobowiązania czy dywidenda, które brzmią mądrze i aktywują w nas uczucie należenia do kręgu profesjonalistów. Podstawowe informacje czerpiemy z gazet ekonomicznych takich jak Puls Biznesu czy Forbes. Dzięki nim poznajemy mądre powiedzonka w stylu „nie traci ten, kto stawia na zysk”, czy „kupuj tanio, sprzedawaj drogo”, które nie zawsze się sprawdzają. Podobnie z informacjami fundamentalnymi(np. ekspansja spółki na rynki zagraniczne), które bardzo często już w momencie pojawienia się na rynku są przez niego zdyskontowane. Fajnie mieć wujka w zarządzie prawda? :-)

3) Technik – „czy można wygrać w brydża, nie znając reguł gry?”. „Grałem o pieniądze ze znakomitymi specjalistami giełdowymi. Nie mogłem liczyć na wygraną, nie znając zasad gry.”. Akcje nie poruszają się swobodnie jak balony, ale są przyciągane przez magnes od wsparć do oporów. Taki też był zalążek teorii ramkowej, która przyniosła autorowi fortunę. Spójrzmy na przykład, kiedy cena akcji wynosi 50$. Wsparcie wyznaczamy na 45$ a opór dopiero przy 70$. Mamy tutaj 20$ potencjalnego zysku. Co się stanie jeśli cena spadnie do 44$, ponieważ błędnie oceniliśmy spółkę? Tutaj narodził się pomysł na zlecenie zabezpieczające Stop Loss, które ustawiamy troszeczkę niżej niż wsparcie. Takie zachowanie ochroni nas przed niepotrzebnymi stratami. Musimy sobie również uświadomić, że ceny nie skaczą od razu z 50 do 70 dolarów. Czasami spadają do poziomu 45$, aby następnie wystrzelić w górę – „to jak tancerz ugina nogi i przygotowuje się do wyskoku”. Taki ruch ma jeszcze jedną ważną korzyść – odsiewa słabych i lękliwych akcjonariuszy. Podsumowując techniczne spojrzenie na giełdę da wiele satysfakcji, ponieważ może udać nam się zyskać obserwując jedynie wykres i zachowanie akcji – bez zainteresowania potencjalnymi przejęciami konkurentów czy wynikami kwartalnymi.

4) Technofundamentalista – bardzo efektywnie sprawdza się w obecnej sytuacji rynkowej. Niektóre z firm zaczynają się opierać tendencjom spadkowym. Przy bliższym przyjrzeniu się nim odkryjemy, że zwykle są to spółki, których zyski szybko rosną. „Kapitał podąża za zyskami jak pies za uchwyconym tropem”. Ruchy cen akcji mają różne przyczyny, ale my powinniśmy się skupić na dwóch: poprawa zysków, lub spodziewana poprawa zysków. Wybór spółki powinien opierać się na jej technicznym zachowaniu na giełdzie, ale kupować powinniśmy wtedy, gdy fundamentalnym powodem będzie poprawa zysków. Jeśli jest na coś moda, patrzący w przyszłość inwestorzy kupują to i trzymają. Sztuką jest jednak wyjść z inwestycji w odpowiednim momencie. „Moda na stroje zmienia się podobnie jak moda na akcje”. Liderzy poprzedniego rynku, prawdopodobnie nie odzyskają swojej pozycji – spełnili swoją dziejową rolę i nie wkroczą na wyżyny, które przyciągają inwestorów.

Darvas barwnie określił bessę - rynek niedźwiedzia. „Nie letni obóz, tylko szpital. Większość akcji choruje... chociaż niektóre bardziej od innych.” „Wiedziałem, że jak kupię nietrafione akcje, to choćby nie wiem jak kibicował i zaklinał, nie podbiję ceny ani o pół punktu”.

Bardzo dobrze, jeśli wyrobimy w sobie mechanizm, który po każdej nieudanej transakcji zmusi nas do zapisania jej i podania przyczyny porażki. Umożliwi on nam uniknąć takich samych błędów w przyszłości.

1) PKN Orlen – K:30zł; S:27zł; zbyt późno kupione
2) KGHM – K:98zł; S:95zł; zbyt wysoko ustawiony stop loss
3) Polimex – K:3zł; S:2,5zł; kupno w momencie gdy rynek był słaby.

W jednej z przyszłych notek postaram się wybrać konkretną spółkę, opierając się o metodę ramkową wykorzystywaną przez autora. Pamiętajcie jednak, że „kierowcę można nauczyć korzystania z pedału gazu, kierownicy i hamulców, ale jazdę musi opanować sam...”

środa, 5 listopada 2008

Nowy Prezydent USA

Stało się... Po ośmiu latach nieprzerwanego dzielenia i rządzenia Georga Busha nadchodzi kres jego urzędowania.


Trzeba przyznać, że nie miał łatwej drogi – już w niecały rok po objęciu urzędu, musiał zmagać się z atakami na World Trade Center co zmusiło go do zaangażowania się militarnego w konflikty na Bliskim Wschodzie. Pogorszyły one stosunki USA nie tylko z Iranem, Wenezuelą czy Koreą Północną, ale także z państwami tzw. starej piętnastki UE. Zyskały na tym pośrednio takie państwa jak Polska czy kraje nadbałtyckie, chociaż oczekiwania były dużo większe. Doprowadziło to także do pogorszenia się stanu finansów publicznych co między innymi właśnie teraz dyskontujemy.

Nowym prezydentem zostanie czarnoskóry senator Barrack Obama. Będzie to zarazem 44 nominacja na urząd prezydenta USA. Warto zaznaczyć, że odbyło się to olbrzymimi kosztami finansowymi - budżet na kampanię Obamy(639 mln $) był blisko dwukrotnie wyższy niż jego najgroźniejszego kandydata Johna McCaina(360 mln $).


Przyjrzymy się teraz co ma nam(inwestorom) do zaoferowania nowy prezydent – takie informacje pozbierał jeden z serwisów finansowych.

1) Aby ograniczyć lawinowo rosnący deficyt budżetowy, proponuje wycofać żołnierzy z Iraku.
2) Tymczasowo zezwolić na wycofanie do 10 tys $ rocznie z kont emerytalnych.
3) Dać tymczasowy kredyt podatkowy wynoszący 3 tys $ dla przedsiębiorstw, które zatrudnią nowego, pełnoetatowego pracownika.
4) Tymczasowo zlikwidować podatki od zasiłków dla bezrobotnych.
5) Stworzyć komisję, która miałaby doradzać Prezydentowi i Kongresowi w sprawie kryzysu na rynkach finansowych.
6) Większa transparentność instytucji finansowych, ukaranie winnych kryzysowi ;-)
7) Aktywnie pomagać ubezpieczycielom kredytów hipotecznych.
8) Podnieść płacę minimalną do 9,5$ do 2011 i następnie powiązać ją ze wzrostem inflacji.
9) Stworzyć specjalny fundusz, który miałby inwestować w rozbudowę infrastruktury, dającym tym samym pracę najniżej wykwalifikowanej sile roboczej.
10) Skłonić amerykanów do oszczędzania, ponieważ odsetek regularnie odkładających na przyszłe potrzeby jest najniższy od lat.
11) Promocja samochodów hybrydowych przez udzielenie kredytu podatkowego w wysokości 7 tys. $ dla ich nabywców.
12) Pomoc dla rodzimych koncernów samochodowych w tworzeniu oszczędnych samochodów.
13) Utrzymanie podatku od gazu na stabilnym poziomie.
14) Podwyższenie podatków dla najlepiej zarabiających np. małżeństw zarabiających więcej niż 250 tys. $ z 36% do 39,6%.
15) Zwiększenie podatku od zysków kapitałowych dla najlepiej zarabiających z 15% do 20%.
16) Rozwój biznesu małych firm kosztem większych przedsiębiorstw.
17) Inwestowanie w odnawialne źródła energii - 150 mld $ w ciągu 10 lat, zmniejszenie emisji np. dwutlenku węgla do poziomów sprzed 1990 roku do 2050 roku.
18) Objęcie opieką zdrowotną ludzi których nie stać na ubezpieczenie zdrowotne.
19) Wprowadzenie poprawek w prawie upadłościowym, aby pomóc ludziom złapanym w spiralę długów.

To tak w skrócie ważniejsze punkty programowe Barracak Obamy. Kilka z nich jest godnych pochwały, mimo wszystko „pachnie” to z daleka socjalizmem przebranym w ładne ciuszki. Ciężko też spodziewać się reakcji rynków na te wybory – w końcu ich wyniki znane były od co najmniej połowy tego roku. Zdarzają się jednak bloggerzy, którzy przewidują rychły koniec świata ;-)

Warto na koniec przytoczyć wypowiedź Władimira Żyrinowskiego, wiceprzewodniczącego rosyjskiej Dumy Państwowej, który uważa, że Obama zburzy USA, podobnie jak to Gorbaczow doprowadził do upadku ZSRR.

Obama jest człowiekiem nowym, nie ma o niczym pojęcia, brak mu doświadczenia. Wycofa ze wszystkich krajów amerykańskie wojska, co pozwoli nam rozszerzyć wpływy - podkreślił rosyjski polityk. Zdaniem Żyrinowskiego, "zwycięstwo czarnego kandydata - to prezent dla Rosji". - Doprowadzi do poważnego osłabienia, a może nawet - krachu Ameryki. Już teraz przeżywa ona straszny kryzys finansowy, a do tego dojdzie czarny prezydent. To będzie zmierzch Ameryki - obwieścił lider prokremlowskiej LDPR. Dlatego - tylko Obama. Żadnych McCainów. Pewnie nawet zmieni flagę i nazwę kraju. A dolar odejdzie z całej światowej gospodarki. Słowem - Gorbaczow. Totalna pieriestrojka. Zresztą tak brzmi jego główne hasło - "Change!". Czyli zmieniać, przebudowywać Amerykę. Dla nas to będzie święto - ocenił Żyrinowski.

Jeśli macie jakieś przemyślenia, zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzach.

niedziela, 2 listopada 2008

Podsumowanie Października

Minął czwarty miesiąc mojej działalności w ramach bloga, postaram się go teraz podsumować. Plan pisania postów co 3-4 dni został zrealizowany, ale bardzo widoczne były moje problemy z czasem. Wpisów powstało w sumie 8, od rozpoczęcia działalności w lipcu 42.

1) Podsumowanie Września

2) Rynek nieruchomości

3) Rynek rosyjski

4) Wysyp lokat

5) New Connect

6) Czy nasze depozyty są bezpieczne?

7) Czy nasze pieniądze w FI są bezpieczne?

8) Ekonomiczny geniusz??

Warto wspomnieć, że miesiąc październik zebrał swoje krwawe żniwo i zgodnie ze wszystkimi dotychczasowymi kryzysami był najgorszym w roku. WIG20 od 1-31 października stracił 24,36%, ale w krytycznym momencie(24.10) było to już -35,5%.


Wykorzystałem ten czas do napisania kilku postów o bezpieczeństwie naszych pieniędzy, ponieważ uważałem, że na rynku jest taka potrzeba. Pod kilkoma z nich wywiązały się ciekawe dyskusje w komentarzach, także nie zapomnijcie zajrzeć również tam! Chciałem też tutaj podziękować wszystkim uczestnikom tych dysput.

Z 500 największych spółek świata zaledwie 26 zanotowało w tym roku wzrost wartości rynkowej, informują analitycy Bespoke Investment Group. Z tych najbardziej znanych są to Volkswagen, British Energy Group, Wal Mart Stores, Wells Fargo i Campbell Soup.

Związek Banków Polskich prognozuje, że liczba aktywnych klientów bankowości elektronicznej przekroczy 7 milionów na koniec tego roku wobec 6,4 mln po I półroczu. Liczba kart płatniczych wydanych przez banki ma wzrosnąć w tym czasie do 31 milionów wobec 28,1 mln na koniec II kwartału.

Przedstawiciele American International Group Inc. wydali 440 tys. USD na konferencje i pobyt w spa w Kalifornii, w niecały tydzień po tym, gdy AIG został uratowany przez rząd USA i przyznano mu kredyt 85 mld USD - podają amerykańscy kongresmeni. Dodajmy, że AIG wykorzystało już 3/4 z udzielonej mu pomocy przez amerykański rząd ;-)

Grzechem byłoby też nie wspomnieć o rekordowym umocnieniu o blisko 30% zagranicznych walut w stosunku do złotego. Takie spekulacyjne rajdy na pewno nie pomagają naszym przedsiębiorstwom w zarabianiu pieniędzy, gdzie dolar/euro jest główną walutą rozliczeniową. Współczuję też rzeszom Polaków, które zadłużyly się we frankach szwajcarskich - raty takiego kredytu znacznie wzrosły. Ja sam skorzystałem z takiego rozwoju sytuacji, ponieważ dzięki wam dostałem przelew z Google Adsense a kurs wymiany z dolara na złotówkę był bardzo atrakcyjny(3,01 zł za $). W drugiej połowie października klikalność w reklamy znacznie spadła, ale jest to zrozumiałe - w końcu wpisy nie pojawiały się z taką samą regularnością jak wcześniej.

Czas także podsumować ankietę w której głosy mogliście oddawać przez cały październik. Pytanie brzmiało: "Na jakim poziomie WIG20 odnajdzie swoje dno?". Wzięło w niej udział 96 osób. Najśmieszniejsze było to, że już w połowie października tylko jedna odpowiedź była poprawna - zbyt optymistycznie dodałem potencjalne odpowiedzi :-) Już teraz gorąco zachęcam do wzięcia udziału w najnowszej ankiecie.

wtorek, 28 października 2008

Ekonomiczny Geniusz ??

Kilka dni temu, całą rzeszę polskich inwestorów obiegł filmik, opisujący historię pewnego zakładu, który został zawarty 28 sierpnia 2006 roku podczas dyskusji "Recesja - tak czy nie?" ;-) Co było stawką? Jeden amerykański cent i co ważniejsze honor zasłużonych jednostek.

Wzięli w nim udział Art Laffer - szef działu inwestycji Laffer Investments, oraz Peter Schiff - prezes Euro Pacific Capital. Pierwszy z nich, były doradca prezydenta Regana, uważał, że USA nigdy nie było w lepszej kondycji gospodarczej a wszystko dzięki znakomitej polityce gospodarczej, monetarnej i fiskalnej. Drugi z kolei, doradca ekonomiczny republikanina Rona Paula, twierdził, że USA jest na krawędzi recesji, ponieważ nie można finansować konsumpcji, która stanowi 2/3 amerykańskiej gospodarki za pomocą długu. Problemem jest też zgubna wiara amerykanów, że wzrost wartości nieruchomości i akcji stanowi o ich rzeczywistym bogactwie. Dzisiaj po blisko dwóch latach, sami możemy ocenić kto miał rację ;-)


Wczoraj znalazłem kolejną ciekawą wypowiedź Pana Petera Schiffa, który całkowicie deprecjonuje wartość dolara i uważa, że FED nie ma już narzędzi do jego obrony. Naszą uwagę radzi skierować ku złotu, które według niego jest niedoszacowane. Posiłkując się proporcjami, uważa, że powinno być ono 10 razy droższe od ropy i w 2009 roku osiągnie cenę 2000$ za uncję(obecnie 744$) :-) Zresztą posłuchajcie sami...


Zastanówmy się w jaki sposób możemy zainwestować w złoto? Najprościej po przez zakup certyfikatu RCGLDAOPEN dostępnego z poziomu biura maklerskiego - pamiętajmy jednak o ryzyku kursowym. Możemy też nabyć złoto fizyczne(np. NBP czy Raiffeisen), złote monety lub spółki związane z wydobyciem i dystrybucją tego kruszcu(np. Kruk). Kopalnią wiedzy będzie blog dwagrosze.

Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale Peter Schiff w USA jest odbierany podobnie do Jana Korwina Mikke w Polsce(abstrahując od profilu działalności, czy słuszności ich wypowiedzi). Jeśli chcecie dowiedzieć się o nim więcej zapraszam TU lub TU.

PS: Dzisiejszy wpis ma charakter testowy, ponieważ na moim blogu po raz pierwszy wstawiłem filmiki(nie bez problemów!). Jeśli macie jakieś przemyślenia, zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzach/na czacie.

sobota, 25 października 2008

Czy nasze pieniądze w FI są bezpieczne?

Sytuacja na rynkach światowych nie skłania inwestorów do zakupów akcji. Najważniejsze jest aby w obecnym momencie akumulować gotówkę i poczekać na najbliższe sygnały poprawy na rynku. Najlepszym byłoby przebicie linii trendu spadkowego, musimy sobie jednak uświadomić, że po tak gwałtownych spadkach znajduje się ona blisko 800pkt wyżej.


Odbicie należy nam się jak psu buda, ciężko jednak przewidzieć, czy rozpocznie się ono już w poniedziałek czy może dopiero od poziomu 1200 pkt. Najrozsądniej będzie poczekać przynajmniej na małą stabilizację. Ponieważ zgodnie ze swoją zasadą nie bawię się derywatami, dlatego też pozostaję biernym inwestorem.

Taki czas można świetnie spożytkować próbując się dokształcać, czy to czytając książki czy to poszerzać ogólną wiedzę o inwestowaniu. Dzisiejszy wpis będzie niejako uzupełnieniem do poprzedniego o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. W jednej z notek na portalu Pulsu Biznesu przeczytałem, że „Sytuacja finansowa towarzystw funduszy inwestycyjnych jest stabilna i nie wymagają one dokapitalizowania - powiedział w środę szef Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza.”

Zacząłem się zastanawiać czy jest jakiś organ, który gwarantuje nam nasze oszczędności zdeponowane w TFI. Aby poznać odpowiedź na to pytanie musimy oczywiście przebrnąć przez stosowną ustawę, w tym przypadku Ustawę o Funduszach Inwestycyjnych z 27 maja 2004 roku. Interesujące nas zapisy możemy znaleźć między innymi w dziale 4 dotyczącym "Depozytariuszy", oraz w dziale 11 zatytułowanym "Przejęcie zarządzania funduszem inwestycyjnym, przekształcenie, rozwiązanie i likwidacja funduszu inwestycyjnego" Nie jestem niestety fanatykiem czytania obszernych ustaw, dlatego poszedłem na łatwiznę i skorzystałem z krótkiego opracowania przygotowanego przez jednego z pracowników mBanku ;-)

Dowiemy się z niego, że środki zgromadzone w FI są bezpieczne, nawet w obliczu tak gorącej sytuacji finansowej. Taki stan zapewnia nam polska konstrukcja prawna funduszy. Środki powierzone przez klientów są oddzielone od majątku Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych. Oznacza to, że fundusz nie może zbankrutować, a klienci funduszu mają nieograniczony dostęp do wszystkich nabytych przez siebie jednostek uczestnictwa. Kupione jednostki są prawnie zabezpieczone przed upadłością firmy zarządzającej. Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych i zarządzane przez nie fundusze to odrębne byty prawne, dlatego też majątek towarzystwa jest rozdzielony z majątkiem funduszy. Środki pieniężne, stanowiące majątek funduszu są przekazywane do Banku Depozytariusza. W przypadku ewentualnego upadku Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, Bank Depozytariusz przejmuje zarządzanie funduszem, a następnie – za zgodą Komisji Nadzoru Finansowego - środki przekazywane są do innej instytucji zarządzającej. Nawet w przypadku upadku Banku Depozytariusza, aktywa funduszu nie wchodzą do masy upadłościowej, zatem, ciągłość działalności funduszu zostaje zachowana w każdej sytuacji i możemy mieć pewność, że polityka inwestycyjna opisana w statucie funduszu będzie realizowana.

Mam nadzieję, że tym wpisem uspokoiłem co poniektórych zaniepokojonych obecną sytuacją :-)

wtorek, 21 października 2008

Czy nasze depozyty są bezpieczne?

Aby odpowiedzieć na to pytanie na początku należy sprawdzić tutaj, czy bank w którym mamy zdeponowane pieniądze znajduje się na liście Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jeśli go tam nie ma(np. Polbank czy popularne SKOKi), należy trzymać rękę na pulsie, ponieważ z odzyskaniem pieniędzy możemy mieć dużo problemów.


Według obecnie obowiązującej ustawy o BFG mamy gwarancje 100% do równowartości w złotówkach 1000 EUR. Depozyty do 22 500 EUR gwarantowane są w 90%. Standardowo procedura wypłaty świadczeń wygląda następująco:

1) Świadczenia wypłacane są na podstawie zatwierdzonej przez Zarząd Bankowego Funduszu Gwarancyjnego listy deponentów banku, co do którego sąd orzekł upadłość.
2) Listę deponentów opracowuje zarządca lub syndyk w ciągu 30 dni od daty ogłoszenia upadłości banku i przedstawia ją Zarządowi Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
3) Po sprawdzeniu listy deponentów Zarząd Funduszu w ciągu 7 dni podejmuje i podaje do publicznej wiadomości, w drodze ogłoszenia w piśmie o zasięgu ogólnokrajowym, oraz przekazuje podmiotom objętym systemem gwarantowania uchwałę o przekazaniu zarządcy lub syndykowi kwot na wypłatę środków gwarantowanych.
4) Wszystkie banki objęte systemem gwarantowania obowiązane są wnieść ustalone w uchwale Zarządu Funduszu kwoty przeznaczone na wypłaty dla deponentów na rachunek Funduszu w terminie 7 dni roboczych od podania do publicznej wiadomości ww. uchwały.
5) Fundusz przekazuje zarządcy lub syndykowi otrzymane z banków kwoty na wypłaty dla deponentów upadłego banku.
6) Zarządca lub syndyk dokonuje wypłat środków gwarantowanych zgodnie z terminarzem przez niego sporządzonym i zatwierdzonym przez Zarząd Funduszu, w ciągu 30 dni od otrzymania kwoty przekazanej przez Fundusz na wypłaty środków gwarantowanych, jednak nie później niż w terminie trzech miesięcy od dnia niedostępności środków.

Cała procedura wypłat środków gwarantowanych powinna się zakończyć w ciągu 3 miesięcy od dnia zawieszenia działalności banku. W przypadku wystąpienia okoliczności uniemożliwiających wypłatę środków gwarantowanych w powyższym terminie sąd może przedłużyć termin wypłat dwukrotnie o 3 miesiące (co oznacza, że cała procedura wypłat nie może trwać dłużej niż 9 miesięcy). Roszczenia z tytułu gwarancji przedawniają się po upływie 5 lat od dnia ogłoszenia upadłości banku. Środki, które nie są gwarantowane przez BFG, możemy odzyskać w wyniku postępowania upadłościowego, chociaż musimy sobie uświadomić, że szanse na to są bardzo małe.

Warto zaznaczyć, że kryzys na rynkach światowych zmusił polityków do znowelizowania ustawy o BFG. Podczas drugiego czytania w sejmie mogliśmy się dowiedzieć, że depozyty do 50 tys. EUR będą gwarantowane w 100%. W przypadku, gdyby konta były prowadzone przez współmałżonków lub wspólnie z osobą uprawnioną, to kwota gwarancji uległaby podwojeniu. Pierwotnie Ministerstwo Finansów planowało, by wyższa kwota gwarancji dla depozytów wynikała z rozporządzenia i obowiązywała czasowo do końca 2009 roku. Konsekwencją podwyższenia gwarancji depozytów będzie większa składka banków do BFG, co oczywiście przełoży się na wzrost kosztów obsługi klienta.

Na sam koniec wspomnę, że Polacy posiadają w sumie około 300 mld PLN ulokowanych w depozytach, podczas gdy fundusz operacyjny BFG w obecnym momencie wynosi 5 mld PLN. W przypadku rozwoju kryzysu BFG może się zwrócić do państwa o pomoc, ciężko sobie jednak wyobrazić taką pożyczkę w momencie krachu całego systemu finansowego - dochody budżetu na 2008 rok szacowane są na 282 mld PLN. Dodrukowanie pieniędzy przez NBP również nie wchodzi w grę - nie chcemy być przecież drugim Zimbabwe? ;-)

piątek, 17 października 2008

New Connect

W mailu, którzy przyszedł do mnie kilka dni temu, jeden z czytelników zadał mi pytanie czy warto inwestować na alternatywnym rynku New Connect. W końcu spodziewane odbicie kiedyś przyjdzie a spółki najmniejsze i najmniej płynne mają największy potencjał wzrostu.


Zacznijmy może od tego, że New Connect jest jednym z 10 w Europie rynków alternatywnych prowadzonych przez Giełdy będące członkiem Federacji Europejskich Giełd Papierów Wartościowych. Zaliczają się do nich EN.A (Ateny), Entry Standard (Frankfurt), Alternext (Euronext), IEX (Dublin), AIM (Londyn), Mac (Mediolan), First North (OMX), Axess (Oslo), New Connect (Warszawa) i Dritter Markt (Wiedeń).

NC został utworzony 30 sierpnia 2007 roku a jego start został poprzedzony olbrzymią jak na polskie warunki kampanią reklamową. Miało być ładnie, efektywnie i nowocześnie ;-) Pisząc konkretniej, chodziło o przyciągnięcie spółek o kapitalizacji do 20 mln zł działających w sektorze nowych technologii, mediów elektronicznych, biotechnologii czy energii alternatywnej.

Od uruchomienia alternatywnego rynku, zdążyło na nim zadebiutować 73 spółki. Nie bez echa przeszedł szczególnie dzisiejszy debiut pierwszej zagranicznej(konkretnie czeskiej) spółki - Photon Energy. Jej akcje podrożały o 455% do 4zł jest to więc debiut w pełni udany. Pokazuje nam to potencjał rynku, należy jednak pamiętać – im większy potencjalny zysk tym większe ryzyko. No właśnie te zagrożenia...
Potencjał New Connect dostrzegają jak na razie, tylko inwestorzy indywidualni, którzy odpowiadają za 93% obrotów na rynku co wpływa na bardzo niską płynność. Brak inwestorów instytucjonalnych to poważne zagrożenie, które uniemożliwia jego szybki rozwój.

Twórcy alternatywnego rynku, aby zachęcić spółki do publicznej emisji umorzyli wiele procedur, jakie są wymagane przy debiucie na rynkach regulowanych. Zrezygnowano między innymi z prospektu emisyjnego, obowiązkowych kwartalnych sprawozdań finansowych czy informowania inwestorów o znaczących umowach. Z tego ostatniego punkty spółki oczywiście się wywiązują, bo podanie informacji na rynek może odpalić rakietę kursową do nieba ;-)

Wiele spółek zaznacza, że NC jest jednym z etapów do debiutu na rynku regulowanym indeksów giełdowych. Dla niektórych z nich będzie to niestety rynek docelowy, mamy też pierwszych kandydatów do bankructwa, chociażby Virtual Vision. A co z samymi wynikami publikowanymi przez spółki? Ich wiarygodność należy poddać pod wątpliwość, ponieważ nie muszą być one audytowane, co oczywiście jest przyjmowane z mieszanymi uczuciami.

Mimo tych wszystkich niedogodności sam NcIndex bliźniaczo podąża za szerokim rynkiem a więc indeksem WIG – możemy to zobaczyć na załączonym wykresie. Wahania poszczególnych spółek, to już inna para kaloszy i mogą one doprowadzić niektórych inwestorów do szewskiej pasji.


Podsumowując, sam trzymam się z daleka od tego rynku, chociaż nie zaprzeczam, że w przyszłości gdy sytuacja na światowych rynkach się wyklaruje, zainteresuje się kilkoma spółkami. Póki co zbyt często spotykam się z głosami, że jest to „w pełni legalne, działające pod opieką państwa, nisko opodatkowane imperium hazardu”.

PS: Chciałbym też zaznaczyć, że moja aktywność inwestycyjna w kilku ostatnich dniach z powodu różnych sytuacji życiowych spadła do zera – dlatego nie mogę na bieżąco obserwować rynku. Nie martwcie się jednak – swoje nadrobię i wszyscy będziemy milionerami ;-)

wtorek, 14 października 2008

Wysyp lokat

Doczekaliśmy się dzisiaj długo oczekiwanego odbicia na światowych giełdach. Mimo wszystko panująca atmosfera nie zachęca do kupowania akcji. Trend jest bardzo wyraźny i o jego przełamanie w najbliższych dniach będzie bardzo trudno. Łapanie spadających noży nie jest najlepszym pomysłem, dlatego wielu inwestorów skłania się obecnie ku lokatom.

Po przez kryzys na rynkach finansowych sytuacja na rynku lokat zmieniła się diametralnie. O ile kilka miesięcy wstecz na lokacie mogliśmy jedynie ochronić pieniądze przed inflacją o tyle obecnie nawet po odjęciu podatku zostanie nam zadowalający zysk.

Zwiększyła się także sama elastyczność, ponieważ te najwyżej oprocentowane lokaty nie obligują nas do zamrażania pieniędzy na 12-24 miesiące, tylko na 3-4 miesiące. Należy jednak pamiętać, że teraz powierzenie bankowi naszych pieniędzy wiąże się z ryzykiem z jakim nie mieliśmy do czynienia już od bardzo dawna. Pisze o tym co nieco App Funds.

Dlaczego banki tak agresywnie walczą o klienta? Wszystko za sprawą drastycznie rosnącego WIBORu. Określa on wysokość oprocentowania pożyczek na polskim rynku międzybankowym. Kryzys finansowy podkopał wzajemne zaufanie banków do siebie. Instytucje finansowe zauważyły, że naturalnym i najtańszym źródłem pozyskiwania kapitału są klienci lokujący tam pieniądze.

Obecną sytuację bardzo dobrze ukazuje ten obrazek ;-)


Najagresywniej o klientów walczą oczywiście te najbardziej zagrożone banki a więc Fortis i Dominet. Oferują one lokatę o oprocentowaniu 8,1% w skali roku i dla wylosowanych 100 klientów podwojenie tego oprocentowania do 16,2%.

Open Finance oferuje również zbliżone oprocentowanie w swojej Lokacie Walutowej. W przeciągu roku zarobimy 16%, jednak wczytując się w mały druczek pod reklamą zauważymy, że” Lokata 16% jest lokatą jednoroczną w lirach tureckich oprocentowaną 16% p.a. w okresie umownym, w trakcie trwania subskrypcji środki oprocentowane są 8%, min. kwota inwestycji 10 000 złotych.” Niestety nie znalazłem warunków lokaty, ciężko coś napisać, ale przezorność każe trzymać się od takich ofert z daleka.

Podobnie sprawa wygląda u naszego największego „marmura” – PKO BP. Oferuje on lokatę o oprocentowaniu 10,5% jednak w skali 18 miesięcznej, co daje nam 7% rocznie. Przyzwoicie jak na bank państwowy, ale znacznie gorzej niż w Getinie(8,5-9%), BGŻ(8,5%) czy mBanku(8,08%).

Na prośbę Osiołka, wspomnę jeszcze, że Ministerstwo Finansów pracuje nad przepisami, które uniemożliwią unikanie tzw. podatku Belki przy wykupie krótkoterminowych polis na życie. Dziś takie ubezpieczenia pełnią funkcję lokat bankowych. Minister finansów wystąpił do Komisji Nadzoru Finansowego, jako organu nadzorującego rynek ubezpieczeń o opinię w tej sprawie. Nie jest jeszcze znana żadna data wejścia w życie ustawy, nie ma jeszcze żadnego projektu, możemy jednak być pewni, że będzie to wprowadzone w tempie iście sprinterskim. Szkoda, że rządowe ministerstwa tak chętnie kładą tłuste łapy na naszych pieniądzach, zamiast wziąć się do merytorycznej pracy.

Na koniec wspomnę jeszcze o ciekawym konkursie mBanku i Skarbiec TFI pod tytułem „Liga Skarbca”. Warunkiem wzięcia udziału w promocji jest aktywna usługa darmowego Supermarketu Funduszy Inwestycyjnych w platformie mBanku. Jeśli jeszcze jej nie aktywowałeś zachęcam do zrobienia tego po przez kliknięcie w duży czerwony baner migający na dole tej strony i wypełnienie wniosku. Konkurs rozpoczyna się od 20 października i trwa do 12 grudnia 2008 r. Polega on na zbudowaniu wirtualnego portfela inwestycyjnego z subfunduszy Skarbca, który w okresie trwania konkursu zapewni nam największy wzrost aktywów. Do wygrania jest wiele wspaniałych nagród. Więcej informacji znajdziecie tutaj.

czwartek, 9 października 2008

Rynek rosyjski

Niewiele czasu minęło od mojego wpisu o rynkach BRIC, który zamieściłem 28 sierpnia. Pisałem wtedy "...gospodarka rosyjska surowcami „stoi”, powiedzenie to przeszło już chyba do annałów. Niestety swoje bogactwo wykorzystują w imperialny sposób a biznes nie lubi nieczystych gier i szantażu. Stąd też kapitał zagraniczny w coraz większym stopniu odwraca się od giełdy na czym szczególnie cierpi indeks RTS. Rosyjski Bank Centralny podał, że już od lat z rynku nie odpłynęło tak dużo kapitału jak w samym zeszłym tygodniu. Rosyjskie rezerwy złota i walut zmalały o 16,4 procent do 581,1 mld dolarów. Nie oznacza to oczywiście zakończenia gospodarczej współpracy między Rosją a Zachodem, ponieważ jesteśmy od siebie uzależnieni. 40 procent zużywanego w UE gazu i 30 procent ropy pochodzi z Rosji, ale z drugiej strony Rosja sprzedaje do Unii aż 90 procent swojej ropy i 70 procent gazu. Ujmując jednak problem całościowo, inwestowanie w Rosji jest bardzo ryzykowne, może cechować się dużymi wahaniami cen jednostek, dlatego odradzam ten kierunek."

Możemy narzekać na spadki na polskiej giełdzie, możemy narzekać na kłamstwa prezesów światowych banków, którzy zapewniali nas przez lata, że wszystko jest pod kontrolą. Nic jednak nie opisze emocji, jakie miotają rosyjskimi inwestorami, a wielu z nich z pewnością postradało zmysły. Największy rosyjski indeks giełdowy RTS, skupiający tamtejsze blue chipy w przeciągu ostatniego półrocza stracił ponad 60%. Porównując go do naszego WIG20 wygląda to naprawdę tragicznie. Nadmienię, że także Subfundusz SEB2 Obligacji i Bonów Skarbowych wszedł na rosyjską minę, lokując pieniądze w papiery wartościowe notowane na rosyjskim rynku.


O ile RTS w pierwszym półroczu był stosunkowo mocny i przed większymi spadkami chroniły go drożejące surowce o tyle drugie półrocze solidnie przeceniło tamtejsze spółki. Momentem przełomowym była interwencja wojskowa w Gruzji. Władze na Kremlu zapomniały, że Federacja Rosyjska nie jest już Związkiem Radzieckim i zachodni kapitał jest tam bardzo aktywny. Pieniądze lubią spokój a tego w Rosji w ostatnim czasie zabrakło. Władimir Putin przekonał się ile tak naprawdę dzieli Rosję od ustabilizowanej gospodarki wolnorynkowej. Ktoś może powiedzieć, że w Stanach także indeksy nurkując, warto jednak uświadomić sobie fakt, że DJ w ostatnim półroczu stracił jedynie 26%.

Nastroje na moskiewskich parkietach nieco poprawiło niedawne wystąpienie prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, który poinformował o przeznaczeniu kolejnych 950 mld rubli (ok. 36,25 mld dolarów) na podtrzymanie stabilności sektora bankowego. Czy taki zastrzyk gotówki pozwoli ustabilizować sytuację? Jest to jedno z tych ciężkich pytań, które zadają sobie wszyscy inwestorzy na całym świecie. Wiadomo jedno, że najlepiej na takie doniesienia zareagowały rosyjskie banki Vneshtorgbanku i Sbierbanku, które ciągną moskiewską giełdę do góry.

Trzeba sobie też uzmysłowić, że nic nie spada wiecznie i kiedyś rosyjskie indeksy odbiją. Warto być na to przygotowanym i obserwować w swoich notowaniach certyfikat UCRDXAOPEN. Jest to indeks kalkulowany przez giełdę w Wiedniu. Obejmuje 10 największych spółek rosyjskich notowanych na giełdzie we Frankfurcie. Są to między innymi takie rodzynki jak Gazprom, Łukoil czy Rostelecom. Pełną listę możecie znaleźć tutaj. A wy co myślicie o tym kierunku inwestowania naszych pieniędzy w perspektywie przyszłej hossy?

niedziela, 5 października 2008

Rynek Nieruchomości

W ostatnim czasie natknąłem się na artykuł dotyczący rynku mieszkaniowego. Przypomniało mi to dyskusję jaką przeprowadziłem z jednym z czytelników bloga, Osiołkiem w której jak się okazuje, jego przewidywania dotyczące przyszłorocznych trenów pokrywały się z prognozami płynącymi z konferencji „Czy to już dno”, która odbyła się w piątek w Warszawie.


Przypomnijmy jakie argumenty przedstawił Osiołek, zaznaczając jednocześnie, że odnosiły się one do specyficznego rynku warszawskiego:

1) Wydłużenie obowiązywania 7% stawki Vat na budownictwo mieszkaniowe do 2011 roku.
2) W mieście pozostaje wiele niesprzedanych mieszkań, oddanych niedawno lub w posiadaniu ludzi dla których jest to inwestycja
3) Duża liczba osób rezygnuje z mieszkania na rzecz domu pod miastem, ma to związek z większą wygodą i bogaceniem się społeczeństwa. Jest to normalny proces znany na całym świecie.
4) Hiszpańscy deweloperzy, aktywni na naszym rynku bardzo dynamicznie wycofują swój kapitał z powodu pęknięcia bańki w Polsce, oraz coraz słabszej kondycji budownictwa mieszkalnego w Hiszpanii.
5) Budynek wymaga konserwowania - oznacza to ogrzewanie i to dość mocne w zimie inaczej pojawia się grzyb , pleśń. Jeśli mieszkańcami są lokatorzy to oni za to głównie płaca , ale kiedy budynek stoi prawie pusty - koszty te ponosi deweloper. Warto również wspomnieć o rosnących cenach energii, które będą rujnować budżety takich firm.
6) Deweloperzy również posiłkują się kredytami, są one jednak znacznie większe. Koszty kredytów w Polsce dynamicznie rosną a wypłacalność deweloperów zależy proporcjonalnie od koniunktury na rynku.
7) Licytacja komornicza – zakazana w okresie zimowy zostanie wznowiona na wiosnę. Koszty kredytu w złotówkach dramatycznie idą w górę i dla wielu rodzin, może to być bariera w terminowych spłatach, tym bardziej w perspektywie spowalniającej gospodarki.
8) W czasie boom-u budowlanego - jakość mieszkań poważnie spadła - liczyła się szybkość , metraż i ilość. Teraz potencjalni nabywcy będą wybrzydzać, co automatycznie zmusi deweloperów do obniżki cen.
9) Naród wracający z emigracji , ma już zdecydowanie mniej pieniędzy ze względu na umocnienie złotego.
10) Cena metra przy sprzedaży , jeszcze nie osiągnęła ceny wytworzenia takiego metra przez dewelopera. Należy pamiętać o wzroście wynagrodzenia w budownictwie czy wzroście cen materiałów budowlanych, benzyny, energii.
11) Certyfikat energetyczny – tu tak naprawdę nie wiadomo jak to wpłynie na rynek mieszkaniowy, można być jednak pewnym, że jeśli będzie można kogoś obciążyć kosztami, będzie to właściciel mieszkania a to najbardziej uderzy w spekulantów liczących na szybki wzrost cen.

Reszta argumentów(nie sposób ich wszystkich przytoczyć) znajduje się w komentarzach pod tym wpisem.

Ja sam mam wątpliwości co do tak szybkiej zmiany trendu. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z dużym skokiem cen i na kolejny chyba za wcześnie. Podobnie na rynku akcji, kiedy po 5 letniej hossie, analitycy starali nam się wmówić w lutym, po spadkowym półroczu że to już koniec bessy. Nic w przyrodzie nie ginie, jeśli tłumy ludzi zarabiało to teraz większość z nich musi stracić. Problemem jest też wpływ kredytów hipotecznych, które nie będą już tak popularne. Banki zaostrzą kryteria, mniej osób będzie na nie stać. W ostatnich latach boom na budownictwo napędzały głównie kredyty we frankach szwajcarskich, jednak według mnie wzrosła w ostatnich miesiącach świadomość Polaków co do ryzyka brania kredytu w walucie innej niż się zarabia. Po przez spadek zaufania instytucji finansowych zaczyna brakować obcej waluty do udzielania kredytów o czym mogliśmy przeczytać tutaj.

Problemem są też kredyty w złotówkach, stopy procentowe ze względu na rosnącą inflację nadal będą szły w górę. Ciężko też liczyć na znaczące obniżki już w przyszłym roku, ponieważ mamy deklarację premiera o przystąpieniu do strefy Euro w 2011 roku, co oznacza, że RPP będzie musiało kontrolować inflację, nawet kosztem wzrostu gospodarczego -> mniej obniżek stóp i dominacja "jastrzębi" podczas głosowania.

W swoich inwestycjach skłaniałbym się bardziej ku ziemi. Jak się okazuje była ona najpewniejszą inwestycją w ciągu ostatnich 19 lat naszej niepodległości. W okresie od 1995 inwestycja w hektar ziemi rolnej przyniosła średnio zysk wynoszący ponad 730%. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj.

Warto na sam koniec wspomnieć jeszcze o rynku amerykańskim z którego w ostatnim czasie napłynęły do nas negatywne informacje. Indeks cen domów S&P/CaseShiller spadł w lipcu do poziomu 166,2 punktów ze 167,7 punktów przed miesiącem po korekcie. Oczekiwano spadku do 166,9 punktów. Indeks S&P/CaseShiller obrazuje ceny nieruchomości w 20 największych miastach Stanów Zjednoczonych. Przypomniało mi to o pewnym obrazku, który w ostatnim czasie miałem okazję oglądać. Jego interpretację pozostawiam czytelnikom.


Zachęcam do podzielenia się swoimi przemyśleniami na temat rynku nieruchomości. Miejmy jednak świadomość, że zdania będą podzielone - nawet w Polsce są miejsca gdzie ceny metra kwadratowego dynamicznie spadają(Katowice, Rzeszów, Białystok) a są też miejsca gdzie ciągle rosną(Sopot, Opole, Lublin).
Podobne posty