wtorek, 31 marca 2009

Google Adsense - Podatki cz. 2

Na pewno pamiętacie mój pierwszy wpis na temat podatków Google Adsense, który spotkał się z olbrzymim zainteresowaniem a liczba wejść na bloga biła rekordy popularności :) Widać, że działalność poboczna wychodzi mi lepiej, niż ta stricte o inwestowaniu.


Postanowiłem rozwiać swoje i innych wątpliwości i skorzystać z profesjonalnej porady doradcy podatkowego, którego szczerze mogę polecić - bardzo rzeczowa obsługa.

Zapytałem o to, czy procedura wskazana we wcześniejszym wpisie o Google Adsense była poprawna, o poprawność alternatywnego sposobu z którym się spotkałem(nie odprowadzam co miesiąc zaliczek, tylko pod koniec roku wpisuję w zeznaniu dochód z Adsense i jeśli przekroczę kwotę wolną od podatku to go uiszczam a jeśli nie to nie muszę tego robić) oraz czy do rocznego zeznania podatkowego, powinienem dołączyć PIT ZG, ponieważ niektórzy stosują taką metodę.

Oto co otrzymałem:

Szanowny Panie,

Przychody podlegające opodatkowaniu podatkiem dochodowym dzielą się
na źródła przychodów wymienione w art. 10 ust. 1 ustawy o PIT. W
konsekwencji w pierwszym rzędzie należy ustalić, do którego źródła
przychodów należy zaliczyć przychody, o których mowa w pytaniu (przychody z Google Adsense).

Wątpliwości nie ma, jeśli przychody z Google Adsense uzyskiwane w
ramach prowadzonej przez podatników działalności gospodarczej. W takich
przypadkach przychody z Google Adsense stanowią przychody z pozarolniczej
działalności gospodarczej, o których mowa w art. 10 ust. 1 pkt 3 ustawy o
PIT (i rozliczane są na zasadach właściwych dla tych przychodów).

Problem pojawia się w przypadku uzyskiwania przychodów z Google
Adsense uzyskiwanych przez osoby nieprowadzące pozarolniczej działalności
gospodarczej lub poza prowadzoną działalnością gospodarczą (np. przez
autorów blogów internetowych). W przypadkach takich pojawiają się dwie
możliwości. Po pierwsze przychody te można uznać za przychody z działalności
wykonywanej osobiście, o których mowa w art. 10 ust. 1 pkt 2 ustawy o PIT (a
ściślej - do przychodów z tytułu wykonywania usług na podstawie umów zleceń
- zob. art. 13 pkt 8 lit. a) ustawy o PIT). Takie stanowisko w tej kwestii
zajął, przykładowo, Naczelnik Urzędu Skarbowego w Głogowie w postanowieniu z
dnia 20 czerwca 2007 r. (sygn. PD.II.415-13/07, http://sip.mf.gov.pl/sip/).
Po drugie, przychody te można uznać za przychody z tzw. innych źródeł (zob.
art. 10 ust. 1 pkt 9 ustawy o PIT). Takie stanowisko w omawianej kwestii
zajął, przykładowo, Naczelnik Urzędu Skarbowego Poznań-Jeżyce z dnia 25
kwietnia 2007 r. - sygn. SD/415-15-07, publ. http://sip.mf.gov.pl/sip/).

W mojej ocenie prawidłowe jest pierwsze z zaprezentowanych
stanowisk, tj. traktowanie przychodów z Google Adsense jako przychodów z
działalności wykonywanej osobiście (nie jednak jako przychodów z umów o
dzieło, lecz jako przychodów z umów zleceń; ma to jednak drugorzędne
znaczenie w omawianej sytuacji). Przyjęcie takiego stanowiska prowadzi do
wniosku, że wskazany w pytaniu sposób rozliczenia jest prawidłowy (w tym
prawidłowe jest przyjęcie 20% zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodów
na podstawie art. 22 ust. 9 pkt 4 ustawy o PIT lub wyższych kosztów
uzyskania przychodów w wysokości kosztów faktycznie poniesionych na
podstawie art. 22 ust. 10 ustawy o PIT).

Prawidłowe jest również wpłacanie zaliczki do dnia 20 miesiąca
następującego po otrzymaniu wpłaty od Google, z zastrzeżeniem zaliczek za
grudzień, które wpłacane są w terminie złożenia zeznania podatkowego (zob.
art. 44 ust. 3a ustawy o PIT). Przy dokonywaniu przelewu zaliczki prawidłowe
jest wskazanie jako symbolu płatności PIT-53 (jest to nazwa deklaracji,
która do końca 2006 r. była składana w związku z uzyskiwaniem przychodów, o
których mowa; obecnie deklaracje te nie są już składane).

Również prawidłowy jest wniosek, że jeśli uzyskany przez podatnika
dochód (nie tylko dochód z Google Adsense, lecz cały dochód podlegający
opodatkowaniu według skali podatkowej) nie przekroczy kwoty wolnej od
podatku (w 2008 r. było to 3.091 zł), wpłacone zaliczki zostaną - jako
nadpłata podatku dochodowego od osób fizycznych - zwrócone podatnikowi
(gotówką lub na rachunek bankowy, jeśli wskazał on swój osobisty rachunek
bankowy w zgłoszeniu identyfikacyjnym NIP-3).

Jednocześnie pragnę wyjaśnić, że alternatywny sposób rozliczenia, z
którym się Pan spotkał, stanowi efekt przyjęcia drugiego zaprezentowanych na
wstępie stanowisk, a więc że przychody z Google Adsense stanowią przychody z
innych źródeł. W mojej jednak ocenie - jak wskazałem powyżej - nie jest to
prawidłowy sposób kwalifikacji tych przychodów.

Jeśli chodzi o obowiązek dołączania do zeznania rocznego załącznika
PIT-ZG to obowiązek ten dotyczy wyłącznie podatników, między innymi,
uzyskujących przychody z działalności faktycznie wykonywanej osobiście poza
terytorium Polski, nie zaś przychody z działalności faktycznie wykonywanej w
Polsce (jak ma się rzecz w omawianej sytuacji), z której wynagrodzenie
otrzymywane jest z zagranicy. W konsekwencji obowiązek dołączania tego
załącznika do zeznania rocznego nie dotyczy omawianej sytuacji.

Odpowiedzi na wszystkie pytania Czytelników znajdą Państwo w Serwisie
Doradcy Podatkowego www.serwisdoradcypodatkowego.pl

Zapraszam do lektury

Z poważaniem
Marta Grabowska
Redaktor naczelny
Serwisu Doradcy Podatkowego


Mam nadzieję, ze ten wpis rozwieje wątpliwości wielu osób. Jeszcze raz chciałem was także zachęcić do korzystania z usług właśnie tego doradcy podatkowego - nie tylko ze względu na miłą aparycję :)

środa, 25 marca 2009

Karty Kredytowe cz. 2

Jak pewnie pamiętacie jeszcze niedawno pisałem, że karta kredytowa jest mi zupełnie niepotrzebna. Od tego momentu, poświęciłem dużo czasu chcąc dowiedzieć się w jaki sposób mogę na niej zarobić – wszak ten temat jest coraz popularniejszy, wychodzą już nawet pierwsze, płatne ebooki.


Oto kilka sposobów, które udało mi się wydedukować. Mam nadzieję, że przydadzą wam się aby optymalizować swoje wydatki i być może zaoszczędzić troszkę grosza.

1) Karta Kredytowa Euro26 w mBanku

Każdy student co roku musi płacić obowiązkowe ubezpieczenie na uczelni. Ceny są różne, najczęściej od 30 do 50 złotych. Karta kredytowa mBanku w pełni zastępuje takie ubezpieczenie, wystarczy tylko dać jej ksero w dziekanacie i wtedy odfajkują nas jako posiadacze prywatnego ubezpieczenia studenckiego. Za taką kartę z ubezpieczeniem na terenie Polski musimy zapłacić 49zł(ubezpieczenie na cały świat kosztuje 58zł).

Oprócz tego, możemy korzystać z ogromnej ilości zniżek w całej Polsce, praktycznie w każdym mieście znajdziecie coś dla siebie. Na przykład zakup sprzętu komputerowego w wybranych sklepach z rabatem 2-5% czy pizza w lokalu Telepizzy z 40% upustem. Zniżek możecie poszukać tutaj wystarczy, że wpiszecie swoje miasto.

Aby zdobyć taką kartę nie potrzebujecie zaświadczenia o zarobkach, wystarczy udać się z tym wzorem do dziekanatu, aby nam go wypełnili a dalej postępować zgodnie z procedurą.

Jak zarobić na tej karcie? Przede wszystkim musimy pozbyć się tej 49 złotowej opłaty za jej wydanie. Aby to zrobić rejstrujemy się w programie partnerskim mBanku np. TUTAJ następnie tworzymy sobie link do karty Euro26 i sami na siebie kupujemy kartę. Za sprzedaż otrzymamy 50zł, które zrekompensują nam te 49zł opłaty za wydanie karty. Oprócz tego mamy wspomniane wyżej zniżki i ręczę wam, że w przeciągu roku z którejś z nich skorzystacie, tym bardziej, że idą wakacje... Mi karta przydała się nie tylko w Polsce, ale również w Austrii czy Anglii. No i nie zapominajcie o tym, że nie musicie płacić za obowiązkowe ubezpieczenie na uczelni. Prawda, że proste? :)

2) Karta Kredytowa dla studentów w Citi Handlowym

Karta ta dostępna jest dla studentów 3, 4 i 5 roku do końca studiów bez opłat za jej wydanie. Aby ją otrzymać wystarczy tylko legitymacja studencka i dowód osobisty, nie są wymagane żadne dochody.

Tutaj również możemy zastosować prosty trick w którym rejstrujemy się w programie partnerskim Bankiera np. TUTAJ po czym wypełniamy wniosek o ww. kartę. Już za same wypełnienie danych, po których zgłosi się do nas konsultant Citi dostajemy 5zł. Możemy go przemaglować i nie decydować się na kartę. Warto zapytać go, czy będąc studentem pierwszego czy drugiego roku nie możemy otrzymać KK bez opłaty za wydanie. Mamy kryzys i tak naprawdę to bankowi zależy bardziej niż nam aby wcisnąć kartę kredytową. Warto spróbować...

Jak zarabiamy? Oprócz wymienionych wyżej 5zł z karty kredytowej możemy robić bezpłatne przelewy aby opłacić swoje rachunki. Wcześniej musimy zdefiniować je na infolinii. Dzwonimy, łączymy się z pracownikiem podajemy tytuł przelewu np. „rachunek za internet” i jako numer rachunku podajemy swój drugi rachunek w innym banku. Dzięki temu będziemy mogli przelewać za darmo pieniądze z karty a następnie reinwestować je przez okres bez odsetek. Wspomnę jeszcze że dane z rachunku zostawione na infolinii nie są w żaden sposób weryfikowane i możemy to zrobić bez konsekwencji.

Jak je reinwestować? Potrzebujemy chociażby zwykłego rachunku oszczędnościowego, oferta jest bardzo szeroka a oprocentowanie bardzo atrakcyjne od 4 do 7%. Możemy również skorzystać z 10 dniowej lokaty Killer. Przypomnę, że od niedawna możemy śledzić na bieżąca ile urosło nam odsetek oraz kiedy następują odnowienia tej lokaty.

3) Karta kredytowa Getin Banku

To nie jest już opcja stricte dla studentów, ponieważ będziemy musieli wykazać się minimalnymi dochodami. Tutaj niestety, nie są znane mi żadne programy partnerskie, będziemy musieli więc pofatygować się do placówki banku.

Wydanie karty jest bezpłatne a odnowienie stanie się bezpłatne jeśli każdego miesiąca wykonamy kartą płatności za minimum 100zł. Nie jest to kwota zaporowa, nawet jeśli używamy karty kredytowej tylko do zarabiania.

Wybierając taką kartę będziemy mogli zyskiwać w analogiczny sposób jak w punkcie wyżej, tyle że nie musimy kombinować z „rachunkami za prąd” – tutaj przelewy są kompletnie darmowe. Niestety obowiązkowe ubezpieczenie za kartę kosztuje 4,5zł miesięcznie, mimo wszystko przy kwocie 2000zł zdeponowanej na miesiąc na 7% otrzymamy blisko 10zł odsetek, więc z pewnością warto.

Która opcja podoba wam się najbardziej?

PS: W tematyce KK dla znających angielski polecam ten wpis autora bloga The Simple Dollar do którego link możecie znaleźć w panelu "Ciekawe Blogi".

PS2: W najbliższym czasie mam zamiar przeczytać ebooka mojego przyjaciela o zarabianiu na kartach kredytowych i nie wykluczam kolejnych wpisów, jeśli znajdę tam jakieś ciekawe pomysły.

PS3: Napiszcie w komentarzach, jeśli posiadacie oczywiście wiedzę, które z banków wydają karty kredytowe w których są bezpłatne przelewy – wiem, że jeszcze takowe istnieją.

środa, 18 marca 2009

Kryzys – miejcie się na baczności

Kryzys coraz bardziej zagląda nam w oczy, dzisiaj już nie mówi się o wyspie szczęścia czy stabilności. Informacji takich jak ta, że Philips Lighting Poland planuje zwolnienie 300 osób czy FSO chce pożegnać się z 650 osobami z dotychczasowej załogi, nie są już niczym nowym.


Każdy łata dziury jak może, rząd gorączkowo szuka oszczędności, wysyła instrukcje, aby Urzędy Skarbowe były w tym roku maksymalnie skuteczne w ściąganiu zaległości podatkowych. Co więcej dziury w budżecie posiadają nie tylko banki, które ratują się gwiazdkami w swoich ofertach ale także zwykłe sklepy internetowe czy nawet pojedynczy przedsiębiorcy. Chciałem wam opisać trzy sytuacje, które mają was ustrzec przed stratą nerwów i pieniędzy...

1) Ubezpieczenie Signal Iduna oferowane z Kartą Euro<26 Jak możemy przeczytać w ulotce reklamowej „Ubezpieczenie zawarte w Karcie jest równie dobrze, a często dużo lepsze niż oferta w Twojej szkole lub na uczelni. Po co płacić dwa razy?”. Wszystko ładnie wygląda na papierze, ale jak będzie widać na moim przykładzie za każdym razem trzeba czytać wszelkie warunki oferty...

Zacznijmy od tego, że jak może niektórzy pamiętają w wakacje skręciłem nogę – nie było to przyjemne, tym bardziej, że pogoda dopisywała. Swoje przeleżałem, przeszedłem rehabilitację, załatwiłem wszystkie dokumenty i wysłałem wniosek do swojego ubezpieczyciela o odszkodowanie za Następstwo Nieszczęśliwego Wypadku. Zgodnie z własnym regulaminem na ustosunkowanie się do mojego wniosku mają 30 dni. Po 60 dniach braku odzewu ze strony Signal Iduna zatelefonowałem do nich(aby się dodzwonić, trzeba swoje wyczekać, słuchając ich durnej muzyczki ;)) aby ich pogonić – decyzja przyszła 68 dnia od złożenia wniosku.

Jakież było moje zdziwienie, gdy czytałem o odmownej decyzji bo skręcenie stawu skokowego nie jest ujęta w regulaminie świadczeń urazowych. Najczęściej występująca kontuzja, bardziej dolegliwa od złamania, została tutaj celowo pominięta, od taki haczyk. Warto dodać, że odszkodowanie za skręcenie stawu skokowego jest realizowane przez ubezpieczyciela na uczelni niezwłocznie po kilku dniach od zgłoszenia... Już wiemy po co płacić dwa razy? :)

Oczywiście odwołałem się od decyzji do zarządu Signal Iduna w końcu jak mogą się powoływać na zapisy regulaminu skoro sami go łamią, przekraczając termin? Na rozpatrzenie odwołania mają kolejne 30 dni. Na dzień dzisiejszy mijają już ponad dwa miesiące i po moim kolejnym telefonie, dowiedziałem się, że firma, która do tej pory rozpatrywała odwołania „nawaliła” i moja sprawa zostanie rozpatrzona w ciągu 4 tygodni... Jak widać pomysłowość ludzi nie zna granic a sprawa w przypadku niepomyślnej dla mnie decyzji trafi do rzecznika ubezpieczonych.

2) Aukcje na Allegro

Jako iż mój komputer starzeje się coraz szybciej zamówiłem nową pamięć na Allegro. Aukcja była zwykłą licytacją i nie wzbudzała moich podejrzeń. Oferował ją sklep, który wyprzedawał sprzęt komputerowy. Po wygraniu aukcji, dostałem w ekspresowym tempie przedmiot, niestety była to pamięć do laptopa zamiast do komputera stacjonarnego. Opis aukcji, zdjęcie sugerowały, że jest to pamięć do zwykłego komputera a w tekście była tylko mała wzmianka, że jest to pamięć SO-DIMM a nie DIMM. Dodatkowo, rzekomo nowa pamięć, miała naruszone plomby gwarancyjne a samo opakowanie było otwierane.

Pierwsze co przyszło mi do głowy to jej zwrot – w końcu została implikowana dyrektywa europejska, która chroni konsumentów kupujących towary na odległość... Jest tylko jeden haczyk – malutka luka w prawię, dzięki której kupując towar po przez opcję „Kup Teraz” możemy w ciągu 10 dni zwrócić towar a kupując na licytacji nie mam takiej możliwości. Szczęśliwie pamięć udało mi się sprzedać na innej aukcji a dla was przestroga – nie kupujcie na licytacji, zawsze wybierajcie opcję „Kup Teraz”.

3) Sklep Morele.net

Cóż, skoro udało mi się sprzedać pamięć do laptopa i odzyskałem pieniądze to czas zakupić pamięć, tym razem z renomowanego sklepu. Jeśli wejdziemy na jego stronę to wyczytamy, że zdobył on pierwsze miejsce w rankingu sklepów internetowych przygotowanym przez Wprost i Money.pl. Pomyślałem, że lepiej nie mogłem trafić...

Samo zamówienie zostało zrealizowane bardzo sprawnie, nie przeszkadzało mi nawet, że po raz kolejny dostałem pamięci z otwartą plombą na opakowaniu. Otwarta plomba na opakowaniu w sprawie sądowej nie jest dowodem na to, że przedmiot był już użytkowany. Po włożeniu pamięci do komputera usłyszałem tylko sygnały z BIOSu. Podobnie na dwóch innych konfiguracjach komputerowych a więc to pamięci były wadliwe...

No ale czego się nie robi dla klienta. Sklep Morele.net jest tak łaskawy, że jeśli zauważymy w przeciągu 3 dni wady fabryczne w towarze, to przyślą na swój koszt kuriera i wymienią od ręki towar na nowy. Tak też zrobiłem, przyjechał kurier, dostał pamięć w kopercie bąbelkowej, podobnej w jakiej otrzymałem ją ze sklepu.

Następnego dnia dostałem następującego maila od Morele.net „Pamięci zostaną wysłane do serwisu producenta, jednak ze względu na fakt iż nie zostały dostatecznie dobrze zabezpieczone, jedna z pamięci doznała uszkodzenia. Pamięci zostaną przyjęte na serwis warunkowy!.”

Cóż jak widać pech mnie nie opuszcza, dostałem używane, niedziałające pamięci, nowych nie dostanę bo kurier którego przysłali musiał je tak wymiętosić, że się uszkodziły, rozumiem, że powinienem im je zawieść do Krakowa strzeżonym konwojem. Sprawa do dzisiaj stoi, czekam na rozstrzygnięcia serwisu producenta i zamiast otrzymać nowe pamięci w przeciągu tygodnia, będę musiał poczekać około miesiąca.

To by było w zasadzie na tyle, wyżyłem się a dla was to przestroga. Jeśli dotarliście do tego miejsca, mam nadzieję, że jesteście bogatsi o wiedzę odnoszącą się do błędów, które popełniłem. Mamy kryzys, nikt nie gra fair, dlatego pilnujcie się. Wpłacając pieniądze do wpłatomatu zawsze miejcie świadka, otwierajcie przesyłki tylko w obecności listonosza/kuriera i dopilnujcie aby na pokwitowaniach pisali wszystkie szczegóły, czyli np. przesyłka nadana w kopercie bąbelkowej a nie zwykłej kopercie. Bądźcie staranni i „upierdliwi” a oszczędzicie trochę nerwów i pieniędzy....

piątek, 13 marca 2009

Google Adsense - Podatki

Dzisiejszego ranka dostałem od jednego z czytelników maila. Zauważył, że na moim blogu pojawiają się reklamy Google Adsense. On również planuje utworzyć swojego pierwszego bloga, jednak nurtuje go kwestia płacenia podatków. Poprosił mnie o pomoc, więc napiszę, jak ja płacę podatki - być może przyda się to innym.


Na samym początku wspomnę, że Google umywa ręce od wszelkich spraw podatkowych, zrzucając to na barki swoich użytkowników. Jest to jeden z powodów dla których ludzie wybierają polskie systemy reklamy kontekstowej(np. Adkontekst), ponieważ wtedy podatki płaci za nas płatnik - my tylko wykazujemy je w corocznym Picie.

Zaliczkę na podatek dochodowy wysyłam co miesiąc na konto właściwego urzędu skarbowego. Jeśli przychód uzyskuję w marcu to zaliczkę płacę do 20 kwietnia. Zaliczki płacimy oczywiście tylko za miesiące w które dostaliśmy przelew. Ważny jest tutaj dzień obciążenia mojego rachunku bankowego a nie termin wpłynięcia zaliczki na konto US.

Zaliczkę obliczam w banalny sposób - z kwoty jaką dostaję od Google odliczam 20% jako koszty uzyskania przychodu. Jeśli potrafię wykazać, że są one wyższe to mogę ich odliczyć więcej, ja mimo wszystko nie chcę na siebie zwracać uwagi organów podatkowych. Po tej kalkulacji następuje pierwsze zaokrąglenie końcówki(0,49 w dół a 0,50 do góry). Następnie od powstałej kwoty obliczam 18% podatku i uzyskaną kwotę ponownie zaokrąglam na analogicznych zasadach.

Teraz muszę wykonać przelew na rachunek US. Najlepiej zrobić to z banku w którym jest on darmowy - może to być np mBank. Przy przelewie podaje:

1) NIP

2) okres rozliczenia — XX (numer roku) M-miesiąc YY (numer miesiąca)

3) symbol formularza — PIT53, który istnieje jeszcze w spisie mBanku, możecie tutaj również zaznaczyć zwykły PIT, ale musicie liczyć się z tym, że dociekliwy urzędnik wezwie was abyście go skonkretyzowali

4) identyfikacja zobowiązania — zaliczka na podatek dochodowy za ZZ (nazwa miesiąca)

Następnie do końca kwietnia roku następnego musimy złożyć w US roczną deklarację podatkową (PIT36 - odprowadzamy podatek bez pośrednictwa płatnika). Dochody, Koszty uzyskania przychodu oraz Przychody wpisuję w rubryce "Inne źródła", dzięki czemu przy tak małych kwotach nie powinniśmy wzbudzać podejrzeń.

Teraz coś bardzo ważnego - jeśli jesteśmy uczniami/studentami to możemy liczyć na zwrot zapłaconego podatku, ale tylko wówczas gdy nie przekroczymy kwoty wolnej od podatku. Na rok 2009 jest to 3091zł.

Na tym etapie chciałem zauważyć, że nawet opłacani doradcy podatkowi mają problemy z wyjaśnieniem w jaki sposób powinniśmy odprowadzać podatki ze względu na złożoność i niejednolitość polskiego prawa podatkowego. Może zdarzyć się tak, że określony US wezwie nas na rozmowę w celu wyjaśnienia skąd są te dochody itp. Jeśli nie będziemy potrafili się dobrze sprzedać, być może usłyszymy, że powinniśmy prowadzić działalność gospodarczą, która jak wiadomo wiąże się z pewnymi konsekwencjami. Warto wtedy podkreślić, że działalność którą wykonujemy nie ma atrybutu ciągłego, wpisy raz dodajemy raz nie a przelewy otrzymujemy bardzo nieregularnie.

Zachęcam do wykorzystania czegoś takiego co się nazywa otwarte drzwi w urzędzie skarbowym - można się wtedy wypytać we właściwym US w jaki sposób powinniśmy odprowadzać zaliczki, jaki formularz należy w takiej sytuacji wykorzystać itp.

Na sam koniec napiszę, co nam grozi jeśli US wykryje, że od przychodów nie odprowadzaliśmy podatków. Przede wszystkim zostanie na nas nałożony zryczałtowany podatek w wysokości 75% przychodów. Oprócz tego za każdy dzień zwłoki odsetki karne plus oczywiście strata wielu godzin na obliczanie odsetek karnych czy wyjaśnienia w US. A takich sytuacji będzie coraz więcej, ponieważ Naczelnicy US dostali instrukcje z Ministerstwa Finansów aby zbierać pieniądze gdzie tylko mogą... Zaległości podatkowe przedawniają się po 5 latach licząc od końca roku w którym powstały, czyli styczniowa wypłata przedawnia się po blisko 6 latach.

Podstawę do napisania tego wpisu stanowiły ustawy Ordynacja Podatkowa i Podatek dochodowy od osób fizycznych.

Część drugą znajdziecie TUTAJ.

PS: Złote Myśli na swoje 5 urodziny przygotowały specjalną promocję - do każdego zakupu dołącza za darmo 2 książki, także po tych świątecznych(jakość była więcej niż zadowalająca) postanowiłem kupić kolejną.

Mowa o GPW III - Analiza techniczna w praktyce do której dostanę jako bonus "Jak zbudować finansowe imperium" oraz "Sztuka Wzbogacania się". Jeśli wolicie coś mniej zaawansowanego to z recenzji mogę polecić GPW II - Papiery wartościowe w praktyce z identycznymi gratisami. Nie chcę nikogo namolnie namawiać ale taka promocja może się już długo nie powtórzyć ;)


niedziela, 8 marca 2009

Ropa

Jak już niektórzy śledzący aktualne doniesienia na czacie wiedzą w piątek zakupiłem pakiecik certyfikatów na ropę RCCRUAOPEN. No ale po kolei...

Na giełdach mamy małe odbicie i o dziwo szczególnie dobrze prezentuje się na tym tle nasz warszawski indeks. Nie są to wzrosty oszałamiające, ale miło, że ktoś zauważył różnicę pomiędzy słaniającymi się na nogach Stanami, leżącymi już w zasadzie Węgrami a Polską.

W jakim miejscu znajduje się obecnie WIG20? Dlaczego nie kupiłem akcji z wielkiej piątki, która przynosi regularne dochody wprawionym inwestorom? Przede wszystkim nie jest powiedziane, że właśnie teraz będziemy realizowali scenariusz fal Elliota.

Wielu inwestorów uważa, że przechodzimy właśnie do fali B, czyli fałszywej hossy, która ma na celu ubrać w akcje słabszych inwestorów. Po niej nastąpi dalsze załamanie(fala C) i przebicie dołków z fali A.

Według mnie o fali B będziemy mogli mówić po przebiciu poziomu 1600 punktów dla WIG20.


Może ona nas zaprowadzić na poziom około 1900 punktów, gdzie wyrysował się opór. Jeśli będzie to mocna fala to może nas wynieść nawet ponad poziom 2000 punktów.

Póki nie przebijemy 1600 punktów, nie zamierzam zgadywać czy to już ten moment czy jeszcze nie. Wolę spokojnie poczekać – wierzę, że cierpliwość będzie wynagrodzona.

Mimo wszystko nie chcę pozostawać poza rynkiem. W ostatnim czasie pojawiła się ciekawa możliwość do ulokowania swoich pieniędzy. Dlaczego ulokowania a nie zainwestowania? Wzrosty mamy pewne, ale tak naprawdę nie wiadomo czy przyjdzie nam na nie poczekać miesiąc czy może 2 lata.


Mowa tutaj o tytułowej ropie na której wyrysowała się ciekawa sytuacja. Czterokrotna próba przełamania poziomu 50 dolarów się nie udała, teraz startujemy po raz piąty.


W normalnej sytuacji takie zachowanie się wykresu oznaczałoby słabość waloru, tym razem myślę, że nie jest to do końca prawda.

Ropa jeszcze przez wiele lat będzie ludzkości niezbędna, jej zasoby z dnia na dzień się kurczą. Wszelkie wynalazki typu samochody na prąd czy energię słoneczną są póki co dalekie od ideału.

A co ze spowolnieniem gospodarczym i spadkiem popytu na ropę? Tu jest właśnie ten znak zapytania, kiedy ropa ponownie wystrzeli. Osobiście jestem zdania, że cała recesja jest już w cenie(spadek ze 150$ na 50$ za baryłkę) i gdyby się okazało, że w tym roku mamy dołek i powoli zaczynamy się podnosić to można spodziewać się dynamicznego wybicia. Jeśli spowolnienie się przeciągnie to na swoje zyski będziemy musieli poczekać.

Do odważnych świat należy :)

PS: Jako, że mamy dzisiaj 8 marca, chciałbym przekazać wszystkim czytelniczkom bloga wirtualnego goździka :)

wtorek, 3 marca 2009

Tarcza podatkowa na lata

Prawdopodobnie większość z was dostała już PIT 8C, który podsumowuje nasze giełdowe dokonania. Jeśli jeszcze go nie otrzymaliście to prawdopodobnie dojdzie do was na dniach – Domy Maklerskie mają czas na wysyłkę do 28 lutego. Na jego podstawie wypełniacie PIT 38 i dostarczacie go do swojego urzędu skarbowego do końca kwietnia.

Podatek od zysków z oszczędności i inwestycji kapitałowych zwany podatkiem Belki płacą inwestorzy giełdowi, właściciele obligacji i lokat bankowych oraz klienci funduszy inwestycyjnych. Fiskus pobiera go także od odsetek z oszczędności na rachunkach bankowych. Jeśli chcecie poczytać o jego absurdalności zapraszam tutaj.


Niedawno pojawiły się informacje od Domów Maklerskich, które jednoznacznie wskazały, że inwestorzy nie radzili sobie w tym roku na giełdowym parkiecie. Jedynie 25% klientów wypracowała w 2008 roku zysk a aż 75% poniosło stratę.

Proporcje w porównaniu do zeszłego roku odwróciły się do góry nogami. Przed rokiem, przy rozliczaniu transakcji z 2007 roku około 65% inwestorów wykazało zysk. Ostateczne dane mogą wyglądać trochę lepiej, ponieważ nie uwzględniają one wszystkich możliwych kosztów, między innymi kosztów uzyskania kredytów na nową emisję czy prenumeraty fachowych czasopism.

Taka sytuacja z pewnością przełoży się na dochody podatkowe budżetu państwa. Tegoroczny budżet zakłada 1,35 mld zł wpływu z podatku Belki. Prognoza ta uwzględniała pogarszającą się koniunkturę, chyba jednak nikt nie przewidywał takiego załamania. Zyski w biurach, które brały udział w ankiecie stanowiły 20% tego co w 2007 roku.

W tym momencie zniesienie podatku Belki może być łatwiejsze, bo nie stanowi już takiego źródła dochodu do budżetu. Mimo wszystko w dobie kryzysu rząd nie będzie rezygnował z tych pieniędzy co potwierdził ostatnio wiceminister Maciej Grabowski „Nie widzę możliwości zlikwidowania podatku Belki w najbliższej przyszłości”.

Czy to dla nas dobrze? Raczej nie, mimo wszystko lepiej inwestować mając świadomość, że nie jesteśmy podwójnie opodatkowani. Lepiej inwestować mając świadomość, że nie jesteśmy goleni na każdym kroku z naszych pieniędzy, tylko dlatego, że nie chodzimy na Wiejską, żeby trąbić czy palić opony.

Taka sytuacja ma jednak swoje plus. Praktycznie każdy z nas, jeśli tylko zaksięguje stratę, wypracował sobie tarczę podatkową na lata, dzięki której unikniemy w przyszłości płacenia podatku w pełnej kwocie.

Na sam koniec chciałem poruszyć jeszcze pewną bulwersującą kwestię wprowadzenia nowego podatku dla inwestorów. Mowa o tzw. podatku Tobina, którego nazwa pochodzi od nazwiska amerykańskiego ekonomisty, laureata Nagrody Nobla. Jest to w założeniach rodzaj podatku od handlu walutami, który w teorii ma zniwelować spekulacje walutowe i wspomóc najbiedniejsze kraje świata.

Organami który miałby czuwać nad poborem taksy mają być Banki Centralne. Zebrane fundusze powinny być przekazywane do jednostki organizacyjnej ONZ. Jego wysokość ustalałyby kompetentne międzynarodowe instytucje takie jak Parlament Europejski.

Jeśli chcecie poczytać o szczegółach zapraszam tutaj. Nie dajcie się jednak zwieść ładnej dla oka paplaninie :) Taki podatek to socjalistyczny wymysł wystarczy zaakcentować sformułowanie „demokratyczna kontrola nad gospodarką” – nam koniecznie potrzebny jest wolny rynek a nie gospodarka demokratycznie czy centralnie sterowana.


Zwrócę jeszcze uwagę na jedną rzecz – w tekście autorzy wspominają, że aby cele ideowe zostały zrealizowane potrzebny jest podatek w wysokości 0,05%. Podatek w państwach takich jak Polska, które zapomniały czym jest gospodarka wolnorynkowa, zawsze rośnie na przestrzeni lat. Nie mówiąc już o pozbyciu się takiego podatku – widać to w przypadku taksy Belki. Od ponad 2 lat jest sprzyjająca ku temu okazja, mimo wszystko politycy dla swoich wyborczych celów nie mogą pozbyć się takiego źródła dochodu. Uważają, że lepiej zagospodarują te pieniądze niż my sami...

Ciekawy jestem waszych opinii na ten temat :)

niedziela, 1 marca 2009

Podsumowanie Lutego

Minął ósmy miesiąc mojej działalności w ramach bloga, postaram się go teraz podsumować. Plan pisania postów co 4 dni został zrealizowany - było z tym znacznie lepiej niż jeszcze miesiąc temu. Wpisów powstało w sumie 7, od rozpoczęcia działalności w lipcu – 69.

1) Podsumowanie Stycznia

2) Bessa pełną parą

3) Oszczędzanie #1

4) mBankowe malwersacje kursowe

5) Sytuacja na walutach

6) Prawa Poboru i Duda

7) Karta kredytowa - a na co mi to??

Luty był na polskiej giełdzie kolejnym wyraźnie spadkowym miesiącem. Tym razem straciliśmy ponad 10%.


Na widoczne działania pakietów stabilizacyjnych uchwalanych we wszystkich liczących się globalnych gospodarkach musimy niestety jeszcze poczekać. Krótkoterminowo jest światełko w tunelu na korektę po przebiciu zaznaczonej linii trendu.


Zmian na blogu w tym miesiącu większych nie było. Do 10 dnia każdego miesiąca będę powiększał i dawał kontrastowy kolor dla reklam nad tytułem pierwszego posta. Chciałem jeszcze podziękować wszystkim klikającym w reklamy - w tym miesiącu dostałem przelew z Google, nie tak rekordowy jak AppFunds, mimo wszystko kurs dolara cieszy.

Na sam koniec czas najwyższy podsumować ankietę w której mogliście głosować przez cały luty. Pytanie brzmiało: "WIG20 na koniec bieżącego roku znajdzie się na poziomie?". Jej wyniki możecie prześledzić na załączonym poniżej obrazku. Już teraz gorąco zachęcam do wzięcia udziału w najnowszej ankiecie, którą możecie znaleźć jak zawsze w prawym górnym rogu.

Podobne posty