niedziela, 5 października 2008

Rynek Nieruchomości

W ostatnim czasie natknąłem się na artykuł dotyczący rynku mieszkaniowego. Przypomniało mi to dyskusję jaką przeprowadziłem z jednym z czytelników bloga, Osiołkiem w której jak się okazuje, jego przewidywania dotyczące przyszłorocznych trenów pokrywały się z prognozami płynącymi z konferencji „Czy to już dno”, która odbyła się w piątek w Warszawie.


Przypomnijmy jakie argumenty przedstawił Osiołek, zaznaczając jednocześnie, że odnosiły się one do specyficznego rynku warszawskiego:

1) Wydłużenie obowiązywania 7% stawki Vat na budownictwo mieszkaniowe do 2011 roku.
2) W mieście pozostaje wiele niesprzedanych mieszkań, oddanych niedawno lub w posiadaniu ludzi dla których jest to inwestycja
3) Duża liczba osób rezygnuje z mieszkania na rzecz domu pod miastem, ma to związek z większą wygodą i bogaceniem się społeczeństwa. Jest to normalny proces znany na całym świecie.
4) Hiszpańscy deweloperzy, aktywni na naszym rynku bardzo dynamicznie wycofują swój kapitał z powodu pęknięcia bańki w Polsce, oraz coraz słabszej kondycji budownictwa mieszkalnego w Hiszpanii.
5) Budynek wymaga konserwowania - oznacza to ogrzewanie i to dość mocne w zimie inaczej pojawia się grzyb , pleśń. Jeśli mieszkańcami są lokatorzy to oni za to głównie płaca , ale kiedy budynek stoi prawie pusty - koszty te ponosi deweloper. Warto również wspomnieć o rosnących cenach energii, które będą rujnować budżety takich firm.
6) Deweloperzy również posiłkują się kredytami, są one jednak znacznie większe. Koszty kredytów w Polsce dynamicznie rosną a wypłacalność deweloperów zależy proporcjonalnie od koniunktury na rynku.
7) Licytacja komornicza – zakazana w okresie zimowy zostanie wznowiona na wiosnę. Koszty kredytu w złotówkach dramatycznie idą w górę i dla wielu rodzin, może to być bariera w terminowych spłatach, tym bardziej w perspektywie spowalniającej gospodarki.
8) W czasie boom-u budowlanego - jakość mieszkań poważnie spadła - liczyła się szybkość , metraż i ilość. Teraz potencjalni nabywcy będą wybrzydzać, co automatycznie zmusi deweloperów do obniżki cen.
9) Naród wracający z emigracji , ma już zdecydowanie mniej pieniędzy ze względu na umocnienie złotego.
10) Cena metra przy sprzedaży , jeszcze nie osiągnęła ceny wytworzenia takiego metra przez dewelopera. Należy pamiętać o wzroście wynagrodzenia w budownictwie czy wzroście cen materiałów budowlanych, benzyny, energii.
11) Certyfikat energetyczny – tu tak naprawdę nie wiadomo jak to wpłynie na rynek mieszkaniowy, można być jednak pewnym, że jeśli będzie można kogoś obciążyć kosztami, będzie to właściciel mieszkania a to najbardziej uderzy w spekulantów liczących na szybki wzrost cen.

Reszta argumentów(nie sposób ich wszystkich przytoczyć) znajduje się w komentarzach pod tym wpisem.

Ja sam mam wątpliwości co do tak szybkiej zmiany trendu. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z dużym skokiem cen i na kolejny chyba za wcześnie. Podobnie na rynku akcji, kiedy po 5 letniej hossie, analitycy starali nam się wmówić w lutym, po spadkowym półroczu że to już koniec bessy. Nic w przyrodzie nie ginie, jeśli tłumy ludzi zarabiało to teraz większość z nich musi stracić. Problemem jest też wpływ kredytów hipotecznych, które nie będą już tak popularne. Banki zaostrzą kryteria, mniej osób będzie na nie stać. W ostatnich latach boom na budownictwo napędzały głównie kredyty we frankach szwajcarskich, jednak według mnie wzrosła w ostatnich miesiącach świadomość Polaków co do ryzyka brania kredytu w walucie innej niż się zarabia. Po przez spadek zaufania instytucji finansowych zaczyna brakować obcej waluty do udzielania kredytów o czym mogliśmy przeczytać tutaj.

Problemem są też kredyty w złotówkach, stopy procentowe ze względu na rosnącą inflację nadal będą szły w górę. Ciężko też liczyć na znaczące obniżki już w przyszłym roku, ponieważ mamy deklarację premiera o przystąpieniu do strefy Euro w 2011 roku, co oznacza, że RPP będzie musiało kontrolować inflację, nawet kosztem wzrostu gospodarczego -> mniej obniżek stóp i dominacja "jastrzębi" podczas głosowania.

W swoich inwestycjach skłaniałbym się bardziej ku ziemi. Jak się okazuje była ona najpewniejszą inwestycją w ciągu ostatnich 19 lat naszej niepodległości. W okresie od 1995 inwestycja w hektar ziemi rolnej przyniosła średnio zysk wynoszący ponad 730%. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj.

Warto na sam koniec wspomnieć jeszcze o rynku amerykańskim z którego w ostatnim czasie napłynęły do nas negatywne informacje. Indeks cen domów S&P/CaseShiller spadł w lipcu do poziomu 166,2 punktów ze 167,7 punktów przed miesiącem po korekcie. Oczekiwano spadku do 166,9 punktów. Indeks S&P/CaseShiller obrazuje ceny nieruchomości w 20 największych miastach Stanów Zjednoczonych. Przypomniało mi to o pewnym obrazku, który w ostatnim czasie miałem okazję oglądać. Jego interpretację pozostawiam czytelnikom.


Zachęcam do podzielenia się swoimi przemyśleniami na temat rynku nieruchomości. Miejmy jednak świadomość, że zdania będą podzielone - nawet w Polsce są miejsca gdzie ceny metra kwadratowego dynamicznie spadają(Katowice, Rzeszów, Białystok) a są też miejsca gdzie ciągle rosną(Sopot, Opole, Lublin).

10 komentarzy:

Osiolek pisze...

Wow. Chialbym jeszcze napomknac iz srednia cena za metr kwadratowy jest dosc zludnym wskaznikiem. To jak okreslenie sredniej ceny samochodu.
Nie wiem jak w Lublinie , ale w Sopocie czy innych centrach kulturowo-turystycznych (ze tak je nazwe) ceny metra sa zawyzane przez wiecej powstajacych obiektow luksusowych (srednia cena metra na Mokotowie to 9 tys. , mieszkania na zwyklym osiedlu po 7 tys/mkw i obiekty luksusowe czesto przekraczajace 20 tys/mkw). Jesli chcecie miec w miare jasny obraz sytuacji - sprawdzajcie jakie sa ceny i ilosc najtanszych mieszkan na rynku.

Anonimowy pisze...

Osobiście wstrzymałem się z inwestycjami w nieruchomości. Atmosfera staje się coraz bardziej gęsta (patrz dane nt.rynku pracy). Wiele osób wraca z zagranicy - Irlandia, czy Wielka Brytania mają spore problemy. Silny złoty też robi swoje. W najgorszej sytuacji są m.in. moi znajomi z Londynu są już w plecy jakies 30%! Zgadzam się z Cheedem - ziemia to jest to ;)

Anonimowy pisze...

Będzie jeszcze spadało, np. w Warszawie na terenach dawnej Huty Lucini ma powstać 30 tys mieszkań. Czyli tyle ile oddaje się przez 3 lata w wawie.

W związku, ze kupiono tanio działkę mieszkania mają być po 4,5 tys m2.
Doprowadzi to do załamania sprzedazy mieszkań na rynku wtórnym. Możliwe też do głębokiej recesji deweloperów i rynku mieszkaniowego.
Ceny wtedy unormuja się i będe jak w Hiszpani apartament 6 tys. m2.

Osiolek pisze...

Fajnie by bylo gdyby powstalo tyle mieszkan - ale jaka masz pewnosc ze powstanie - takie miasteczko to ogromna inwestycja i szczere watpie zeby ktos tak rozpuscil rynek. Przy takiej inwestycji tez warto by zarobic, a nie jechac po kosztach - i jeszcze nie wiadomo czy narod bedzie mogl kredyt wziac zeby to kupic. Posiadanie dzialki w porownaniu z rozpoczeta budowa nie kosztuje nic , wiec beda wstrzymywac rozpoczecie - az sie na rynku nie uspokoi. PS. 4,5 tys -to moja cena za mkw. docelowa :)

Anonimowy pisze...

Ja tam nie mam zamiaru kupować jeśli cena m2 nie będzie co najmniej na poziomie 3tys (warszawa) - 2tys (mniejsze miasta). Jeśli wysokie ceny utrzymają się dłużej, to będę nadal wynajmować, albo rozpocznę budowę własnego domu.
I nie mówicie mi nic o kosztach produkcji. Wkrótce zaczną spadać (rosnące bezrobocie zmniejszy w końcu absurdalne płace budowlańców), a firmy deweloperskie, które w większości budowały za kredyty będą sprzedawać nawet i o 20-30% poniżej kosztów, byle by na spłatę kredytu starczyło. Inaczej zbankrutują. A jeśli zbankrutują, to banki tym bardziej będą chciały to opchnąć po jakiejkolwiek cenie.

luka pisze...

Rzeczywiście, lepiej inwestowac w ziemię, w końcu "jeść nie woła" =)...ale czy ceny ziemi nie zjadą za mieszkaniami?
Myslę szczególnie o działkach budowlanych. Ziemia rolna to co innego - dopłaty itd.

Osiolek pisze...

Mialem dzis okazje pogadac ze znajomym developerem - po kilku gorzkich slowach o rynku uslyszalem ciekawa rzecz - 15-20% zysku z inwestycji na dzien dzisiejszy. Tak to u nich wyglada ( firma dziala w Wawie , Kozienicach i ogolnie na mazowszu ) Z tej rozmowy wyszlo ze w przyszlym czasie nie zaklada za bardzo zysku - lecz chce przeturlac sie przez czas kryzysu , tak zeby nie musial zwinac firmy. Co z tego wynika - 15-20% to jest pole do obnizki cen mieszkań - nalezy odniesc to najlepiej do mieszkan ktore teraz sa po 7-8 tysi , tysiac zlotych poleci jak nic. Jeszcze cos - to sa zalozenia " rentownosci " na chwile obecna , ale pytanie brzmi czy nie pojawia sie przypadkiem czynniki ktore obniza koszt wytworzenia metra kw. Wracajacy robotnicy , ceny materialow , ceny gruntow. Jeszcze jedno - jesli na takiej sponsorowanej stypie - mowia ze bedzie dobrze - to znaczy ze bedzie zdecydowanie gorzej

Cheed pisze...

Cenne komentarze na pewno przydadzą się wszystkim inwestującym się w nieruchomości - dzięki!

Zachęcam do zapoznania się z TYM artykułem opisującym tendencje na rynku w ostatnich kilku miesiącach.

Osiolek pisze...

Powiedzialbym ze to nie jest dobry artykul - zeby nie nazwac go tendencyjnym . Bo jak ktos napisal ze rynek stoi ,ale cena moze spasc a nie musi - to chyba stracil kontakt z rzeczywistosci. Sorry , lubie polemike , ale to troche absurd - sprawdzilem jeszcze cos czego zwykle nie robie - cene mieszkan w Berlinie ( 3-5 tys mkw ) do tej pory sprawdzalem w czeskiej Pradze. No to pletwy opadaja . W centrum Berlina mieszkanie , urzadzone 8 tys mkw - tyle co w Piasecznie ( pod Wawa )

Osiolek pisze...

tys mkw - czyli tysiecy polskich zlotych za metr kwadratowy mieszkania - zeby nie bylo niejasnosci.

Podobne posty