poniedziałek, 11 stycznia 2010

Bezpieczne strategie inwestycyjne cz. 1

Dzisiaj na blogu będziecie mieli okazję przeczytać po raz kolejny "recenzję" książki traktującej o inwestowaniu. Tym razem wybór padł na "Bezpieczne strategie inwestycyjne" napisaną wspólnie przez Van K. Tharpa, D.R. Bartona Jr. oraz Stevena Sjuggeruda. Z tych trzech nazwisk prawdopodobnie tylko pierwsze coś wam może mówić. Tharp napisał bestsellerową książkę "Giełda, wolność i pieniądze. Poradnik spekulanta", która należy do kanonu literatury dla inwestorów. Z kolei Barton jest prezesem i menadżerem ryzyka w jednym z czołowych funduszy hedgingowych. Ostatnich z tej trójki - Sjuggerud jest prezesem Investment University (instytucji szkolącej studentów).


1) Niezależność finansowa


Zacznę może od tego, że już dawno podczas czytania książki nie targały mną tak sprzeczne emocje. Pierwsze 100 stron jest papką dla miłośników czytania o wolności finansowej. Swobodnie przywołując, "po co trzymać 1000 dolarów na lokacie oprocentowanej na 5 procent w skali roku, skoro można za te pieniądze kupić akcje dające 20 procent w skali roku". I tak w kółko... Żadnej refleksji, nie ma miejsca na dopuszczenie do głowy myśli o stracie czy wtopie inwestycyjnej o którą przecież nie trudno w początkowym stadium. Tłumaczyłem to sobie jednak tak, że ma to być kompletna publikacja, również dla nowicjuszy. Stąd wniosek, jeśli czytaliście kiedyś Kiyosakiego, to pierwsze sto stron możecie bez problemu sobie odpuścić.

Dla zainteresowanych dodam tylko, że w pierwszym rozdziale nauczycie się jak stworzyć plan dojścia do wolności finansowej. Dowiecie się czym tak naprawdę są pasywa i aktywa i jaka suma dzieli was od niezależności. Kolejny rozdział traktuje o ograniczaniu niepotrzebnych wydatków, oszczędzaniu czy tez o ideologii aby najpierw płacić sobie. Ciekawą kwestią dla zadłużonych osób może być ustalenie hierarchii spłaty kredytów. Jeśli posiadamy wiele kredytów (mieszkaniowy, samochodowy, gotówkowy, zadłużenie na karcie kredytowej) powinniśmy wykonać prosty rachunek. Dzielimy wielkość kredytu pozostałego do spłaty przez minimalną wysokość raty. Najniższy otrzymany wynik jest jednocześnie kredytem, który powinniśmy spłacić jako pierwszy. Chodzi o to aby spłacić kredyt jak najszybciej, ponieważ pieniądze z kredytu (w przeciwieństwie do tych na lokatach) każdej nocy pracują przeciwko nam i ciągną nas w dół.

2) Zyskowne strategie gry na rynku akcji


Kolejny rozdział, który raczej mi się nie podobał. Po pierwsze, książka pisana była na przełomie 2003 i 2004 roku i autorzy przewidywali wtedy, że kryzys "dotcomów" może trwać nieprzerwanie aż do 2018 roku co jak wiemy już dzisiaj jest nieprawdą. Oprócz tego, podano również "Model 1-2-3" agresywnego skupowania akcji, kiedy zapalają się lampki ostrzegawcze. Według mnie jest on jednak mało przydatny. Dla początkujących, autorzy przypominają, że strategia "kup i trzymaj" jest już przestarzała i nie odpowiada współczesnym realiom rynkowym.

Jeśli chodzi o inwestowanie w akcje to zaprezentowano trzy metody. Pierwsza opiera się na rekomendacjach wydawanych w biuletynach (sic!). Nie jest to jednak puste kupowanie, tego co rekomendują. Początkowo trzeba poznać źródła wydawania rekomendacji, sprawdzić filozofię inwestowania, determinację w tym co robią i mówią analitycy, oraz ich wyniki na podstawie dłuższego okresu czasu (co najmniej 50 transakcji).

Drugą metodą jest handlowanie akcjami o wysokiej efektywności. Takie akcje cechują małe dzienne wahania cen, przez co mogą one rosnąć w długim terminie nie wzbudzając zainteresowania spekulantów. Na pewno nie będzie to Immoeast (+ 400% w ciągu roku), ale już taki Kopex jak najbardziej tak.


Trzecią strategią jest kupno akcji mocno niedowartościowanych i oczekiwanie aż rynek wyceni je poprawnie. Selekcji spółek dokonujemy na podstawie modelu wyceny Benjamina Grahama (więcej w "Inteligentny inwestor"). Dobrym przykładem może być tutaj Amica, której wskaźnik C/WK w krytycznym momencie wynosił około 0,2.


Jeśli chodzi o fundusze inwestycyjne, to autorzy są do nich bardzo negatywnie nastawieni. Niewiele z nich jest w stanie pokonać benchmark, który najczęściej jest po prostu jednym z indeksów giełdowych. Jeśli jednak uda im się go pokonać (najczęściej w czasie bessy, kiedy to indeks traci 60 procent a fundusz 55 procent), to zarządzający są wynagradzani sowitymi premiami. Chyba nie o to chodzi w dbaniu o swój kapitał, prawda? Antidotum na taką sytuację mają być fundusze hedgingowe, które "zarabiają przez 95 procent czasu". Ciężko mi się ustosunkować do takiego przedstawienia sprawy, ponieważ nasz rynek funduszy jest póki co bardzo ubogi.

To by było na tyle, jeśli chodzi pierwszą część recenzji tej książki. W drugiej będzie już więcej szczegółów i praktycznych wskazówek. Czekajcie więc cierpliwie :)

Na sam koniec przypomnę jeszcze trzy wcześniejsze wpisy recenzujące książki.

1) Jak zarobiłem 2 000 000 $ na giełdzie

2) Psychologia jednostki

3) Psychologia tłumu


4 komentarze:

Domowybank pisze...

Jeśli chodzi o fundusze hedgingowe, to znam tylko Superfund, którego jednostki zacząłem kupowac blisko 3 lata temu. Jednak inwestowanie z nimi przypomina bardziej jazdę kolejką górską, niż systematyczne budowanie kapitału. Więc chyba fundusze hedgingowe (przynajmniej ten, który ja znam) funkcjonujące w Polsce działają inaczej niż w Ameryce.

Anonimowy pisze...

Fajne te przykłady ale czekamy na kolejną część wpisu :D

Maciek

Cheed pisze...

@Domowybank - niestety polski rynek jest póki co ubogi i zamiast bawić się w fundusze hedge wolę poczekać na polskie ETFy i samemu decydować o timingu :)

@Maciek - na dniach będzie nowy wpis także spokojnie :)

Pozdr.

Astakos pisze...

Nie chce aby to zabrzmiało jakoś nonszalancko ale mi się już te wszystkie książki pt: jak zdobyć finansowa wolność znudziły, zresztą trochę ich przeczytałem.
Teraz albo książka pokazuje konkretną metodę inwestowania, najlepiej już polecaną przez innych, albo jej nie czytam - bajek na dobranoc mam dość ;-)

Podobne posty