poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Sierpniowe spadki na giełdzie - co robić?

Do tej pory nie komentowałem obecnej sytuacji na giełdzie, łudząc się po raz kolejny, że jest to tylko korekta. Niestety, sytuacja wymknęła się spod kontroli i WIG20 stracił już od kwietniowego szczytu ponad 22 proc. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja małych i średnich spółek, które od swoich nie tak odległych szczytów tracą już odpowiednio 28 i 23 procent. Co robić dalej?


Preludium do spadków był cyrk jaki urządzili nam Republikanie z Demokratami w sprawie podniesienia limitu długu USA. Limit ten podniesiony być musiał - nie było innej możliwości. Inwestorom nie spodobała się jednak forma negocjacji w postaci przeciągania liny i realizowania własnych interesów, chełpiących elektoraty. Ostatecznie, limit ten został podniesiony o 2,5 biliona dolarów. Swoją drogą na przykładzie amerykańskich regulacji widzimy, jak korzystne są nasze limity zadłużenia, które przedstawione w sposób procentowy (50, 55, 60 proc. w odniesieniu do PKB), dynamicznie reagują na wzrost PKB i tym samym pozwalają na ograniczony wzrost zadłużenia.

Większość komentatorów spodziewała się, że zatwierdzenie porozumienia w amerykańskim parlamencie będzie impulsem do wzrostów. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a czarę goryczy przelała amerykańska agencja ratingowa Standard's Poor, która obniżyła rating amerykańskich obligacji skarbowych z AAA do AA+. Decyzja, patrząc na sytuację fiskalną USA ma oczywiście sensowne podstawy, natomiast jest wyraźnie spóźniona i pojawiła się w "złym momencie". Teraz, nawet głosy ludzi pokroju Alana Greenspana nic w tej sprawie nie zdziałają.

Na rodzimym grajdołku sytuacja jest kiepska. WIG20 do tej pory dosyć mocno wspierał się na średniej 200 dniowej, która ratowała trend np. w lipcu 2009 czy lutym 2010 roku. Obecne jej przebicie, widoczne na wykresie, jest bardzo silne i póki co o powrocie powyżej tej średniej nie ma co marzyć. Padło również pierwsze zniesienie Fibonacciego 23,8% liczone dla fali wzrostowej od lutego 2009. Obecnie indeks zmierza do drugiego zniesienia 38,2% na poziomie ok. 2300 pkt. Po dzisiejszym zamknięciu brakuje do niego zaledwie 90 punktów. Wspomagać je będzie strefa konsolidacji z przełomu 2009/2010 roku, a także lokalne dołki z czerwca i lipca 2010. Jeśli te poziomy zostaną przebite to... będziemy martwić się później. Wydaje się jednak, że po tak gwałtownych spadkach, bykom należy się korekta. Tylko czy zacznie się ona od 2400 czy od 2100 (50% zniesienia fali wzrostowej), tego nikt nie wie...


Jak już wspomniałem wcześniej, jeszcze bardziej dramatyczne spadki możemy obserwować na małych i średnich spółkach. O ile WIG20 jeszcze się jakoś trzyma, o tyle "misie" lecą na łeb na szyję. Wystarczy wspomnieć, że niektóre indeksy (m.in. WIG-Budownictwo) są już poniżej dołków z ostatniej bessy i zniosły cały wzrost od lutego 2009 roku.


Oczywiście, analitycy zawsze namawiają do posiadania w swoim portfelu spółek defensywnych, które w przypadku tak mocnych spadków, zachowują się lepiej od rynku. Lepiej, nie znaczy jednak, że w ogóle nie tracą. Za przykład posłużyć może dzisiejsze zakończenie notowań dla PGE (20,09 zł; -5,5%) czy też po prostu statystka spadkowego rynku.


W ostatnich tygodniach na fali informacji o niskich perspektywach globalnego wzrostu gospodarczego, traci również ropa. Wydaje się więc, że jedynym wygranym, poza oczywiście kontraktami na spadki i frankiem (o nim innym razem), jest złoto. Poniżej podaję wykres z perspektywy 10 lat, natomiast w ostatnim miesiącu aurum dało zarobić około 15 procent... To bardzo dużo, jak na defensywny walor, który powinien się znaleźć w portfelu każdego inwestora.


Dla wszystkich, którzy teraz budzą się z  ręką w nocniku z 20 procentową stratą powiem na wstępie - tej straty w ogóle nie powinno być! Od zawsze powtarzam, że na każdym walorze trzeba mieć ustawiony Stop Loss, który jest formą ubezpieczenia przed zawirowaniami. Nie ma co się łudzić, że zdążymy zareagować ze zleceniem obronnym przed zarządzającymi funduszami i innymi grubasami. Jeśli jednak mimo wszystko nie ustawiliśmy stopa i nasze oszczędności topnieją w zastraszającym tempie, musimy się zastanowić, ile możemy jeszcze stracić i czy te pieniądze będą nam potrzebne w najbliższym czasie.

Jeśli będziemy ich potrzebować w przeciągu najbliższego roku, sprzedawać akcje póki można, ewentualnie w przypadku gdy zobaczymy zieleń na indeksach. Jeśli jednak możemy je przetrzymać dłużej, stając się przymusowym inwestorem długoterminowym, to polecam spokój. Giełda kiedyś odbije i skoro dopuściliśmy do takich strat, nie ma raczej co liczyć na nasz dobry timing.  Czas konieczny na odbicie się kursów możemy wykorzystać na przemodelowanie portfela, edukację i przyswojenie podstaw. A nóż widelec Bernanke uruchomi Quantitative easing 3?




10 komentarzy:

MM pisze...

Coś się na szczęście pozytywnego zaczyna dziać, bo mimo że dobrowolnym długoterminowym inwestorem jestem, nie wiem czy długo bym jeszcze wytrzymał. Teraz przynajmniej mam wrażenie że na jakiś czas nowych trupów nikt z szafy nie wyciągnie, a stare powinny szybko zgnić.

Anonimowy pisze...

A ja tak dostałem po d*** przez ostatnie dni że szkoda gadać. Wszystko co do tej pory zarobiłem wyparowało...

stare gry pisze...

U mnie tez fatalnie. Jak zapatrujesz sie na JSW ? Warto trzymac ?

Cheed pisze...

@MM - pozytywne bo RSI na minimach i to może zwiastować jakieś odbicie. Tylko czy będzie to powrót do trendu wzrostowego czy korekta? ;)

@Anonimowy/stare gry - polecam końcówkę mojego wpisu. Co do JSW to ciężko powiedzieć - spółka ma podstawy do wyceny wyższej niż obecnie. Tylko to nie oznacza wcale, że nie spadnie np. do 80zł, aby następnie powrócić do 140zł... Przy spadkach widać jednak bardzo duże obroty, dlatego ja bym sprzedawał i spróbował odkupić np. XX proc. niżej.

Pozdr.

Cheed pisze...

Co do JSW to jeszcze za Pulsem Biznesu:

"Jastrzębska Spółka Węglowa zastąpi po 16 września CEZ w składzie indeksu WIG 20 - poinformowała w poniedziałkowym komunikacie Giełda Papierów Wartościowych."

Student pisze...

Ja czekam poza rynkiem i ciesze się,że już jakiś czas temu wyszedłem na SL. Co polecasz do zainwestowania teraz? Zastanawiam się nad jednostkami TFI Investor Gold, ale małą kwotą. Myślałem też o obligacjach korporacyjnych w emisji prywatnej, ale czekam na dobrą ofertę, bo przy tak niepewnej sytuacji lepiej poczekać na coś z dobrym ratingiem.
Przy okazji zapraszam na swojego bloga Finanse Studenta

Cheed pisze...

Nie wiem czy złoto teraz jest najlepszą inwestycją (+15% m/m). Chyba, że ktoś oczekuje poważnego załamania gospodarczego, które potrwa co najmniej do końca roku. Ja mimo wszystko większe szanse daje scenariuszowi z QE3 i jakąś jego formą w UE.

Do obligacji korporacyjnych nie jestem przekonany. Jak dla mnie za duże ryzyko, tym bardziej, że swoje obligacje emitują z reguły małe spółki, które są mało transparentne (emisje tych większych są tylko dla bardzo zasobnych inwestorów). Można ryzykować jakąś częścią portfela, ale trzeba zachować czujność.

Sam w najbliższym czasie mam zamiar zapolować na ETF na WIG20. Taki dynamiczny spadek indeksu blue chipów daje dużą szansę na zarobek w dłuższym terminie. Co więcej, już mniej więcej za pół roku otrzymamy z niego nieopodatkowaną dywidendę, która dodatkowo zwiększy zyski z inwestycji.

Pozdr.

Student pisze...

Witam
A ja właśnie się zastanawiam nad zakupem certyfikatu na złoto. Może i ma duże wzrotsy historyczne, ale jednak fundamentalnie sytuacja sprzyja wzrostom.
Co do obligacji korporacyjncyh to wystarczy ocenić wiarygodnośc kredytową spółki, a da się znaleźć na Catalyst ciekawe oferty spółek z dobrym ratingiem i atrakcyjnym procentem.
Pozdrawiam

Cheed pisze...

Jeśli chodzi o certyfikaty na złoto, to pamiętaj o ryzyku kursowym. Wzrost ceny złota niekoniecznie musi iść w parze ze wzrostem ceny certyfikatu.

Pozdr.

Student pisze...

Pamiętam o ryzyku kursowym, ale w sytuacji wzrostu awersji do ryzyka zwykle poza złotem umacnia się dolar.
Pozdrawiam

Podobne posty