poniedziałek, 22 marca 2010

Timothy Ferriss 4 godzinny tydzień pracy - recenzja

Kilka tygodni temu przeczytałem tytułową książkę Ferrisa, jednak dopiero teraz miałem trochę czasu aby ją zrecenzować. Zacznijmy od tego, że w moje ręce trafiło wydanie polskie, które nie jest do końca przygotowane profesjonalne. Wielokrotnie, czytając fragmenty książki, nie byłem w stanie zrozumieć o co chodziło autorowi (a może tłumaczowi? ;)). Przyznam szczerze, że od początku negatywnie nastawiłem się do tej publikacji. Już przez sam tytuł wydawała mi się sztampowa. Oczekiwałem kolejnej książki o niezależności finansowej, pracy w nielimitowanych godzinach pracy i innego bujania w obłokach. Jednak już po kilkudziesięciu pierwszych stronach, książka "wkręciła" mnie na dobrych kilka dni...


Sam autor, w momencie wydania książki, był prawdziwym guru.... Bądź na takiego się kreuje, jak to często się zdarza w tym biznesie... W wieku 30 lat posiada rentowny biznesu (który tylko dogląda po kilka godzin w tygodniu), jest wpisany jako rekodzista księgi Guinessa, posiada tytuł mistrza Chin w sztukach walki oraz występuje w serialach telewizyjnych. Nieźle jak na tak młodego człowieka, prawda? Pewnie zastanawiasz się teraz w jaki sposób był w stanie osiągnąć tak wiele? Odpowiedź znajduje się w trzech hasłach, które są kluczem w jego życiu. Chodzi o 80/20, automatyzację oraz podróżowanie.

1) Zasada 80/20

Polega ona na założeniu, że 80 procent efektów jest zasługą 20 procent włożonej pracy. Zgodnie z tym rozumowaniem, człowiek wykonuje w życiu wiele niepotrzebnych działań czy operacji, które pochłaniają jego czas nie przynosząc jednocześnie korzyści. Trzeba jednak zaznaczyć, że korzyści nie są rozumiane bezpośrednio jako dochód/pieniądze. Liczą się w tym również inne wartości takie potrzeba kształcenia, uznania czy samorealizacji. Analizując nasze życie widzimy, że część z czynności jakie wykonujemy na co dzień nie przynosi nam żadnych rezultatów. W związku z tym naturalne wydają się dwa rozwiązania. Pierwszym jest zmiana celu oraz ścieżki dojścia do niego tak aby można było go osiągnąć. Jeśli jest to niemożliwe, najlepszym rozwiązaniem będzie porzucenie tych działań i skupienie się na tym co przynosi nam prawdziwe rezultaty. Oczywiście trzeba pamiętać, że jest to tylko zasada i od niej również znajdziemy wyjątki.

2) Automatyzacja

W tym tym pojęciu Timothy Ferris skupia się głównie na biznesie. Chodzi o stworzenie takiego mechanizmu, który zapewni nam stały i zadowalający dochód z minimalnym wkładem pracy (my jako inwestorzy powiedzielibyśmy dochód pasywny). Sprzedaż produktów na Allegro (jeśli oczywiście ją samodzielnie obsługujemy) takim biznesem nie będzie - w końcu musimy przyjąć zamówienie, zapakować je, wysłać na poczcie a na końcu wystawić kontrahentowi komentarz. Przy kilkudziesięciu transakcjach w miesiącu, taki biznes pochłonie nam każdego dnia po kilka godzin, co jest swoistym zaprzeczeniem automatyzacji. Ferris podaje w książce kilka tricków, dzięki którym stworzenie automatycznego biznesu stanie się prostsze. Można na przykład zająć się produktami o wysokich cenach, przez co zamówień będzie mniej a potencjalne marże wyższe. Ważna jest również sama platforma transakcyjna, która w miarę możliwości, powinna wykonywać za nas najprostsze czynności (np. autoresponding z numerem konta, sms od banku o wpływie pieniędzy na konto itp). Nie brakuje również pomysłów, które dla szarego polskiego przedsiębiorcy mogą wydawać się śmieszne (np. przeniesienie Call Center gdzieś do Bombaju :)).

3) Podróżowanie

Czytając książkę, jednego możemy być pewni - autor kocha podróżować. Z drugiej strony, któż z nas nie lubi? Problem w tym, że większość zwiedza świat "palcem po mapie". Mało kto decyduje się na wyjazd a jeśli już, to są to oklepane kierunki takie jak Grecja, Włochy czy Hiszpania. Aby móc podróżować i zwiedzać dziewicze zakątki świata (bez olbrzymiego uszczerbku w portfelu) wykorzystujemy zjawisko geoarbitrażu. Najprościej rzecz ujmując, polega on na zarabianiu w krajach o wysokich zarobkach i spożytkowaniu pieniędzy w krajach o niższych kosztach utrzymania. Dla przykładu, możesz zarabiać w Polsce 2000zł netto i żyć za te pieniądze na całkiem niezłym poziomie na Panamie czy w Tajlandii. Brzmi kusząco prawda? Aby zarabiać w Polsce i żyć na drugim końcu świata musisz jednak mieć do tego odpowiednią pracę. Pracownik budowlany raczej nie pogodzi już tak swoich obowiązków, ale informatyk? Dlaczego by nie... Kwestią podstawową jest przekonanie szefa/zleceniodawcy, że pracując poza biurem możemy wykonywać tą samą pracę z co najmniej takim samym zaangażowaniem i efektami. Timothy Ferris szczegółowo opisuje w jaki sposób przygotować się do takiej rozmowy. Gorąco zachęcam do przeczytania tego fragmentu.

Podsumowując, książka przerosła moje początkowe oczekiwania. Może nie stała się dla mnie takim przełomem jak dla Marcina (przeczytaj np. o jego wyprawie na Majorkę), ale mimo wszystko otworzyła umysł na niektóre sprawy. Od kilkunastu dni planuje ze znajomymi swoją pierwszą, nazwijmy to "niekomercyjną", podróż gdzieś po Europie. W swoim życiu staram się wdrożyć jak najwięcej z zasady 80/20 (nie przywiązują się sztywno do tej proporcji). Na każdy dzień ustalam sobie co najmniej jedną ważną rzecz, którą muszę dzisiaj zrobić. I nie ma przeproś, chociażby się nie chciało... Pomaga mi ten fragment - "robienie rzeczy nieważnej sprawia, że nie zrobisz czegoś ważnego. Ciekawy jestem, co zmieniło się w waszym życiu, po przeczytaniu tej książki? Może osiągnęliście już pierwsze, założone sukcesy, którymi można się pochwalić? Zachęcam was do podzielenia się swoimi przemyśleniami.

8 komentarzy:

Astakos pisze...

Cheed wydanie polskie jest kiepsko zrobione, nie mówiąc o tym że jest nieaktualne i to o dobre 4 lata. Ferris wydał już wersję "updated", biorąca poprawkę na kryzys jaki teraz mamy.

Książka naprawdę fajna, zresztą ma formę poradnika i warto ją przeczytać. Żle o niej mówią przede wszystkim Ci co jej nie czytali. Za przykład podam dość znaną osobę, mianowicie Kamila Cebulskiego, który kiedyś podczas rozmowy ze mną z góry stwierdził że nie można pracy wykonać w kilka dni zamiast tygodnia bo wtedy nasza konkurencja będzie pracować o jedną godzinę więcej co zmusi nas do tego samego, a w efekcie końcowym znowu będziemy tyrać 24h na dobę. Ma w tym Kamil rację-jednak widać od razu że książki nie czytał bo nie o to chodziło autorowi by "się nie narobić" ale o to by tak prace zorganizować by jak najmniej czasu zabrała.

Tak jak pisałem na blogu Marcina książki niestety nie można brać tak praktycznie jak to mogą zrobić ludzie w USA. Przykładowo nie ma w Polsce dropshipingu praktyczne w ogóle więc już nam to model biznesowy psuje. Ferris sam mówi: skopiuj dobry pomysł, w USA rynek jest tak wielki że można tak robić-w Polsce już trudniej.

Także polecam każdemu tą książkę - i stanowczo odradzam Polską edycję.
Sam kupiłem na amazonie wersje USA i zapłaciłem z przesyłką niecałe 50zł. Tak na marginesie jak kupiłeś książkę w Polsce to chyba masz prawo pobrać "kopię zapasową" z internetu w wersji angielskiej, ale legalności tego w 100% pewien nie jestem ;-)

Cheed pisze...

Dzięki za obszerny komentarz. Dobrze wiedzieć, że jest wydanie uaktualnione, spróbuje je zdobyć. Ciekawy jestem co Ferriss sądzi o kryzysie i jak zamierza na nim "zarobić". Co do kupna książek to za dużo powiedziane - wszystkie opisywane u mnie na blogu książki są z wypożyczalni. Z drugiej strony 50zł to nie jest jakaś porażająca kwota i być może się na nią skuszę, żeby przeczytać w oryginale. Zobaczymy jak będzie w tym miesiącu z zarobkami :)

Pozdr.

Adam W. pisze...

Marcin opisywał różnice między starą a nową edycją u siebie na blogu.

Ja Ferrissa przeczytałem po polsku już ponad rok temu, później ściągnąłem audiobooka po angielsku.

To prawda że wielu porad z amerykańskich książek nie da się użyć w Polsce. Ale za to znalazłoby się wiele rzeczy, możliwych w Polsce a niemożliwych gdzie indziej :)

Astakos pisze...

W tym uaktualnieniu szału nie ma.
Znajdziemy tam przede wszystkim testimonials, czyli opisy ludzi którzy po przeczytaniu książki ferrisa zmienili swoje zycie, dziękują mu za to itp. Ferris używa tez kryzysu do motywacji do zmian w życiu. Wcześniej pisał by zrobić sobie np roczną przerwę w zatrudnieniu, by spróbowac sił na swoim.Teraz dodaje że pracodawca nie powinien się czepiać jak wrócisz do innej pracy że masz lukę w CV-przecież był (jest) kryzys więc wiele osób straciło pracę ;-)

Ciekawsze jest uaktualnienie pomysłów, dodanie nowych stron www i adresów.

@Adam W. audiobooka angielskiego też słyszałem-dobrze zrobiony ale to wysłuchiwanie adresów mailowych i numerów telefonu trochę meczyło ;-)
Pewnie że mamy w PL rzeczy nie możliwe w innych krajach-ale w większości nie są to pozytywne przypadki,hehe.

PS:Cheed jakbyś zamawiał z amazona to sprawdź czy USA nie będzie tańszy od UK-w moim przypadku tak było i książka kosztowała mnie w parę dni po premierze jedyne 11$+przesyłka.

Krzysztof pisze...

Warto sięgnąć po tę książkę, mając za sobą lekturę całej gamy blogów na ten temat (ten blog, Rentier, oszczędzanie, APP...)?

Jakiś czas temu przeczytałem "Bogatego ojca..." i byłem strasznie rozczarowany i bardzo niewiele nowych rzeczy się dowiedziałem. Co więcej, niektóre przedstawione tam "true story!" z życia były bardzo naiwne/naciągane.

No i zastanawiam się, czy potrzebuję kolejnej lektury, która przez X stron mieli cały czas to samo: dochód pasywny, automatyzacja, delegacja zadań... ;)

Cheed pisze...

Miałem podobne wątpliwości przed lekturą "4 godzinnego...". Po przeczytaniu, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że warto. Książka prawdopodobnie nie odmieni Twojego życia w ciągu jednego dnia, ale otworzy oczy na niektóre sprawy. Dopóki po nią nie sięgniesz to się nie przekonasz :)

Pozdr.

Paweł Kata pisze...

"To prawda że wielu porad z amerykańskich książek nie da się użyć w Polsce."

Konkretnie: czego nie można użyć? Bo ja jakoś nie widzę problemów z zastosowaniem każdej z wymienionych w książce porad... nie powiem, na niektóre trzeba zarobić nieco kasy (jak np. prywatny VA), a o niektóre pokłócić z szefem (jak np. praca zdalna), ale nic, o czym napisał Ferriss, nie jest w Polsce niewykonalne.

Marcin pisze...

Dzięki za link. Sam zauważyłeś, że tłumaczenie jest słabej jakości, dlatego wszystkim polecam od razu czytać oryginał, bo zupełnie inaczej go się odbiera.

Jeżeli chodzi o Tima to on już obecnie nie ma żadnego biznesu, sprzedał jakieś dwa lata temu tamten biznes, o którym pisał w książce. Teraz jest aniołem biznesu, inwestuje w obiecujące spółki internetowe, ale oprócz tego można śmiało napisać, że jest rentierem i zajmuje się tylko tym, co kocha. To chyba najlepszy dowód, że jego zasady działają. I popieram Pawła - wszystko można użyć, zostaje tylko kwestia zasobów. Niektórzy strasznie wyolbrzymiają USA, a Polskę uznają za kraj Trzeciego Świata. Bez przesady, będąc w UE mamy naprawdę duże możliwości.

Podobne posty