poniedziałek, 7 grudnia 2009

ETFy już niedługo u nas!

Prawdopodobnie już w lutym, na polski rynek kapitałowych trafią fundusze typu ETF. Jego wyniki inwestycyjne będą skorelowane o polski indeks WIG20. Co w nim takiego rewolucyjnego? Przede wszystkim koszty inwestycyjne, które łącznie ze wszystkimi opłatami i prowizjami, powinny zamknąć się w jednym procencie. Do tego pełna transparentność (co do składu portfela), która uczyni ten instrument niemal idealnym dla rozważnych i cierpliwych inwestorów.


ETF a właściwie „Exchange-traded fund” znane są światu od około 20 lat. Już po kilku miesiącach od ich emisji, zyskały sobie szerokie grono zwolenników. Mimo wszystko, „polska giełda bananowa” nie dorobiła się takiego instrumenty finansowego do dnia dzisiejszego. Na szczęście w najbliższym czasie może się to zmienić. GPW podpisała w zeszłym tygodniu umowę z Lyxor Asset Management, który będzie pierwszym obecnym w Polsce emitentem notowanego na GPW funduszu typu ETF. W niedalekiej przyszłości wpłynie wniosek do KNFu i prawdopodobnie od lutego pojawi się on w obrocie.

Czym tak naprawdę jest ETF

Możemy go porównać do pewnego rodzaju funduszu, ale o minimalnych kosztach zarządzania oraz bardzo dużej płynności – porównywalnej do tej z obrotu akcjami. Dla przykładu, ETF oparty o WIG20, umożliwi nam inwestowanie w indeks blue chipów tj. były to akcje. Warto przy tej okazji dodać, że w przeciwieństwie do funduszy inwestycyjnych, będzie on zarządzany biernie – portfel ETF jest stały i zmienia się tylko w szczególnych przypadkach. Do tej pory, aby zainwestować wyłącznie w WIG20, mogliśmy kupić certyfikat UCW20AOPEN, bądź jednostki indeksowe MW20. Inwestorzy, widząc wady wskazanych instrumentów, zepchnęli je jednak w niebyt. Powstałą pustkę, powinny zapełnić ETF.

Zdecydowana większość funduszy akcji ma problemy z pobiciem indeksu (benchmarku). Za aktywne zarządzanie portfelem danego TFI, zarządzający pobierają niemałą opłatę, która w przypadku funduszy akcyjnych wynosi od 3 do 4 procent rocznie. Do tego dochodzi opłata za dystrybucję (od 2 do 5 procent), chociaż można jej uniknąć stosując dostępne na rynku platformy inwestycyjne. Logiczne więc wydaje się kupno samego indeksu. ETF prawdopodobnie zostaną potraktowane na podobnych zasadach jak akcje. Prowizja za zakup będzie wynosiła od 0,2 do 0,4 procent (jest deklaracja stron zawierających umowę oraz Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych o czasowym zmniejszeniu opłaty dystrybucyjnej). Koszt zarządzania powinien zamknąć się w 0,5 procent rocznie – czyli aż siedmiokrotnie mniej niż uśredniona opłata w funduszach akcyjnych.

Pierwszy „polski zagraniczny" ETF

Kilka dni temu, za sprawą Van Eck Global (szósty zarządzający ETF na świecie) ruszył Poland ETF. Jest on złożony z 25 spółek – 19 z WIG20 (nie ma tylko CEZu), a także pięciu mniejszych oraz portugalskiego Jeronimo Martins (dzięki dyskontowi Biedronka uzyskuje ponad 50 procent dochodów w Polsce). Wartość „polskiego portfela” to na razie zaledwie 2,5 miliona dolarów, podczas gdy w debiucie jego brazylijskiego odpowiednika było to 300 milionów dolarów. Spółki, w które inwestuje Van Eck Global, muszą spełniać wyśrubowane kryteria. Próg wartości rynkowej, który musi przekroczyć spółka, by znaleźć się w kręgu zainteresowania, to 150 mln dolarów, a więc 420 mln złotych. Jej akcje muszą być też odpowiednio płynne - wartość obrotów powinna być wyższa niż 1 mln dolarów dziennie, a miesięczny wolumen nie może być z kolei niższy niż 250 tys. sztuk.

W raporcie na temat Polski, Van Eck Global zachwala nasz kraj. Autorzy podkreślają przede wszystkim, że jesteśmy 18 największą gospodarką świata, mamy młode społeczeństwo (50 procent populacji poniżej 35 roku życia), rosnące wydatki konsumpcyjne, wysoki napływ inwestycji zagranicznych oraz zdrową politykę gospodarczą (niski udział eksportu). Jako zagrożenia wskazują się narastający dług publiczny, wciąż dużą ilość barier dla przedsiębiorców, reformę służby zdrowia i systemu emerytalnego oraz budowę infrastruktury. Niestety Poland ETF, jest póki co dostępny dla inwestorów amerykańskich, jednak po tym ruchu widzimy, że zainteresowanie naszym krajem stale rośnie. Skoro własne ETF mają Tajlandia, Indonezja czy Wietnam, to dlaczego nie może mieć Polska?

Co przemawia za inwestowaniem w ETF?

Pierwszym (i najważniejszym) są koszty funkcjonowania, które już opisałem. Zagraniczne ETF oferują bardzo dużą płynność, dzięki ustanowieniu animatora (działa na np. polskich certyfikatach inwestycyjnych). Dzięki temu, przeciętny inwestor nie będzie miał żadnych problemów z kupnem bądź zbyciem funduszu. Oczywiście atrakcyjność tego rozwiązania, będzie znana w momencie upublicznienia widełek kupna i sprzedaży (tzw. spread). Jeśli będzie on wysokie, to drastycznie zmniejszy się liczba chętnych na zakup ETF – analogicznie jak to było z certyfikatami UCW20AOPEN.

ETF na WIG20, zgodnie z zapowiedzią Adama Maciejewskiego (członek zarządu GPW), umożliwi zarabianie nie tylko na wzrostach indeksu, ale także na spadkach. „Aktualnie pracujemy nad umożliwieniem realizacji krótkiej sprzedaży dla tego instrumentu, co istotnie poprawi jego atrakcyjność, jak też całego rynku instrumentów pochodnych na WIG20”. Warto również dodać, że na zagranicznych giełdach, inwestorzy mogą wybierać spośród dziesiątek funduszy typu ETF, które umożliwiają im inwestowanie nie tylko w pojedyncze indeksy ale także np. surowce. Pozostaje mieć nadzieję, że pierwszy polski ETF nie będzie tym ostatnim.

Bardzo dużo będzie zależało od tego, jak KNF oraz Urzędy Skarbowe zakwalifikują ETF w polskim systemie prawa. W mojej ocenie, najbliżej im będzie do notowanych na GPW certyfikatów inwestycyjnych. Taka wykładnia da im sporą przewagę nad funduszami inwestycyjnym w kwestii podatkowej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami (ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych), straty z inwestycji w akcje (w tym przypadku również certyfikaty inwestycyjne oraz ETF) możemy zaksięgować na poczet przyszłych zysków. Takie rozwiązanie, daje nam możliwość obniżenia wysokości płaconego podatku w ciągu 5 lat od zaksięgowania straty podatkowej. W przypadku spadku wyceny jednostek funduszy inwestycyjnych, wykazywanych strat nie możemy rozliczać (płacimy ryczałt) o czym przekonało się boleśnie duże grono rodaków, inwestujących w fundusze inwestycyjne w 2007 roku.

Jakie zagrożenia niosą za sobą ETF?

W zasadzie o większości już wcześniej napisałem. Nie znane są póki co widełki kupna oraz sprzedaży, które mogą uczynić ten rewolucyjny jak na polski rynek produkt nieatrakcyjnym. Jako iż jest to instrument bardzo płynny, może skłonić to inwestorów do częstego spekulowania ich cenami, co zmniejszy efektywność inwestycji (koszty nabycia papierów wartościowych).

Fundusze kupujemy dzisiaj niemal wszędzie –możemy paść ofiarą namowy akwizytora bankowca, który „wciśnie” nam fundusz razem z kontem osobistym. Wszystko pięknie wygląda na papierze, dopóki nie dojdziemy do rubryki opłat i prowizji. Takie fundusze (dodawane do konta czy karty kredytowej) z reguły charakteryzują się najwyższymi kosztami zarządzania oraz opłatami dystrybucyjnymi. Z kolei aby nabyć tytułowy ETF, musimy otworzyć rachunek maklerski, co dla wielu osób może być przeszkodą. Ostatnią i według mnie największą wadą, jest fakt że możemy kupować jedynie całe certyfikaty czyli np. 1 bądź 14. W przypadku funduszy inwestycyjnych, możemy nabyć np. 932,76 udziału – czyli wykorzystać całą posiadaną kwotę. Jeśli cena emisyjna będzie ustalona wysoko, może to utrudnić dostęp do ETF mniej zasobnym inwestorom.

Czy ETF odniosą sukces na polskim rynku?

Wydaje się, że podobnie jak w innych miejscach na świecie gdzie działają – zdecydowanie tak. Zarządzający TFI, z którymi aktywne będą konkurować ETF, robią dobrą minę do złej gry. „ETF nie będzie szczególną nowością dla inwestorów. Już teraz mogą kupować kontrakty terminowe na WIG20, co daje podobny efekt inwestycyjny. Jedynie konstrukcja instrumentu jest nieco bardziej skomplikowana” zwraca uwagę Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Faktem jest jednak, że ETF będą dużo tańsze od zwykłych FI. Już dzisiaj przedstawiciele branży, ustami Mariusz Staniszewskiego (prezes Noble Funds TFI) zaznaczają, że nie ma miejsca na obniżkę opłat w standardowych funduszach inwestycyjnych. Czyżby skończyły się dobre czasy dla TFI?

Podsumowując, będzie to świetny instrument finansowy dla cierpliwego inwestora, który ma długi horyzont inwestycyjny. Dla aktywnego inwestora, może on stanowić atrakcyjne uzupełnienie portfela inwestycyjnego. Poszerzenie oferty o nowe ETF, umożliwi nam w przyszłości inwestowanie w nie odkryte dotąd rynki. Komentatorzy podkreślają, że kolejnym krokiem powinno być utworzenie ETF opartego o szeroki rynek WIG. Na przestrzeni lat, zachowuje się on znacznie lepiej od warszawskiego indeksu blue chipów. W perspektywie upublicznienia wielu małych spółek Skarbu Państwa, utworzenie takiego instrumentu byłoby niezmiernie pożądane. Póki co czekamy jednak na start pierwszego polskiego ETF. Oby był to start udany!

6 komentarzy:

Marcin pisze...

Dzięki za newsa, to dobra wiadomość. Czy uważasz, że systematyczne inwestowanie w ETF będzie długoterminowo bardziej opłacalne niż w popularne fundusze akcji?

Paweł Kata pisze...

Doskonała informacja! Osobiście nie mogę się już doczekać. Planuję wpakować w ETF'y znaczną część portfela, zostawiając sobie mały margines na drobne spekulacje czy dywersyfikację.

Cheed pisze...

@Marcin - jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie plusy (np. możliwość księgowania podatkowej straty) to w dłuższym czasie powinno to być bardziej opłacalne rozwiązanie. Pamiętaj również o większej płynności tego instrumentu. Przy funduszach, składasz zlecenie sprzedaży jednostek (bojąc się nadchodzących spadków) a zrealizuje się ono dopiero po ~3 dniach. W przypadku ETF, powinno dojść do tego natychmiast. Do tego pełna transparentność - wiesz co masz w portfelu i nie zostaniesz ze śmieciowymi obligacjami rosyjskimi czy islandzkimi jak to było w przypadku niektórych polskich FI. Póki co poczekajmy jednak na szczegóły oferty.

@Paweł Kata - jasne jak dla początkującego inwestora będzie to świetne rozwiązanie. Trzeba jednak poczekać, jak ETFy będą się sprawować na polskim grajdołku :)

Pozdr.

Adam W. pisze...

Ciekawie się zapowiada zwłaszcza szorcenie. Jakiś czas temu wprowadzili index wig20short, teraz bedzie mial on jakies minimalne zastosowanie.
Całe powodzenie będzie zalezało od atrakcyjności prowizji.

Anonimowy pisze...

Świetna wiadomość - czekamy na pierwsze polskie ETF!

Maciek

dylandog pisze...

Dobrze, że pojawiają się nowe instrumenty, ale ja to bym wolał, żeby pojawiły się u nas duże ETFy na surowce. Certyfikaty surowcowe Raiffeisena to jednak nie to samo. No, ale zawsze jakiś krok do ograniczenia 'bananowości' GPW:)

Podobne posty