„Nigdy nie inwestuj, zanim nie określisz momentu wyjścia w wypadku najgorszego wariantu sytuacji”. Twoim punktem odniesienia będzie stop loss o którym już wcześniej mogłeś przeczytać na blogu. Kwestia tylko gdzie go ustawić? Musisz wyznaczyć punkt w którym już wiesz, że inwestycja nie poszła po Twojej myśli. Przed zainwestowaniem pieniędzy, musisz zmienić swoje myślenie. Przede wszystkim zacznij myśleć w kategoriach stosunku zysku do ryzyka.
Różnica między ceną kupna a poziomem stop lossa będzie dla Ciebie „R”. Teraz musisz szukać okazji inwestycyjnych, gdzie potencjalny zysk jest wielokrotnością R. Powiedzmy, że kupujesz 10 akcji KGHM po 100 zł każda. Łącznie wydałeś na inwestycje 1000 złotych (pomijam prowizje). Stop Lossa ustawiasz 10 procent niżej czyli przy 90 złotych. Twoje ryzykowane R wynosi w tej transakcji 10 zł. Aby ta inwestycja miała sens (według zasad wyzwanych przez autorów), potencjalny zysk (analiza techniczna, fundamentalna) musi wynieść co najmniej 20-30 zł/akcje czyli 2-3 krotność ryzykowanego R.
Musisz skupić się na złotej regule inwestowania: ogranicz straty do minimum. „Nawet jeśli masz najlepszą strategię inwestycyjną na świecie, nie odniesiesz sukcesu, jeśli nie będziesz stosował się do jej reguł”. Akceptacja małych strat pozwala Ci utrzymać się w inwestycyjne grze. Przypuśćmy, że ponownie kupiłeś 10 akcji KGHM po 100zł za każdą. Tym razem nie ustawiłeś jednak stopa i poczekałeś ze sprzedażą (wierząc w swoją świetną strategię) do spadku kursu do 50 złotych za akcję. Straciłeś tym samym 500 złotych.
Być może nie jest to oszałamiająca kwota, jednak jak się dowiesz później, taka transakcja może powtórzyć się co najmniej kilka razy. Dopóki nie wyrobisz w sobie nawyku ustalania punktu wyjścia i minimalizowania strat, dopóty inne aspekty inwestowania będą nieistotne.
3) Pozwól zyskom rosnąć
Jest to jedna z trudniejszych umiejętności, jaką każdy inwestor powinien opanować. Przypuśćmy, że zainwestowałeś pewną kwotę pieniędzy w akcje pięciu spółek. Trzymałeś się poznanych do tej pory zasad, czyli w pojedynczej transakcji ryzykowałeś jedynie R a potencjalny zysk był wielokrotnością R. Po tych pięciu transakcjach poniosłeś cztery straty wielkości 1R i osiągnąłeś jeden duży zysk w wysokości 8R. Mimo iż pomyliłeś się w 4 na 5 przypadków, to zarobiłeś kwotę równą 4R. Nieźle prawda?
Jeśli nie masz wyczucia rynku, autorzy proponują abyś nauczył się stosować ruchome zlecenie stop. Dla przykładu, jeśli Twoje R wynosi 10 procent, to po wzroście kursu aktywa o kilka procent, przesuwasz również do góry swoje zlecenie stop, tak aby było oddalone od aktualnego kursu o R. Dzięki temu chronisz swój zysk i nie zamkniesz transakcji zbyt wcześnie. Musisz zapamiętać jednak dwie rzeczy. Po pierwsze, ruchome zlecenie stop możesz przesuwać tylko do góry, nigdy w dół. Po drugie, nie możesz rozpaczać, jeśli wypadniesz z rynku z zyskiem mniejszym niż mogłeś osiągnąć, idealnie wcelowując się w górkę. Jest to wada tego systemu, która jednak dla amatora jest dużo lepsza, niż stosowania zasady "chybił trafił".
Wyobraź sobie, że spotkałeś dżina, który oznajmia Ci, że przez 10 lat będziesz co miesiąc kręcił kołem (oczywiście „po godzinach” :)) i zależnie od wyniku otrzymywał pieniądze. Masz do wyboru dwie opcje. W pierwszej, masz 80 procent szansy że otrzymasz 10 tysięcy złotych i 20 procent szansy, że nie otrzymasz nic. W drugiej, masz 5 procent szansy że otrzymasz 200 tysięcy złotych i 95 procent szansy, że nie otrzymasz nic. Większość ludzi wybiera opcję dającą duże prawdopodobieństwo wygranej (opcja 1). Ominę tutaj szczegółowe obliczenia statystyczne i napiszę tylko, że wybierając opcję numer 1 po dziesięciu latach miałbyś o 240 tysięcy złotych mniej niż w drugim przypadku.
Podobne rozterki ma początkujący inwestor, dlatego musi przeanalizować swoje finanse, decyzje inwestycyjne i nauczyć się obliczać wartość oczekiwaną. Wzór jest prosty i opiszę go na przykładzie. Wartość oczekiwana = (50% x 2,4R transakcji zyskownych) – (50% x 1R transakcji stratnych) = 0,7R. Wystarczy aby na jedną transakcję stratną (1R) przypadała jedna transakcja z zarobkiem niecałe dwa i pół raza większym (2,4R) abyśmy osiągnęli zysk. Zachęcam was do przeprowadzenia własnej symulacji.
5) Sprawdź jak wpływ na Twoje wyniki ma częstotliwość inwestowania
Jeśli znasz już wartość oczekiwaną, to aby porównać jedną strategię inwestowania z drugą, musisz znaleźć jeszcze liczbę odpowiedzialną za częstotliwość inwestowania. Powiedzmy, że wykonujesz 5 transakcji miesięcznie, czyli 60 rocznie. Z każdej zainwestowanej złotówki zyskujesz 10 groszy (wartość oczekiwana obliczona w poprzednim kroku). W każdej transakcji ryzykujesz 1000 złotych. Teraz podstawiamy wszystko pod wzór. 0,1 x 60 x 1000 = 6 000 zł. Z tego prostego rachunku wynika, że w ciągu roku powinieneś zarobić 6000 złotych. Podsumowując, jeśli pomnożysz wartość oczekiwaną, przez liczbę zawartych transakcji i ryzykowaną kwotę, będziesz miał ogólne pojęcie o tym jak zyskowna może być dana strategia.
Ponownie jestem ciekawy waszych przemyśleń na temat prezentowany w dzisiejszym wpisie. Zgadzacie się z autorami książki? A może macie własne sposoby na kontrolowanie ryzyka? Już niedługo kolejny wpis pomagający skutecznie inwestować.
7 komentarzy:
Mogłbyś Cheed wyjaśnić pkt. 4 czy wartość oczekiwana to 0,7 R. Raz mi R wychodzi 0,1 zł a tego wzoru 0,07 zł. Czy tak mam rozumieć? Z pozstałymi punktami się zgadzam.Pisz dalej- Pozdrawiam
Ciekawy pomysł na wyliczenie zysku od ilości zawartych transakcji ;) Pozdrawiam
@Anonimowy - 50% zyskownych transakcji ale aby to obliczać musisz wstawić tam 0,5. Czyli wzór do obliczenia będzie wyglądał tak:
Wartość oczekiwana = (0,5 x 2,4R) - (0,5 x 1R) = 0,7R
Pozdr.
świetny wpis, napewno wielu ludzi o tym nie słyszało; skupiając się na momencie wejścia zapominają o wielkości pozycji i zarządzaniu kapitałem. Pozdrawiam
Należy tu moim zdaniem zaznaczyć, że te tak zwane "strategie" Benjamin Graham zmieszałby z błotem tak, że nie zostałoby na nich suchej nitki.
Przede wszystkim najbardziej mnie poirytowało to, że autorzy powielają i sugerują w swojej książce pogląd, jakoby na giełdzie odbywała się jakaś "gra losowa", co jest oczywistą bzdurą.
Moim zdaniem "Inteligentny inwestor" i odpowiednia wiedza ekonomiczna powinna wystarczyć inwestorom-amatorom. A spekulacji mówimy stanowcze "nie".
Przy tak dużej koncentracji kapitału w tak wąskim gronie (olbrzymie banki inwestycyjne), strategie Grahama niekoniecznie muszą się sprawdzać. To że spółka jest fundamentalnie niedowartościowana nie oznacza, że będzie rosła. Tutaj pozostaje jeszcze wola "grubasów".
Wydaje mi się, że zasady przedstawione przez autorów, są całkiem sensowne. W losowości chodziło o przedstawienie faktu, że nie każda nasza transakcja musi okazać się zyskowna. Wystarczy, abyśmy przy zachowaniu odpowiednich zasad (potencjalny zysk wyższy co najmniej dwukrotnie od ryzyka), "trafiali" w co drugiej transakcji.
Van Tharp, dzięki swojemu wieloletniemu doświadczeniu, wie jak ubogie jest stosowanie wyłącznie analizy technicznej lub wyłącznie analizy fundamentalnej. W związku z tym proponuje ich połączenie, co wydaje mi się sensownym kompromisem. Nie można zamykać się w swoich inwestycyjnych poglądach - świąt ciągle się rozwija.
Pozdr.
Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem Cheed oby tak dalej!
Maciek
Prześlij komentarz